W nocy 8 maja L’Equipe opublikowało artykuł, który wstrząsnął piłkarską Francją. „Jean-Michel Aulas et l’OL, c’est fini”. Koniec, którego teoretycznie można było się spodziewać. Ale na który nikt nie był gotowy. Po 36 latach kończą się rządy bezsprzecznie najlepszego prezydenta w historii francuskiej piłki. Jean-Michel Aulas przekształcił Olympique Lyon z drugoligowego biedaka w europejską markę.
Chwilę po tej informacji wielu wybitnych zawodników OL, z Sidneyem Govou i Karimem Benzemą na czele, na swoich social mediach podziękowało Aulasowi za dzieło, którego dokonał i któremu, pomimo wielu przeciwności, był oddany do ostatnich dni w klubie. W tych wpisach przewijały się sformułowania o byciu drugim ojcem i wielką osobistością. Również prywatnie.
Olympique Lyon tym samym przestaje być „klubem rodzinnym”. Nastał czas „american dream” z Johnem Textorem na czele. A, jak pokazał w przeszłości przykład choćby Bordeaux, temu snu bliżej jednak było do „american horror story”.
Od kilku lat było widać, że w OL musi dojść do szeregu zmian. Jeszcze nie tak dawno nie do pomyślenia było, że Lyon może nie grać w europejskich pucharach. Tymczasem w ostatnich trzech sezonach + prawdopodobnie również i w tym trzykrotnie klub uplasował się poza TOP5. Brak międzynarodowej gry wpływa na ograniczenie możliwości inwestycji w nowych zawodników. A to w konsekwencji doprowadza do osłabiana kadry.
Realia rynku transferowego w ostatnich kilku latach także uległy zmianie. Jeszcze dekadę temu fantastyczni wychowankowie akademii Lyonu czy wypromowani przez ten klub zawodnicy owszem odchodzili, ale po rozegraniu 4-5 pełnych sezonów (Lacazette, Tolisso, Fekir, Umtiti itd.). Teraz wszystko jest bardziej dynamiczne. Tacy gracze jak Gusto, Mendy, Ndombele, Guimaraes przy pierwszej lepszej ofercie są sprzedawani. A że w Lyonie nie ma europejskich pucharów to raz, że ciężej przekonać graczy do zostania, a dwa trzeba w jakiś sposób kompensować braki budżetowe.
Sam 70 już letni Jean-Michel Aulas zdawał się nie nadążać za wymogami narzucanymi przez nowoczesny futbol. Zatrudnienie Juninho na stanowisku dyrektora sportowego miało dwa cele. Zadanie kłamu stwierdzeniu o leciwości prezydenta. I zrobienie kroku w kierunku kibiców, którym Juninho kojarzył się z najlepszymi latami w historii OL.
Pierwsza decyzja nowego dyrektora była fatalna. Zatrudniony jako trener Sylvinho okazał się najgorszym w historii Lyonu. Po trzech miesiącach już go w klubie nie było. Mocny falstart. A po chwili kolejne problemy, bo zatrudniony naprędce Rudi Garcia od samego początku nie miał po drodze z Juninho.
Wszystko to widzi Aulas. Mimo zapowiedzi o stopniowym zmniejszaniu zaangażowania w sferę sportową interweniuje i zatrudnia Vincenta Ponsota na enigmatycznym stanowisku dyrektora ds. sportu. Dyrektor sportowy i dyrektor ds. sportu. Od razu było wiadomo, że te dwie funkcje się na siebie nakładają i doprowadzą do starć między Ponsotem a Juninho.
W międzyczasie jednak udaje się dokonać dwóch kluczowych transferów: Bruno Guimaraesa i Lucasa Paquety, które miały być kartą przetargową dla sensu obecność legendy w strukturach OL. W tym momencie ponownie pojawia się Aulas, który mocno ogranicza możliwości działania dyrektora sportowego na rynku transferowym. Po kolejnej średnio udanej decyzji o zmianie trenera na Petera Bosza, zrezygnowany Juninho postanawia odejść.
Od powyższego przykładu z Juninho minęło prawie dwa lata. Lecz jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu, niewiele uległo zmianie. Aulas nadal pociągał za sznurki i był do bólu wierny zatrudnionym przez siebie pracownikom, którzy nie do końca wywiązywali się z obowiązków (Vincent Ponsot, Bruno Cheyrou – szef skautingu).
