“Czerwony pająk” - film z 2015 r. będący debiutem fabularnym Marcina Koszałki to kryminalny thriller zainspirowany oryginalnym scenariuszem Marty Szreder pt. “Lolo” i krakowskimi legendami, opowiadający wstrząsającą historię polskiego seryjnego mordercy z lat 60. Jedną z nich jest Lucjan Staniak zwany Czerwonym Pająkiem - postać fikcyjna, którą tym mianem ochrzciła prasa ze względu na jego charakter pisma oraz wykorzystywany przez niego w korespondencji z mediami i policją czerwony atrament. Druga zaś to prawdziwa sylwetka nastolatka, Karola Kota zwanego Wampirem z Krakowa, który za sprawą swojego wieku na stałe zapisał się w historii kryminalistyki, a jego nazwisko swego czasu było na ustach całej Polski.
Głównym bohaterem filmu jest Karol Kremer, zwyczajny młody chłopak pochodzący z tzw. dobrego domu, który pewnego dnia staje się przypadkowym świadkiem morderstwa. Wiedziony ciekawością i niezdrową fascynacją śledzi jej sprawcę, a nawet nawiązuje z nim specyficzną więź, odkrywając w sobie potrzeby, o których istnieniu do tej pory nie miał pojęcia... Zapraszam do lektury recenzji filmu “Czerwony pająk”.
Marcin Koszałka w świecie filmu zasłynął najbardziej wyrazistymi, wielokrotnie nagradzanymi dokumentami takimi jak “Takiego pięknego syna urodziłam” (1999), “Cały dzień razem" (2006), “Do bólu” (2008) czy “Deklaracja niepodległości” (2010). Przed “Czerwonym pająkiem” współpracował m.in. jako operator przy produkcji doskonałych polskich filmów kryminalnych i dramatycznych jak choćby “Pręgi” (2004), “Rewers” (2009), “Uwikłanie” (2011) czy “Zbliżenia” (“2014”). Film “Czerwony pająk” jest jego pełnometrażowym debiutem fabularnym. Trzeba przyznać, że oryginalnym na tle filmów o seryjnych mordercach, nieszablonowym, intrygującym, finalnie - bardzo udanym. Zaraz wyjaśnię, co składa się na tę opinię.
Obraz spotkał się z nieprzychylnymi opiniami wielu krytyków i widzów. Że nudno - bo mało akcji, bo nie obchodzi mnie los ofiar... Ok, dla kogoś, kto obejrzał zwiastun, przyznaję bez bicia, że film może być pewnym rozczarowaniem.
Po pierwsze primo – bo trailer jest tak zmontowany jakby twórca nie obejrzał bądź obejrzał, ale nie zrozumiał filmu. Inna sprawa, że trailer jak to trailer - miał za zadanie posłać jak najwięcej ludzi do kina w weekend otwarcia. Ale niepochlebne recenzje wynikają też z kilku innych aspektów obrazu. Film zwyczajnie nie wciągnął widzów? Bo jego fabuła jest zupełnie inaczej skonstruowana, bo nie ma klasycznego pościgu za sprawcą, perspektywy tropiącego. Wreszcie - bo brak tu jednoznacznego wskazania, jak choćby - nie szukając daleko - w serialowej historii o Dahmerze, przyczyn kiełkującego w człowieku zła, ujawniającego się już na etapie wczesnego dzieciństwa (maltretowanie, zabijanie i sekcje zwierząt). Bo tego, jak rozstanie rodziców, społeczny ostracyzm czy wręcz znęcanie się nad nim w szkole mogły wpłynąć na umysł człowieka, trudno do końca stwierdzić.
Mi film “Czerwony pająk” kojarzy się przede wszystkim ze “Słoniem”, nagrodzonym m.in. Złotą Palmą filmem Gusa Van Santa z 2023 r. luźno nawiązujący do masakry w jednej z amerykańskich szkół - Columbine High School, do której doszło 20 kwietnia 1999 r. Tytuł odwołuje się do przypowieści o niewidomych mędrcach i słoniu. Bo choćby autor biograficznej książki czy filmu o zbrodniarzu stanął na rzęsach, skichawszy się zarazem, zawsze jego filmowa wizja pozostanie zaledwie próbą wyjaśnienia, jak do tego (zbrodni, rozwoju w człowieku morderczych instynktów) doszło, gdyż nigdy nie da się wejść w umysł drugiego człowieka. Ba, ludzie żyjący latami pod jednym dachem niejednokrotnie okazują się być sobie zupełnie obcy.
