Wyobrażałeś/aś sobie kiedyś magiczny świat, w którym jesteś tylko Ty lub Ty i najbliższa Ci osoba? Świat niesamowity, wyjątkowy, tylko Wasz, w którym idealnie się rozumiecie, a co więcej możecie popuścić wodze fantazji? A teraz wyobraź sobie, że sami ten świat mogliście stworzyć, pod warunkiem, że zostaniecie zaklęci w nim na zawsze. Na początku jest różowo, nareszcie nic Wam nie przeszkadza, nic nie może Was rozdzielić, nie wiadomo kiedy stajecie się wręcz jednością. Ale w pewnym momencie zdajecie sobie sprawę, że taki świat w końcu staje się dla Was również więzieniem... O tym właśnie jest genialny dramat „Milczące bliźniaczki”. To film, który pokazuje nie tylko Waszą bańkę z Waszej perspektywy, ale również z perspektywy najbliższych i szerszego otoczenia oraz wiążące się z tą izolacją konsekwencje, dotykające wszystkich. Brzmi niezwykle smutno i dołująco, ale film „Milczące bliźniaczki”, rzecz jasna poza samą historią, którą opowiada, jest prawdziwym arcydziełem kinematografii.
„Milczące bliźniaczki” to opowieść o dziewczynkach, córkach karaibskich imigrantów, żyjących w Walii, jedynej czarnoskórej rodzinie w okolicy. Brak akceptacji wśród innych dzieci i otoczenia wpływa na pogłębienie się ich specyficznego akcentu, co prowadzi do tego, że zaczynają się komunikować jedynie ze sobą. To naraża je na jeszcze większy ostracyzm, nie wspominając już o rosnącym zaniepokojeniu rodziny. Milczącym bliźniaczkom nie pomaga nic, ani indywidualny tok nauczania, ani wsparcie kolejnych psychiatrów i psychologów, ani szpital psychiatryczny. Jednocześnie w swoim zaklętym świecie funkcjonują doskonale i wyrażają siebie poprzez różne formy twórczości, głównie pisanie opowiadań. Wszystko zmienia się o 180 stopni w momencie, gdy lekarze uznają, że wyjątkowa więź bliźniaczek staje się dla nich destrukcyjna i decydują się odizolować je od siebie... A co jeśli to prawda? Jeśli głęboka więź, która pozwala im przeżyć, jest jednocześnie dla każdej z nich drogą w przepaść?
Pierwszy zagraniczny film artystki, znanej m.in. z wielokrotnie nagradzanych filmów takich jak „Córki dancingu”, „Fuga”, „Aria Diva” czy serialu „1983”. I trzeba przyznać, że to debiut przez duże D. Film „Milczące bliźniaczki” doczekał się bowiem siedmiu nagród (w tym aż 4 Złotych Lwów w kategorii najlepszy film, muzyka, scenografia i nagrody specjalnej) i 11 nominacji, m.in. 7 do Orłów (!) Każda, dosłownie każda, osoba pracująca przy tym filmie zasługuje na głęboki ukłon. Bowiem genialne jest tu wszystko – od reżyserii, przez scenariusz, zdjęcia, montaż, muzykę, dźwięk, kolory, scenografię i kostiumy, które składają się na niezwykły klimat "Milczących bliźniaczek".
„Wizualnie oszałamiający”
The Daily Beast
Film w zamyśle miał prawdopodobnie złagodzić tę smutną historię, ale też oddawać magiczny świat milczących sióstr. Ukazanie ich więzi to majstersztyk, którego „nie robią” wcale (a przynajmniej nie tylko) codzienne interakcje sióstr, będące osią filmu, ale takie mikromomenty, które czasem trudno wychwycić. „Milczące bliźniaczki” to także piękna lekcja akceptacji, próby zrozumienia i wsparcia (pomimo przeżywanego dramatu) osoby cierpiącej na każdą psychiczną chorobę dla jej bliskich, tutaj przede wszystkich rodziców. A jakim piekłem (w tym przypadku raczej smutnym piekłem, w którym przeważa bezsilność), potrafi być życie z osobą chorą, również się z niego dowiecie. Bo każde psychiczne zaburzenie to również wielki dramat rodziny.
„Porywająca historia”
The Guardian
Tak, w dodatku dość wierną. Film powstał na podstawie książki Marjorie Wallace, „Milczące bliźniaczki”, która w Polsce ukazała się we wrześniu 2022 r. nakładem Wydawnictwa Czarne, a rozgłos zyskała wraz z planowaną premierą filmu.
