Janusz Wójcik to ostatni selekcjoner, który wygrał w 1. meczu na najbardziej transparentnym stanowisku w polskiej piłce nożnej. Pokonał Węgry 1:0 w meczu na stadionie Legii Warszawa. Jaką drogą pójdzie Fernando Santos? Bilans selekcjonerów reprezentacji Polski w debiutach wygląda bardzo źle. Od Jerzego Engela po Czesława Michniewicza liczymy już pięć remisów i sześć porażek. Na CANAL+ blog przyglądamy się tej niezbyt miłej historii.
Oglądaj program „Piłkarski Młyn” przed meczem Czechy – Polska na YouTube’owym kanale CANAL+ SPORT:
Pierwsze mecze Santosa w reprezentacji Grecji i Portugalii kończyły się różnorako. Z Helladą udało mu się pokonać Serbię 1:0. Biorąc się jednak za kadrę, z której zrobił przyszłych mistrzów Europy, rozpoczął od przegranej 1:2. A i debiuty polskich selekcjonerów nie mogą napawać optymizmem. Ale kiedy się przełamać, jeśli nie teraz?
Skorzystaj z oferty „Wielka Piłka” w CANAL+ online
W cieniu afery korupcyjnej oraz napaści Rosji na Ukrainę, nie można powiedzieć, że pierwsze tygodnie Michniewicza na stanowisku selekcjonera były spokojne. Kiedy już sytuacja nieco się oczyściła, a Rosjan wykluczono z walki o mundial, to ze Szkotami w towarzyskim spotkaniu mistrz Polski z lat 2007 i 2021 dostał szansę debiutu w nowej roli.
24 marca 2022 roku szło nam jednak jak po grudzie. Na Hampden Park w Glasgow lepiej spisywali się gospodarze, a w dodatku kontuzji doznał Arkadiusz Milik. Szkoci, którzy wtedy mieli jeszcze szansę na awans na mundial (przed nimi był przełożony na czerwiec 2022 mecz z Ukrainą) ostatecznie dopięli swego, a Kieran Tierney trafił do siatki. Remis uratował z rzutu karnego Krzysztof Piątek, który bardzo często otwierał konto bramkowe naszej kadry. Obecnie czeka na jakiegokolwiek gola od listopada zeszłego roku.
Oglądaj w CANAL+ online serial „Piłkarze na podsłuchu”
„Zibi, TOP!” Tak wychwalali Sousę ludzie, do których zadzwonił ówczesny prezes PZPN. A przynajmniej tak to przedstawił światu. Portugalczyk rabanu narobił dopiero na sam koniec kadencji, przedwcześnie uciekając z pokładu i zostawiając kadrę przed walką o miejsce na MŚ 2022. W debiucie przywitał się dość dziwnie. Atmosferę podsycały ciągłe napięcia związane z testami na obecność koronawirusa – których ofiarą był m. in. Mateusz Klich. Jeszcze w tym spotkaniu udział brał Robert Lewandowski, który zaledwie kilka dni później doznał kontuzji w starciu z Andorą.
Wcześniej jednak to on dał nam remis 3:3 na wyjeździe z Węgrami w meczu 1. kolejki w grupie I eliminacji mundialu. Biało-czerwoni dopiero w drugiej połowie się przebudzili, odrabiając dwukrotnie straty poniesione na pustym stadionie w Budapeszcie.
„Ale nie martwi Pana to, że cały czas najlepszym meczem tej reprezentacji jest właśnie ten pierwszy?”
Słowa Mateusza Rokuszewskiego, który dziś współtworzy redakcję sportową CANAL+ (cykl „Roki wyjaśnia” do obejrzenia na kanale CANAL+ SPORT na YouTube), uderzyły mocno w Zbigniewa Bońka. Prezes polskiej federacji mocno oponował, broniąc wówczas Jerzego Brzęczka jako człowieka, który zrealizował cel w postaci awansu na EURO 2020.
Paradoksalnie jednak nie przegrał on spotkania z silniejszym rywalem, a nawet był na drodze do wygranej na wyjeździe – a to byłoby coś dla Polaków wiekopomnego. Włosi, których Roberto Mancini przejmował dosłownie kilka miesięcy wcześniej, stanowili dla biało-czerwonych siłę równorzędną. Przechwyt piłki, agresywny doskok i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie rzut karny wywalczony przez Federico Chiesę.
Ironią losu było, że sprokurował go Jakub Błaszczykowski, siostrzeniec selekcjonera. Samego szkoleniowca żartobliwie określono w przeróżnych memach jako „Wuja”, co zresztą nie pomogło mu w zbudowaniu dobrego wizerunku i tylko wzmogło w nim poczucie odrzucenia, niedocenia. Brzęczek, były kapitan reprezentacji i srebrny medalista z IO 1992, nie poradził sobie z krytyką mediów. Nie wypracował też poczucia, że kadra z nim się rozwija. Został zwolniony nagle w styczniu 2021 roku.