Nadzieja na zmiany pojawia się w momencie ogłoszenia rozpoczęcia rozmów z Eagle Football Holdings w sprawie przejęcia udziałów klubu. Wielu wątpiło, ale po pół roku, w grudniu 2022 roku strony dochodzą do porozumienia i właściciel holdingu John Textor staje się nowym właścicielem OL Groupe. Dobroduszny Amerykanin w pierwszych wywiadach zapewnia, że nie przychodzi, aby ingerować w sportowe kwestie, co uwiarygadnia, zgadzając się na pozostanie Aulasa na stanowisku prezydenta przez trzy kolejne lata.
Chwilę przed oficjalnym przejęciem dochodzi do kolejnej zmiany na stanowisku trenera. Przychodzi Laurent Blanc, wymarzony od lat przez Aulasa. Prezydent dopiął swego. Ściągnął legendarnego Francuz. Zapewnił nowy zastrzyk pieniędzy, więc wszystko na pewno się ułoży! Weryfikacja nastąpiła błyskawicznie i była bardzo bolesna. Zimą wręcz desperacko szukano wzmocnień, a mimo to nadal władze OL kłóciły się o każde 1000 euro i przedłużały rozmowy transferowe. Finalnie na kilka dni przed końcem okna jedynym transferem jest powrót Dejana Lovrena po dekadzie. 30 i 31 stycznia ogłoszone zostają dwa transfery Amina Sarra z Heerenveen i Jeffinho z Botafogo. Nie takiej klasy zawodników się spodziewano. Nawet jeśli kolejne miesiące pokazały, że z Jeffinho może być spory pożytek, transfer za 10 mln euro nieznanego 23-letniego skrzydłowego z klubu, którego właścicielem jest John Textor, nie mógł być traktowany poważnie.
Powyższą nieudolność władz OL na czele z szefem skautingu Bruno Cheryrou dostrzega John Textor i w stylu Aulasa, mimo zapewnień o braku ingerencji, zaczyna coraz bardziej naciskać na zmiany strukturalne w klubie. Chce, aby klub funkcjonował po amerykańsku. Na podstawie analizy danych i prężnego skautingu – już bez Cheyrou. Na takie przekształcenia organizacji nie chce przystać Aulas. Textor postanawia więc zdetronizować legendarnego prezydenta, zaledwie pół roku po informacji, że JMA zostanie w klubie przez trzy kolejne lata.
Wraz z odejściem Aulasa przyklepano przejęcie żeńskiej drużyny OL przez amerykańską bizneswoman Michele Kang, która nie tak dawno zainwestowała w amerykański zespół Washington Spirit.
Jak więc zapamiętamy Jean-Michela Aulasa? Wiele osób podkreśla, że od samego startu w 1987 roku miał jasną wizję tego, co chce osiągnąć i gdzie doprowadzić OL. Z drugoligowego średniaka, który miał budżet w granicach dzisiejszych 2 mln euro, stworzył jedną z najciekawszych drużyn w Europie w pierwszej dekadzie XXI wieku. 17 krajowych pucharów. Dwa półfinały Ligi Mistrzów. Ale chyba jeszcze ważniejsze było jego przywiązanie do regionu, co zaowocowało stworzeniem czołowej akademii we Francji, a co za tym idzie w całej Europie.
Jednym z głównych założeń akademii OL jest nacisk na skauting zawodników z aglomeracji Lyonu. Z prowadzonych analiz wynikło, że dużo większe prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu i przebicia się do profesjonalnej piłki mają chłopcy, którzy po dołączeniu do klubu nie muszą opuszczać rodziny i zmieniać otoczenia, w którym się wychowali.
Pisząc o osiągnięciach Aulasa, nie sposób nie wspomnieć o tym, co osiągnął w piłce kobiecej. Można wręcz rzec, że był jej prekursorem. Co niespotykane, każdy podkreśla, że na równi traktował drużynę męską i żeńską OL. Tak naprawdę to ta druga osiągnęła więcej – 15 mistrzostw Ligue 1 i 8 wygranych w LM kobiet. Nie zawsze miał po drodze z kibicami, ale nawet ci kochają swojego prezydenta. W trakcie ostatniego spotkania z Monaco symbolicznym i jednak nieco smutnym obrazem było puste krzesełko w samym środku loży, na której od tylu lat zasiadał l’éternel président Jean-Michel Aulas.
AUTOR: MICHAŁ BOJANOWSKI (CANAL+SPORT)