Jeśli popatrzymy w historię polskiej piłki, 16 czerwca przywodzi na myśl mecze z dwóch biegunów. Oba miały miejsce na mistrzostwach Europy. Jeden to kompromitujące odpadnięcie z EURO 2012, o którym opowiada film "Będziesz legendą, człowieku" i porażka 0:1 z Czechami. Drugi to bezbramkowy remis na EURO 2016… z Niemcami. Na obu imprezach w reprezentacji Polski główną rolę odgrywał Jakub Błaszczykowski. Jako kapitan — wizerunkowo zawiódł, bo tematem po meczu był kuriozalny brak biletów. Ale jako piłkarz zyskał cztery lata później. Właśnie takie pytanie powinno się nam nasunąć — jakiego Kubę Błaszczykowskiego żegnamy? I czy jest to odpowiednia chwila, by to zrobić?
Podobne pytanie zadał sobie Mateusz Rokuszewski z CANAL+, który w cyklu "Roki wyjaśnia" poświęcił uwagę powołaniom Fernando Santosa i temu, czy to dobry moment na rezygnację z wielu weteranów. Tyle że tam uwaga skupiła się na nieco młodszych zawodnikach — reprezentantach roczników 1988 i 1990. Mowa o Kamilu Gliku, Kamilu Grosickim i Grzegorzu Krychowiaku. Z nich reprezentacja powoli rezygnuje. Kuba Błaszczykowski z kadry nigdy nie zrezygnował. Właściwie można powiedzieć, że żegna się z nią w ostatnim możliwym momencie. Robi to późno, robi to też w momencie, gdy jego pomnik zaczyna kruszeć.
Publicystycznie można powiedzieć, że Kuba Błaszczykowski faktycznie żegna się, gdy już faktycznie nie może dać więcej sportowo ani Wiśle Kraków (jako piłkarz), ani samej kadrze. Po przegranym barażu w I lidze z Puszczą Niepołomice (1:4) wręcz wróciło do niego powtarzane przez ekspertów zdanie: "Futbolowi bogowie nie kochają Wisły Kraków". "Biała Gwiazda" nie wróci do Ekstraklasy w 2023 roku.
Sam o to miano swoistego lidera nowej "Białej Gwiazdy" poprosił i na nie przystał. Jak pisze portal Weszło, tworząc ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki: "Błaszczykowski posiada aktualnie 26,84% udziałów Wisły Kraków, ale w praktyce i tak niewiele spraw dzieje się bez jego zgody". Z wielką władzą, siłą czy mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Błaszczykowskiemu pewnie nie w smak, że przy analizie jego kariery dziennikarze nie pomijają także słabszych momentów. A tych było sporo, więcej niż tylko ostatnie perturbacje Wisły (która i tak w 2023 roku robiła, co mogła, by awansować, będąc najlepszą ekipą sezonu zasadniczego od lutego do maja).
Euro 2012 i bilety, które miały otrzymać rodziny zawodników? Można było wybrać lepszy moment, ledwo co zawalona została największa sportowa impreza w historii Polski, współorganizowana przez nasz kraj.
Przestrzelony rzut karny z Portugalią, który pogrzebał szanse na awans do strefy medalowej EURO 2016 boli Polaków do dziś. Tak samo, jak fakt, że najlepszy przyjaciel Kuby, Łukasz Piszczek nie podał na czystą pozycję do gracza z numerem "16" w 120. minucie.
Przegrany finał LM, od którego w karierze Błaszczykowskiego zaczęło dziać się coraz gorzej z uwagi na nieustające problemy zdrowotne.
Niedoszła zmiana z Japonią na MŚ 2018 stała się piłkarskim memem. Kuba stojący przy linii, "Grosik" udający kontuzję, by roszadę przeprowadzić, aż wreszcie koniec meczu prowadzonego w sennym tempie — to był ostatni akcent Błaszczykowskiego na mundialu. Dość powiedzieć, że wpuszczany za niego Bednarek w meczu z Senegalem (1:2) sprokurował drugiego gola dla rywali, ale… chyba po tamtym turnieju pretensji do niego było znacznie mniej. Błaszczykowski zagrał 9 meczów ligowych w ciągu całego roku przed rosyjską eskapadą. Ktoś liczył na występ na tak dobrym poziomie, jak we Francji, która była snem i koszmarem? Liczył na zbyt dużo.
Natomiast zaraz później nastała era Jerzego Brzęczka w kadrze. Era szyderstwa, oblężonej twierdzy i słów "Polskie błoto", jakie padają z ust Błaszczykowskiego w książce o byłym selekcjonerze autorstwa Małgorzaty Domagalik. Powołania bez gry w klubie były po wielokroć tematami do dyskusji.
