Adam Małysz idolem i wzorem. Małyszomania, czyli skoki narciarskie i ich fenomen

Adam Małysz idolem i wzorem. Małyszomania, czyli skoki narciarskie i ich fenomen

21 February 2023

Dokument CANAL+ dotyczący zjawiska Małyszomanii ukazuje wszystko to, co zaczęło się w styczniu 2001 roku. Wystarczyło zwycięstwo skoczka z Wisły w 49. Turnieju Czterech Skoczni, żeby Polsce ukazał się idol. Kamery śledziły go wszędzie. Nazywał się Adam Małysz, pochodził z Wisły. Przyszły następne sukcesy, których nie było końca przez kolejną dekadę. Polacy kibicowali też następcom – wśród nich był choćby Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy też Piotr Żyła.

W dokumencie CANAL+ Michał Bielawski przygląda się popularności Adama Małysza i innych polskich mistrzów. Wielka chwała legendy skoków (a zarazem dzisiejszego prezesa Polskiego Związku Narciarskiego) nie mogła bowiem trwać wiecznie.

Oglądaj serial „Małyszomania. Kochaj albo rzuć” w CANAL+ online

Odzwierciedlała to chociażby piosenka Pawła Kukiza z 2003/04. Adam Małysz został tam nazwany „zdrajcą i oszustem, który od początku nie umiał skakać”

Zjawisko znane jako "Małyszomania" odzwierciedlało nastrój ówczesnych Polaków. W latach 90. XX wieku sukces Adama Małysza budował się stopniowo. Zaczął od wygranej w Oslo, mając niespełna 19 lat. Był rok 1996, a on wkroczył na scenę w konkursie, którym żegnano idola PolakaJensa Weissfloga. To on porwał Polaków pięć lat później, po latach sportowego kryzysu. Każdy w Polsce wiedział, kim jest Jan Szturc, wujek i pierwszy trener Małysza. Każdy wiedział, kim jest Apoloniusz Tajner, trener polskiego skoczka. Znał też fizjologa Jerzego Żołądzia i psychologa Jana Blecharza. W polskiej rzeczywistości przełomu wieków daliśmy się porwać sportowi nieoczywistemu. Łatwo zatem było też w chwilach, gdy Małysz nie zdobywał złotych medali mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich, wytknąć go palcem.

Mistrzem był w tym Paweł Zarzeczny, nieżyjący już dziennikarz znany chociażby z występów w programach „Liga+” i „Liga+ Extra” na antenach CANAL+. Z niechęcią spotkał się m.in. Małysz. "Pytacie mnie, co tam u Małysza. Odpowiadam - stary dekarz się skończył" – to słowa jednego z felietonów zmarłego w 2017 roku dziennikarza.

W dwuczęściowej miniserii dokumentalnej ukazano Małysza przez pryzmat kibicowski. Kiedy był na szczycie, kochano go. Kiedy zawodził, bywał nienawidzony - a przynajmniej taką tezę snuje twórca. Często jednak w tych szyderczych słowach wypisywanych w internecie, że „Małysz się skończył” było jednak odzwierciedlenie nastrojów społecznych. Kiedy bowiem ktoś podniósł pióro na wiślanina, sam stawał się wrogiem publicznym. Jak redaktor Zarzeczny. W Małysza łatwo było natomiast uderzyć, ponieważ faktycznie stał się kimś.

Imię i nazwisko Adam Małysz otwiera dziś drzwi w wielu instytucjach.

Bardzo możliwe, że w czasach, gdy polaryzuje – czy słusznie, to już ocenić muszą czytelnicy – nawet Jerzy Owsiak i Robert Lewandowski, Adam Małysz pozostał jedną z tych osób, której krytyka nadal nie uchodzi na sucho. Żaden inny sportowiec nie był w Polsce otoczony takim kultem. Nawet Robert Kubica nie dorobił kościoła wiernych fanów w takim stopniu. Po Małyszu przyszli bowiem następni: Stoch, Kubacki, Żyła, a także Maciej Kot czy inni zwycięzcy zawodów Pucharu Świata, jak Krzysztof Biegun i Jan Ziobro, którzy byli statystycznymi ciekawostkami, ale też dostąpili splendoru.

Małysz nie jest rekordzistą pod względem wygranych w konkursach Pucharu Świata. Nie został mistrzem olimpijskim. Między przedostatnią a ostatnią wiktorią w PŚ upłynęły w jego przypadku cztery lata. Ale wyprowadzenie skoków narciarskich z „piwnicy” i zrobienie z niej dyscypliny o zasięgu międzykontynentalnym to też jego zasługa. Nie tylko Niemców, którzy na pewno dołożyli starań, by skoki w ogóle pojawiły się w wielkich telewizjach.

