Burzliwe losy Arkadiusza Milika

Burzliwe losy Arkadiusza Milika

25 August 2022

W futbolu stabilizacja to towar deficytowy. Zwłaszcza w Marsylii, gdzie kibice potrafią kochać i nienawidzić mocniej niż inni. Zwłaszcza w Olympique, bo nie od dziś wiadomo, że ten klub zbudowany jest na beczce prochu. Na Orange Velodrome piłkarz znajdzie pasję, emocje, gniew, ale na pewno nie spokojne i sielankowe życie. Nic dziwnego, że losy Arkadiusza Milika na południu Francji są tak burzliwe.

Półfinał Ligi Konferencji, drugie miejsce w lidze, wiele efektownych meczów, powrót do wymarzonej Ligi Mistrzów. W wielu klubach trener, który tego dokonał byłby noszony na rękach. Nie w Marsylii. Jorge Sampaoli po udanym sezonie wyjeżdżał na wakacje jako szef interesującego projektu sportowego, ale z Ameryki Południowej wrócił jako zbędny element układanki. Zwolnienie trenera zmartwiło niektórych piłkarzy. Dimitri Payet czy Guendouzi u Argentyńczyka grali kapitalnie, czuli się docenieni, byli liderami. Była też grupa zawodników zadowolonych ze zmiany, bo ich relacje z Sampaolim były, delikatnie mówiąc, napięte. Mandanda, Lirola czy Milik liczyli na nowe otwarcie pod wodzą Igora Tudora. Chorwat zanim jeszcze zagrał pierwszy mecz o punkty został wygwizdany przez kibiców, a media karmione przeciekami z szatni szeroko opisywały jego negatywne nastawienie, scysje z piłkarzami i narastające napięcie w drużynie.

Uwolniony od Napoli

Pablo Longoria szybko musiał zwołać spotkanie kryzysowe, na którym dał nowemu trenerowi wsparcie, a piłkarzom przypomniał kto rządzi w szatni. Tudor zaczął od posadzenia na ławce ulubieńca kibiców. Payet w rezerwie to demonstracja siły szkoleniowca, ale i zaciąganie dużego kredytu u zagorzałych fanów l’OM. Spłacić może go tylko seryjnymi zwycięstwami.

Arkadiusz Milik miał prawo liczyć, że rozpoczyna właśnie nowy rozdział w Marsylii. Ostatecznie uwolniony od Napoli, po przepracowaniu okresu przygotowawczego bez urazów, z perspektywą gry w Lidze Mistrzów. Szereg przesłanek, by sądzić, że nadchodzi dobry czas w klubie, a jego ukoronowaniem będzie występ na mundialu. To ma być czas stabilizacji. Nic z tego, w Marsylii to nie przejdzie.

Przybyło konkurentów

Od stycznia 2021, gdy wyszedł z neapolitańskiej szafy, w której zamknął go Aurelio de Laurentiis, Polak przeżył bardzo wiele. Atak kibiców na ośrodek treningowy, zmianę prezesa, kilka mniej lub bardziej poważnych urazów. Przez półtora roku pracował już z czterema trenerami. Był uwielbiany po hattricku z Angers dającym awans do pucharów i kwestionowany, gdy skuteczność szwankowała, a w prasie pojawiały się informacje o tym, że koledzy z szatni preferują grę z Payetem w roli fałszywego napastnika.

Ostatnia aktywność Marsylii w na rynku transferowym sprawiła, że błyskawicznie przybywało mu konkurentów do miejsca w składzie. Luis Suarez (ten z Kolumbii, nie z Urugwaju) i Alexis Sanchez dołączyli do Bakambu, Payeta i Dienga. W ofensywnym trio zazwyczaj znajduje się miejsce dla Gersona, więc w preferowanym przez Tudora ustawieniu miejsca są maksymalnie dwa. Szeroka kadra i rywalizacja to sprawa oczywista, gdy w perspektywie jest powrót do Ligi Mistrzów i gra o podium w Ligue 1.

Milik zaczął dwa pierwsze mecze ligowe w podstawowym składzie, ale jego gra nie rzucała na kolana. Miał dużo pracy poza polem karnym – walczył o piłkę w powietrzu, starał się ją utrzymać grając tyłem do bramki, zgrywał ją do wbiegających partnerów. Z Brestem wykreował okazję bramkową Guendouziemu, odbierając przeciwnikowi piłkę wślizgiem. Z Reims wywierał presję na obrońcy rywala na tyle skutecznie, że ten wpakował samobója. Przez ponad 2 godziny gry oddał tylko jeden strzał, wypracował xG na poziomie 0,1. Bliżej niż do gola było mu do czerwonej kartki za agresywną grę. W tym czasie rywale nie próżnowali.

Stawką jest mundial

Luis Suarez zmienił Milika w premierowym meczu i w niespełna 30 minut strzelił dwa gole. W trzeciej kolejce z Nantes Polak nie podniósł się z ławki, a grający na szpicy Alexis Sanchez pokazał duże umiejętności techniczne i dobrą kontrolę nad piłką. Tworzył sytuacje kolegom, był aktywny w rozegraniu. Luis Suarez znów dał dobrą zmianę. Potrzebował pięciu minut na boisku, by oddać dwa celne strzały, w końcu po jego uderzeniu obrońca Kanarków wpakował piłkę do własnej bramki. To był gol na wagę zwycięstwa.

Nic dziwnego, że te okoliczności jeszcze podsycają informacje o możliwym transferze Polaka. Prawdopodobnie będą jeszcze mocniej rezonować im bliżej będzie do zamknięcia okna transferowego. Jakie są perspektywy na regularną grę w Marsylii? Jakie opcje są realne? Gdzie można najlepiej przygotować się do listopadowego mundialu? Milik i jego doradcy muszą odpowiedzieć na kilka ważnych pytań, bo stawka jest ogromna. Jedno jest pewne. W Marsylii o stabilizację będzie trudno.

Krzysztof Marciniak

prev
next
Milik ostatecznie znalazł przystań w Juventusie

Milik ostatecznie znalazł przystań w Juventusie

Udostępnij