Sezon tenisowy składa się z różnych etapów. Na początku roku zawodniczki rywalizują przede wszystkim w Australii, Stanach Zjednoczonych i Bliskim Wschodzie. Od połowy kwietnia cykl częściej pojawia się w Europie. A to moment roku, który uwielbia Iga Świątek.
Najlepsza polska tenisistka dobrze się czuje w tej fazie rozgrywek. Nie tylko ze względu na to, że może grać w dużych imprezach bliżej swojego rodzinnego domu. Przede wszystkim ze względu na nawierzchnię kortu. W kwietniu rozpoczynamy bowiem sezon na kortach ziemnych. W Charleston panie grały na zielonej mączce - nawierzchni praktycznie nieznanej w Europie. Tam najlepsza była Ons Jabeur, która w powtórce finału z zeszłego sezonu pokonała Belindę Bencic. Na naszym kontynencie, a szczególnie w Polsce, rywalizacja odbywa się przede wszystkim na mączce ceglanej.
Na cegle w najbliższym czasie odbędą się imprezy w Stuttgarcie, Rzymie, Madrycie oraz wielkoszlemowe Roland Garros. Trwająca impreza w największym mieście Badenii-Wirtembergii jest z kilku powodów wyjątkowa. Tylko tutaj gramy na mączce w warunkach halowych. Tylko tutaj można wygrać najnowszy model elektrycznego Porsche. Tylko tutaj jest aż tak trudno dostać się do turnieju głównego. Proszę sobie wyobrazić, że tzw. entry cutoff (ranking pozwalajacy na grę w głównej drabince) wynosił 24. Mamy zatem do czynienia z arcyprestiżową imprezą, fantastycznymi nagrodami i najlepszymi tenisistkami na świecie.
Wśród nich jest Iga Świątek, broniąca tytułu z zeszłego sezonu. Polka wraca na kort po miesięcznej przerwie spowodowanej urazem żeber. Ostatnie spotkanie liderka światowego rankingu rozegrała dokładnie 18 marca w półinale BNP Paribas Open 2023. Przegrała z Eleną Rybakiną. Kazaszka, pokonując ostatnio Magdę Linette i Weronikę Falkowską, zapewniła swojej reprezentacji awans do finałów Billie Jean King Cup. W Stuttgarcie też jej nie zabraknie. Zmagania rozpocznie od meczu z Jule Niemeier, największą nadzieją gospodarzy. Z Polką może spotkać się dopiero w półfinale.
Świątek, jako jedna z czterech najwyżej rozstawionych zawodniczek, nie musiała rywalizować w pierwszej rundzie. W drugiej zagra z całkiem dobrze jej znaną Qinwen Zheng. Rok młodsza Chinka w świecie tenisowym jest traktowana jako osoba, która może w najbliższym czasie na stałe zagościć w czołówce. W swoim kraju ma status gwiazdy. Ludzie widzą w niej następczynie Na Li - pierwszej wielkoszlemowej mistrzyni pochodzącej z Państwa Środka. W zeszłym sezonie udowodniła, że drzemie w niej ogromny potencjał, co zresztą zauważyła m.in. agencja IMG, która Chinkę reprezentuje. Finał w Tokio, czwarta runda Rolanda Garrosa, czy półfinał tegorocznego Abu Dhabi - to na razie największe skalpy Zheng. Gra Qinwen to przede wszystkim bardzo mocny serwis i forehand. Może być to mylące, bo z mączką Chinka jest doskonale zaznajomiona. Przede wszystkim dlatego, że od lat trenuje w Barcelonie pod okiem hiszpańskiego szkoleniowca Pera Riby. Zresztą w zeszłorocznym Roland Garros Chinka jako jedyna Idze urwała seta. Nawierzchnia ziemna uczy cierpliwości, budowania akcji i szukania różnych rozwiązań. Tego w pewnym momencie swojej kariery Zheng potrzebowała najbardziej.
Wielu kibiców zastanawiało się, czy Świątek przystąpi do tego meczu w pełni sił. "Nie jestem kontuzjowana" - mówiła w krótkiej kuluarowej rozmowie nasza tenisistka Joannie Sakowicz-Kosteckiej i Klaudii Jans-Ignacik. Nasze reporterki były na kilku treningach liderki rankingu i nie zauważyły żadnych niepokojącyh sygnałów. Wydaje się zatem, że Polka przystąpi do obrony tytułu w Stuttgarcie w pełni zdrowa. Czy istnieje na świecie zawodniczka, która może pokonać zdrową i dobrze przygotowaną Igę na mączce? Mam pewne wątpliwości...
Pierwsze spotkanie w Stuttgarcie Iga Świątek rozegra w czwartek. Transmisja meczu w CANAL+ SPORT i CANAL+ online.
autor: Maciej Zaręba [CANAL+ SPORT]