... tytułowe milczące bliźniaczki to postaci prawdziwe. Milczące siostry, June i Jennifer Gibbons, urodziły się w latach 60. w rodzinie karaibskich imigrantów, Glorii i Aubreya Gibbonsów. Nie były jedynym potomstwem gospodyni domowej i technika RAF’u, poza milczącymi bliźniaczkami mieli jeszcze troje dzieci, starszych od dziewczynek Gretę i Davida i młodszą od nich o 3 lata Rosie. Milczące siostry przyszły na świat w szpitalu wojskowym w Jemenie, w związku z pracą ich ojca. Niedługo po tym rodzina osiadła w Anglii, a finalnie w Walii. Dziewczynki nie rozstawały się ze sobą, a ich specyficzny język nie pomagał porozumieć się z otoczeniem. Do tego dochodził fakt, że stanowili jedyną czarnoskórą rodzinę w swojej społeczności, a tę „inność”, zwłaszcza wśród dzieci, dawano im szczególnie dotkliwie odczuć. Dla milczących bliźniaczek ostracyzm był na tyle traumatyczny, że przestały komunikować się z kimkolwiek poza sobą i młodszą siostrą.
W końcu władze szkoły uznały, że nie potrafią im pomóc. Tak trafiły na indywidualny tok nauczania, próbowano wszystkiego. Bezsilni terapeuci ustępowali pola kolejnym, wtedy zdecydowano, że mają na siebie zły wpływ, ich stan się przez to pogłębia, a jedynym wyjściem jest odseparowanie ich od siebie. Milczącym bliźniaczkom przyniosło to tylko cierpienie. Wróciły więc do rodzinnego domu, gdzie zupełnie pochłonęło je kreatywne pisanie i zabawy lalkami, dające ujście ich wyobraźni i potrzebie twórczej ekspresji. Napisały dziesiątki utworów dość trudnych, żeby nie powiedzieć „pokręconych”, literackich, ale tylko niektóre z nich zostały wydane. W ich życiu pojawił się alkohol oraz narkotyki, co skończyło się kilkoma aktami wandalizmu, a nawet przestępstwami. W ten sposób trafiły do szpitala psychiatrycznego, Broadmoor Hospital. Spędziły tam 11 lat, co było wg nich karą niewspółmierną do przewin, w większości podyktowaną ich „mutyzmem” wobec otoczenia. Faszerowanie lekami przeciwpsychotycznymi nie pozwalało im tworzyć.
Świat dowiedział się o nich, kiedy ich historią zainteresowała się właśnie Marjorie Wallace, wówczas dziennikarka „The Sunday Times”. Jej książka opisująca sprawę milczących bliźniaczek pod tym samym tytułem ujrzała światło dzienne w 1986 r.
7 lat po wydaniu książki przeniesiono je do bardziej otwartej kliniki, Caswell. Dotarły na miejsce, ale Jennifer nie można było dobudzić. Wkrótce zmarła w szpitalu z diagnozą ostrego zapalenia mięśnia sercowego. Miała wówczas 29 lat. Według teorii dziennikarki milczące bliźniaczki zawarły umowę, że jeśli jedna z nich umrze, druga zacznie mówić i wieść normalne życie. Szpital był miejscem, w którym zapadła decyzja, że siostrą, która musi poświęcić swoje życie dla drugiej, będzie Jennifer. W jej organizmie po śmierci nie wykryto jednak żadnych substancji, mogących wywołać śmierć. June, udzieliwszy kilku wywiadów po śmierci siostry, wiedzie obecnie spokojne życie, w pobliżu swojej rodziny, zostawiwszy przeszłość za sobą.
Historia milczących bliźniaczek historia inspirowała wielu artystów, powstawały o nich utwory, takie jak filmy, sztuka teatralna, piosenki (m.in. „Tsunami” Manic Street Preachers)...
Przygotuj się na niezwykle ciekawy, wzruszający, wręcz boleśnie poruszający, a zarazem wizualnie fenomenalny dramat, choć momentami ogląda się go jak baśń, czasem film dokumentalny, często thriller. Obejrzysz go z mieszanką przeróżnych emocji i uczuć, od niezdrowej fascynacji, przez smutek i współczucie, aż po zachwyt nad samą formą. Bowiem „Milczące bliźniaczki” to film wybitny, jedyny w swoim rodzaju, abstrahując już od samej historii, która go zainspirowała.
Mogą Ci się spodobać również:
„Twarz”