Na szczęście nie tylko nam, polskim kibicom, ale także trenerowi Barcelony Xaviemu nie przyszedł do głowy pomysł, by po pierwszym, nieudanym meczu ligowym z Rayo poszukać optymalnego ustawienia linii ataku bez Roberta Lewandowskiego, który, przyznajmy to, mocno rozczarował. W drugim spotkaniu, w minioną niedzielę z Sociedad, w porównaniu z potyczką inauguracyjną, na ławce zasiadł Raphinha, a do jedenastki wskoczył Ferran Torres; Lewy oraz Ousmane Dembele ocalili miejsca. Xavi doszedł do wniosku, że dwóch grających indywidualnie i nie dostrzegających Polaka napastników to o jednego za dużo. Choć więc Raphinha przeciwko Rayo zrobił więcej niż Lewandowski, poszedł w odstawkę.
Plan A Xaviego na mecz z Sociedad wypalił tylko częściowo, gdyż zestaw: Dembele-Lewandowski-Ferran Torres wypracował ledwie jednego gola. Natomiast pełen sukces przyniosło wdrożenie w 64 minucie planu B, czyli posłanie do boju Ansu Fatiego, zresztą wespół z Raphinhą, co jednak nie ma tu znaczenia. Młody Hiszpan do końca meczu zaliczył dwie asysty – do Dembele oraz Lewego i strzelił gola – po asyście Polaka.