Drugie skojarzenie jakie nasuwa mi się na myśl, możliwe do zwerbalizowania od niedawna, to głośna, nagrodzona m.in. Oscarem, wstrząsająca, przeszywająca do szpiku kości "Strefa interesów", jeden z najnowszych filmów o Holocauście w reżyserii Jonathana Glazera. Less is more. Film, który nie mówi prawie nic, a de facto mówi wszystko.
Co jest kluczem do zrozumienia filmu “Czerwony pająk”? A może bardziej do jego docenienia? To niedopowiedzenie, rodzaj niedosytu wizualnego, który jednocześnie stanowi doskonałą pożywkę dla wyobraźni.
Ten film dla osoby, która przemieliła setki (jeśli nie tysiące) kryminałów, jest prawdziwą perełką, bowiem w pamięć zdecydowanie zapada. Dlaczego? Nie można odmówić mu suspensu. Poraża pewną beznamiętnością narracji, swego rodzaju biernością, tym swoim spokojem. Zastosowana celowo w wielu aspektach filmu oszczędność środków wyrazu jest zabiegiem wręcz makiawelicznym. Sprawia, że kontrast pomiędzy pozbawionym dramatów, poukładanym życiem młodego, odnoszącego sukcesy w sporcie chłopaka z dobrego domu, przyszłego studenta medycyny z perspektywą świetlanej przyszłości a jego makabryczną zbrodnią tym mocniej uderza. Na odlew.
Nacisk położony jest tu na psychologię postaci, nie zaś na wartką akcję i próbę odpowiedzi na pytanie, kto jest mordercą, jak ma to miejsce w większości przedstawicieli kina gatunku. Film “Czerwony pająk” nie jest bynajmniej biografią sensu stricte. Nie jest wiernym portretem Kota, jednego z najsłynniejszych w historii kryminalistyki seryjnego mordercy, działającego w realiach komunistycznej Polski, pierwowzoru postaci Kremera. Jego życiorys stanowi zaledwie punkt wyjścia całej opowieści.
Reżyser obrazuje beznamiętną postać Kremera, którego rusza dopiero podejrzana przez niego przypadkiem zbrodnia. To zdaje się wyzwolić w nim instynkty, o które w najśmielszych snach się nawet nie podejrzewał, głęboko zakopane w najczarniejszych zakamarkach jego duszy. Magnetyzm makabry, zbrodni, doświadczenie ekstremalnego wrażenia, które sprawia, że wszystko, czym żył dotychczas, nigdy nie wyda mu się tak barwne i intensywne – nie usprawiedliwiając oczywiście samych zbrodni, to można jeszcze zrozumieć. Ale (!) - jak rzekłaby Klementyna Kopp ;) - nadal nie znamy źródła tego zła. I nie poznamy. Tak jak w przypadku “Słonia” reżyser pozostawia szerokie pole do interpretacji.
Film “Czerwony pająk” to studium niezrozumiałej fascynacji, wręcz obsesji na punkcie zbrodni jako takiej i jej sprawcy. Studium o tyle interesujące, że Karol Kremer teoretycznie w niczym go (Kota) nie przypomina. Nie można, jak próbowali agenci FBI w “Mindhunterze”, przypisać im wspólnego zbioru cech określających mordercę, motywów - już prędzej. No, może poza tym, że obydwaj sprawiają wrażenie zwyczajnych obywateli, przykładnych członków społeczeństwa, a w przypadku Kremera - również dobrego syna. Dopiero niepokojąca relacja, którą nawiązują, sprawia, że fabuła nabiera rozpędu.
Próżno w filmie szukać również pieczołowitej rekonstrukcji popełnionych zbrodni, tym bardziej, że postaci inspirowane są nie jednym a dwoma mordercami (choć jeden z nich to postać wywodząca się z miejskich legend).
Kolejna rzecz, która stanowi ogromny plus produkcji, to jej estetyka. Mowa m.in. o scenografii, z dbałością o detale mające oddać klimat epoki. No i scenerie - ścięte mrozem ulice Krakowa, zwłaszcza nocą robią wrażenie. Kolorystyka dość wiernie oddaje atmosferę tamtych czasów - szarą, ponurą, przytłaczającą. Ten umiejętnie wykreowany nastrój dodaje opowieści jeszcze więcej mroku, jeszcze większej gęstości. Chapeau bas za zdjęcia. Nic dziwnego, że udane, gdyż odpowiadał za nie sam reżyser. Czuć w nich rękę świetnego dokumentalisty.
Na uwagę zasługują również świetnie dobrani aktorzy i wykreowane przez nich wyraziste, intrygujące postaci – tu ukłon w stronę Filipa Pławiaka i Adama Woronowicza. Młody, nieskażony złem chłopak, który niespodziewanie zagląda w otchłań, a ta otchłań nie tylko na niego spogląda, ale i wciąga jak tornado, i (demoniczny, jak się okaże) spokojny weterynarz o niepozornej aparycji, sprawiający wrażenie poczciwego człowieka. Mocne, wyraziste role, które się na ekranie nie skanibalizowały.