Jedni mówią, że był ogromnym beneficjentem idealnego momentu, w którym najlepsze pokolenie polskich piłkarzy od wielu lat zagrało turniej życia. Ale jednak nie sposób nie docenić tego, że z ósmej dziesiątki rankingu FIFA Polacy dzięki świetnym trzem latom pracy Nawałki awansowali w pewnej chwili na piątą pozycję w tym zestawieniu.
Najlepszy selekcjoner biało-czerwonych w XXI wieku awansował na EURO 2016, dotarł tam do ćwierćfinału, a walkę o strefę medalową przegrał dopiero w karnych… z zespołem Fernando Santosa. Rosyjski mundial wypada zbyć milczeniem, gdyż był on zupełną porażką Nawałki i zespołu, któremu ufał w niemalże niezmienionym składzie. Mistrz Polski z Wisłą Kraków (jako trener w roku 2001, jako piłkarz z roku 1978) zaczął jednak od porażki ze Słowacją.
Gole dla rywali strzelali Juraj Kucka oraz Robert Mak – ten sam, który pokarał kadrę Sousy na EURO 2020, strzelając na 1:0 w pierwszym meczu grupowym.
Selekcjoner Fornalik różni się mocno od trenera Fornalika. W Ekstraklasie obecny szkoleniowiec Zagłębia Lubin był i jest „królem”. Udowodnił to, zostając wicemistrzem kraju i brązowym medalistą z Ruchem Chorzów. Z Piasta Gliwice uczynił z kolei mistrza. W 2012 roku wkraczał do kadry, która właśnie miała za sobą największą kompromitację w najnowszej historii – brak wyjścia z grupy na EURO 2012. Na domiar złego w debiucie z Estończykami biało-czerwoni wcale nie odeszli klimatem od tego, co pokazywali na mistrzostwach – gdzie (słowami Tomasza Wieszczyckiego) dobrze zagraliśmy może 70 z 270 minut.
Gola z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry strzelił Konstantin Wasiljew, późniejsza gwiazdą m.in. Jagiellonii, z którą walczył o tytuł mistrzowski choćby w roku 2017. „Jaga” grała do końca. Najlepsza jednak w sezonie 2016/2017 okazała się Legia Warszawa...
Filmy dokumentalne o sporcie. Oglądaj w CANAL+ online, korzystając z naszej oferty
Został selekcjonerem zamiast Henryka Kasperczaka, dla którego był to chyba „last call”, jeśli chodzi o pociąg o nazwie „reprezentacja Polski”. Franciszek Smuda miał prawie trzy lata na stworzenie drużyny, która nie zawiedzie kibiców na najważniejszej imprezie w historii polskiego sportu. Miał poparcie narodu – wręcz był wypychany na to stanowisko. Niejako pamiętano, że został niesprawiedliwie potraktowany w roku 1999. W pamięci były też sukcesy jego Lecha Poznań w sezonie 2008/2009.
Wystarczy jednak włączyć to spotkanie w archiwach Biblioteki Piłkarstwa Polskiego PZPN. Można wówczas zobaczyć, że mając Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, a nawet zwycięzcę Ligi Mistrzów – Tomasza Kuszczaka – w kadrze, można przegrać z Rumunią. Dlatego też Smuda lepiej wspomina drugi mecz – również towarzyski, z Kanadą. Tam wygrał 1:0 po golu Macieja Rybusa, a debiut w kadrze seniorskiej zaliczył… Wojciech Szczęsny.
„Staje pan czasem przed lustrem i mówi: no, wreszcie jestem tu, gdzie miałem być?”. Andrzej Twarowski nie był tuż po nominacji Majewskiego zachwycony z wyboru władz PZPN na czele z Grzegorzem Latą. Całe wydanie „Ligi+ Extra” było wręcz przesycone szyderczym nastrojem ze strony prowadzącego. Dziennikarz przyznał później w filmie CANAL+ „Liga+ Extra: historia prawdziwa”, że faktycznie był dla trenera niezbyt uprzejmy. Miał o to do siebie żal.
Oglądaj program „Liga+ Extra” w CANAL+ online. 100 procent PKO BP Ekstraklasy tylko w CANAL+
W kadrze znajdowało się wtedy dwóch Lewandowskich – Robert i Mariusz. Z drugiej strony zaś Majewski wymyślił sobie, że odnowi karierę reprezentacyjną Jerzego Dudka, a do obrony powoła Piotra Polczaka. Co zapamiętaliśmy z tamtego krótkiego pobytu w kadrze? Pusty, zasypany śniegiem, Stadion Śląski, akcję „Koniec PZPN” i chyba najgorszą atmosferę wokół reprezentacji od długiego czasu.
Zakończyliśmy eliminacje mistrzostw świata 2010, przegrywając z Czechami 0:2, a cztery dni później ponosząc porażkę 0:1 ze Słowacją.