Spadek Wisły, który odbył się z udziałem brata Kuby, Dawida oraz wujka Jerzego to sprawa świeża. I słynne słowo: "za****łem", które zostało skierowane do kibiców Wisły — także.
Jakże inny byłby nastrój wokół jednego z najlepszych polskich piłkarzy XXI wieku, gdyby jego drużyna wywalczyła w niedzielę awans do elity.
To naprawdę mogło być wzniosłe pożegnanie, tym bardziej że Kuba Błaszczykowski niedawno znów wrócił na boisko. Kontuzje to zrządzenie losu, gra z biologią — a też przeskok z czwartoligowego futbolu do ekstraklasowej Wisły, a także następny krok do Dortmundu musiały odbić się na zdrowiu tego akurat piłkarza. Nie ma już chyba urazu mięśniowego, na który by Błaszczykowski nie narzekał. Wręcz można stwierdzić, że ta kariera — obok niezaprzeczalnego talentu – była wyrywana całym sercem.
Zresztą, on sam nie chciał sobie wyobrażać, kim byłby, gdyby nie był piłkarzem. Piłka nożna to jego całe życie — które całkiem dobrze sobie poukładał. 108 meczów w kadrze piechotą nie chodzi, tak samo, jak 21 goli, zwłaszcza dla bocznego pomocnika/skrzydłowego/czasem nawet i bocznego obrońcy lub wahadłowego.
Jedynym piłkarzem, który zagrał więcej meczów od niego w kadrze seniorskiej, jest obecny kapitan Robert Lewandowski. Lata 2006-19 bez niego były na pewno nieco bardziej gorzkie. Znamienne, że debiutował w reprezentacji w tym samym spotkaniu, co Łukasz Fabiański, jego rówieśnik i partner pokojowy w trakcie zgrupowań choćby na EURO 2016.
Gol z Rosją w drugim meczu grupowym EURO 2012 to wręcz ekstaza, możliwe, że porównywalna do otwarcia z Grecją, gdy jeszcze wierzyliśmy, że rozpoczniemy ten turniej od triumfu.
Sam "Lewy" wspomina, że EURO 2016 i radość wraz z "Kubą" to ten moment, który jako pierwszy skojarzył z Błaszczykowskim w kadrze. Dwa gole — z Ukrainą i ze Szwajcarią — oraz dziesiątki kilometrów na prawej stronie boiska były tym, bez czego nie znaleźlibyśmy się w najlepszej ósemce zespołów na Starym Kontynencie.
Jak stwierdził pewnego razu Michał Kołodziejczyk, "ten człowiek pobił rekord w udowadnianiu innym, że nie można z niego zrezygnować". Być może dlatego Błaszczykowskiego żegnamy tak późno.
Nie było półfinału EURO 2016 poprzez pudło Kuby Błaszczykowskiego. Ale nie byłoby też ćwierćfinału tej imprezy, gdyby nie jego wcześniejsza fantastyczna gra.
Błaszczykowski ma przyjechać do Warszawy w środę 14 czerwca. Zostanie pożegnany na PGE Narodowym i być może na chwilę wtedy zapomnimy, że Fernando Santos miał różne obiekcje co do tego spotkania. Na koniec zostanie wzruszający moment, oby na miarę odejścia z kadry dwóch kolegów Łukaszów — Piszczka i Fabiańskiego.
2 razy — udział w mistrzostwach Europy (EURO 2012, EURO 2016)
1 raz — udział w mistrzostwach świata (MŚ 2018)
2 razy — piłkarz roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna" (2008 i 2010)
1 raz — mistrz Polski z Wisłą Kraków (2004/05)
2 razy — mistrzostwo Niemiec z Borussią Dortmund (2010/11 i 2011/12)
2 razy — wicemistrzostwo Niemiec z Borussią Dortmund (2012/13 i 2013/14)
1 raz — zdobywca Pucharu Niemiec z Borussią Dortmund (2011/12) [przy łącznie czterech finałach - 2007/08, 2013/14 i 2014/15]
2 razy — zdobywca Superpucharu Niemiec z Borussią Dortmund (2013/14 i 2014/15) [przy łącznie czterech występach - 2011/12 i 2012/13]
1 raz — finalista Ligi Mistrzów (2012/13) [przy łącznie czterech sezonach - 2011/12, 2012/13, 2013/14 i 2014/15]
2 razy — uczestnik Pucharu UEFA/Ligi Europejskiej: z Wisłą Kraków (2006/07), Borussią Dortmund (2008/09 i 2010/11) i Fiorentiną (2015/16)
autor: RAFAŁ MAJCHRZAK [CANAL+]