Nie można nie wspomnieć również o subtelnych aluzjach do ogromnej roli mediów, jaką odgrywają w kreowaniu celebrytów, którymi mogą stać się nawet seryjni mordercy. Zdaje nam się, że postulat “stop making stupid (tu bardziej pasowałoby “evil”) people famous” jest aktualny dzisiaj. Otóż nie, od dawna pożywką dla mediów, napędzanych rzecz jasna “oglądalnością”, jest sensacja, kontrowersja, pewne ekstremum. Nie mnie oceniać czy jajko, czy kura...
Tytułem podsumowania, film ma działać na wyobraźnię i bez wątpienia działa. Marcinowi Koszałce wyszedł intensywny, niepokojący, prowokujący do refleksji, mroczny (ale i na swój sposób subtelny) kryminał, którego największą przewiną może być to, że nie jest po prostu obrazem dla mainstreamu...
“Chciałem i byłem katem ludzi. Cieszyła mnie moja robota. Niczego nie żałuję. Gdybym mógł, mordowałbym dalej” – oto słowa autentycznego seryjnego mordercy, Karola Kota. Nastolatek w latach 60. siał terror na ulicach Krakowa. Nawet w biały dzień dopuszczał się ataków na dzieci i starsze kobiety. W 1966 r. (kilka miesięcy po maturze) został aresztowany i oskarżony o zamordowanie 2 osób, 10 prób zabójstwa, a także 4 podpalenia. Zgodnie z opiniami psychiatrów uznano go za poczytalnego. Rok później skazano go na karę śmierci. Egzekucja przez powieszenie miała miejsce w 1968 r. Jeśli interesuje Cię bardziej postać Karola Kota, możesz przeczytać o nim tutaj.
Cały film "Czerwony pająk" możesz teraz obejrzeć w serwisie CANAL+ online
Pomysł zawdzięczamy Marcie Szreder. Autorami scenariusza są Łukasz Maciejewski oraz Marcin Koszałka (“Rewers”, “Pręgi”), reżyser filmu, który wykonał do niego również zdjęcia. Za scenografię odpowiedzialni byli Ryszard Meliwa oraz Magdalena Dipont. Kostiumami zajęła się Magdalena Biedrzycka. Muzykę skomponował Petr Ostrouchov. Za charakteryzację odpowiedzialna jest Magdalena Łęcka. Producentem filmu jest Agnieszka Kurzydło, produkcją zajął się natomiast Mental Disorder 4. Dystrybutorem jest Kino Świat. W obsadzie znaleźli się m.in.: Filip Pławiak, Adam Woronowicz, Julia Kijowska, Wojciech Zieliński, Marek Kalita, Małgorzata Foremniak, Piotr Głowacki, Przemysław Bluszcz oraz Rafał Mohr.
Film uhonorowano licznymi nagrodami. Zdobył m.in. Kryształowy Globus na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach (udział w konkursie głównym), nagrodę za reżyserię oraz nagrodę FIPRESCI na Festiwalu Filmów z Europy Środkowej i Wschodniej "goEast" w Wiesbaden, Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego za kreację Filipa Pławiaka, nagrody za występ Adama Woronowicza i zdjęcia Marcina Koszałki na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i Film", Nagrodę Publiczności na Sopot Film Festival oraz nagrodę Specjalną Jury na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Ma na swoim koncie również nominacje do: Złotej Żaby, nagrody PSC i Orła za zdjęcia oraz kostiumy, do Złotych Lwów oraz do nagrody na Festiwalu OFF Camera.
Zdjęcia do filmu wystartowały w grudniu 2012 r. Kręcone były w Krakowie i Warszawie.
Oglądaj w CANAL+ online: “Czerwony pająk”
Zobacz również film “Anna i wampir”
Mogą Cię zainteresować filmy o seryjnych mordercach
Może Ci się spodobać TOP 10 polskich seriali kryminalnych ostatnich lat
Oto najlepsze seriale kryminalne HBO
Poznaj TOPowe seriale kryminalne Netflixa
Sprawdź, za co kochamy seriale kryminalne z różnych stron świata
Poznaj TOP amerykańskich seriali kryminalnych
Oto najlepsze brytyjskie seriale kryminalne
Sprawdź TOPowe skandynawskie seriale kryminalne
Przeczytaj o najlepszych skandynawskich filmach kryminalnych
Oto TOP 10 niemieckich seriali kryminalnych
Zobacz najlepsze francuskie seriale kryminalne