Leo Beehnakkerowi mecz z Portugalią spadł z nieba. Pokonanie 2:1 czwartej drużyny świata było wydarzeniem epokowym. Atmosferą wręcz ubrano je w sposób taki, że aż nie sposób nie tworzyć o tym spotkaniu legend. Ale czy ktoś pamięta, że zaczynał od dwóch dotkliwych porażek z narodami skandynawsko-nordyckimi?
Najpierw towarzysko przegrał z Duńczykami, i to mając z przodu trójkę ofensywną: Tomasz Frankowski — Maciej Żurawski — Euzebiusz Smolarek. Kadra Mortena Olsena, "serdecznego przyjaciela" Włodzimierza Lubańskiego (oglądaj legendarnego napastnika polskiej kadry w serialu „Byłem Królem” w CANAL+ online) odpowiedziała trafieniami Dennisa Rommedahla i Nicklasa Bendtnera.
Porażka 1:3 była z kolei totalnym blamażem Polaków. W ciągu miesiąca jednak udało się Holendrowi odmienić klimat wokół reprezentacji. Eliminacje EURO 2008 kończyliśmy na pierwszym miejscu w ośmiozespołowej grupie. Pierwszy raz zagraliśmy na mistrzostwach Europy… by walkę o mundial w RPA zakończyć tylko przed San Marino.
Przedziwny był to początek. Janas na zgrupowanie w lutym ściągał chociażby pięciu piłkarzy Wisły Kraków, która była w trakcie obozu we Francji przed hitowym starciem Pucharu UEFA przeciwko Lazio. Maciej Żurawski, Arkadiusz Głowacki, Kamil Kosowski, Maciej Stolarczyk i Marcin Baszczyński wyszli wtedy nawet w pierwszym składzie.
Sparing w Splicie zakończył się bezbramkowym remisem. Więcej historii jednak można dopisywać do samych rywali. Chociażby warto pamiętać, że grający wówczas wyjątkowo w pomocy Igor Tudor (dzisiejszy szkoleniowiec Olympique Marsylia) raptem trzy miesiące później zagrał z Juventusem w finale Ligi Mistrzów.
Janasowi nie udało się awansować na EURO 2004. Natomiast zaufanie kibiców zyskał, kwalifikując się na mistrzostwa świata w Niemczech dwa lata później.
Zbigniew Boniek postanowił sam odbudować godność reprezentacji Polski. Miał jedno zadanie: Polacy muszą awansować na wielką imprezę, na mistrzostwa Europy w Portugalii. Rywal w pierwszym meczu dobrze się mu kojarzył – w końcu to Belgom strzelił słynnego hat-tricka na MŚ w 1982 roku.
Remis przeciwko innym uczestnikom nieudanego dla Polaków mundialu w Korei Pd. i Japonii nie był złym rezultatem. Tym bardziej że „Czerwonym Diabłom” udało się — w przeciwieństwie do nas — wyjść z grupy. Gole Macieja Żurawskiego i Wesleya Soncka były jedynymi w tym spotkaniu. To jednak z porażki 0:1 z Łotwą został zapamiętany późniejszy szef polskiej federacji.
Boniek poprowadził kadrę w pięciu spotkaniach. To jedynie o trzy więcej niż Stefan Majewski. To też o cztery więcej niż Krzysztof Pawlak (jedyny z bilansem 100 procent zwycięstw w historii tej kadry). W listopadzie 2002 roku odszedł z reprezentacji po towarzyskiej porażce z Danią 0:2. Zapamiętano go głównie z ucieczki z „tonącego okrętu”. Wspominano też to, że Tomasz Hajto potrafił w jednej z rozmów dla polskich gazet powiedzieć, że „Za Bońka to on rezygnuje”.
Wójcik w debiucie wygrał, eliminacje EURO 2000 jednak były jego porażką. Charyzmatycznego trenera zastąpił Jerzy Engel. Po przegranej w pierwszym meczu grupowym MŚ 2002 srebrny medalista z Barcelony ’92 nazwał „pyzatym niuniusiem, który idzie na dno”. Walkę o stanowisko wygrał z Franciszkiem Smudą. Był wyborem Michała Listkiewicza i Zbigniewa Bońka, którzy mieli przywrócić nowy, lepszy ład w polskim futbolu.
Tymczasem nowe otwarcie było dla Engela trudne. Tak jak później jego imiennik, Brzęczek odniósł pierwsze zwycięstwo dopiero w siódmym meczu na stanowisku. Raul, który w maju 2000 roku podnosił do góry puchar Ligi Mistrzów, był jednym z katów biało-czerwonych. Drugim był zapomniany już dziś Ismael Urzaiz. Kto by jednak pomyślał, że we wrześniu 2001 roku to Polska będzie pierwszą drużyną z Europy, która awansuje na mundial, kończąc 15-letnie oczekiwanie?
autor: RAFAŁ MAJCHRZAK [CANAL+]