Puchar Swiata w skokach narciarskich – Konkurs druzynowy

Skoki narciarskie i żużel (znany z anten CANAL+) mają jednak wiele wspólnego.

To dyscypliny sportu o ograniczonym terytorialnie skupisku fanów. Ale kiedy zagłębimy się mocniej, ujrzymy fanów oddanych. Kiedy zapytamy, od czego zaczęło się kibicowanie skoczkom, usłyszymy, że od „oglądania Małysza”.

Sezon 2000/01 to wszystko zapoczątkował. Były to złe miłego początki, gdyż przecież Małysza dyskwalifikowano w pierwszym weekendzie podczas zawodów w Kuopio. Prawdziwe skakanie zaczynało się od TCS, bowiem w Lillehammer, Ramsau, Libercu i Engelbergu odwoływano zawody z tego samego powodu – wysokie temperatury i brak śniegu. Mieliśmy zatem krajobraz, który znamy z wielu obecnie przeżywanych zim. Małysz zakończył tamten sezon ze złotym i srebrnym medalem mistrzostw świata. Wygrał 11 z 21 konkursów Pucharu Świata, czyli 52,4 proc. wszystkich zorganizowanych zawodów. Kryształową Kulę – pierwszą w karierze – odebrał z rąk Aleksandra Kwaśniewskiego, prezydenta RP.

Czy naprawdę potrzebowaliśmy więcej dowodów na sportowy fenomen Małysza?

Najlepiej jednak ujął to wszystko w 2011 roku Włodzimierz Szaranowicz, wieloletni i wybitny komentator TVP. Komentarz, który nazwano „laudacją” (swoją drogą, właśnie poprzez uwielbianego przez Polaków dziennikarza stało się powszechniejsze w użyciu). Był głosem znanym przez lata z transmisji zawodów z udziałem Małysza. Nikt piękniej nie skomentował odejścia zawodnika na sportową emeryturę.

- Co tydzień siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów, że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy.

- Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele...

Konkurs druzynowy

Komentatorowi głos wręcz urywał się przy wzruszeniu. Wiedział już wtedy, że Adam Małysz naprawdę z końcem sezonu 2010/11 zakończy karierę.

- Mam nadzieję, że (…) nie zmarnujemy tego fenomenu, jaki się stworzył przy oglądaniu skoków. Tego fenomenu popularności - 14,5 miliona, rekordowa telewizyjna widownia, kiedy zdobywał srebrny medal w Salt Lake City. (…)

- Ta wielka radość nas, ludzi, którzy go oglądaliśmy. Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc… było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło. Ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji. Małyszomanii już nie będzie nigdy. Natomiast ważne, żeby były sukcesy sportowe i żeby coś po Adamie trwałego, bardzo trwałego, zostało.

Wiślanin oddał ostatni skok w PŚ w Planicy. Zobacz ostatni skok Adama Małysza

A co zostało trwałego? Co zostawił Adam Małysz?

Został czterokrotnym zdobywcą Pucharu Świata (w sezonach 2000/2001, 2001/2002, 2002/2003 i 2006/2007). Trzy razy wygrywał Letnie Grand Prix (2001, 2004 i 2006), a raz triumfował w Turnieju 4 Skoczni (2000/01), wygrywając przy tym wszystkie sesje kwalifikacyjne. Trzykrotnie zostawał wicemistrzem olimpijskim (Salt Lake City 2002 i dwa razy w Vancouver 2010), a także raz wywalczył brązowy medal IO (Salt Lake City 2002). Czterokrotnie zostawał mistrzem świata (Lahti 2001, Sapporo 2007, dwa razy w Predazzo 2003), zdobywał też medal srebrny (Lahti 2001) i brązowy (Oslo 2011).

Fenonemu Małysza nie zmarnowano. Trzykrotnym mistrzem olimpijskim, dwukrotnym zdobywcą PŚ i wielokrotnym medalistą MŚ (w tym złotym) został Kamil Stoch. Po mistrzostwo globu sięgali też Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Polacy w 2017 roku stali się też najlepszą drużyną, co przez lata było nieosiągalne przez dominację Adama nawet na krajowym podwórku. Skoczek z Wisły przyglądał się już jednak temu jako dyrektor-koordynator w Polskim Związku Narciarskim, a teraz jako prezes federacji.

Kiedy zbliżają się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Planicy, a być może także coraz bliżej jest do końca ery następców Małysza, warto jeszcze raz sobie uzmysłowić, co wielkiego zbudowano na polskiej ziemi. Adam Małysz sam przyznał: wszyscy poznają, jaką siłę mają polskie skoki. Nie tylko wśród zawodników, ale też kibiców. Temat żyje i żyć będzie.

autor: RAFAŁ MAJCHRZAK [CANAL+]

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024