Życiowe zakręty i wielkie sukcesy. „Franz”, czyli serial CANAL+ o Franciszku Smudzie, to portret tej nietuzinkowej postaci.
Pierwszy odcinek produkcji o tytule wymienionym w nagłówku właśnie ujrzał światło dzienne. Na razie tylko w aplikacji CANAL+, ale za jakiś czas pojawi się też na kanałach tv stacji. Jego bohaterem jest postać nietuzinkowa. To Franciszek Smuda – trener, który miał swoich zwolenników, ale i bardzo szeroką rzeszę przeciwników. Dla pierwszych był postacią, która wprowadziła do polskiej piłki nową jakość. Dla drugich – przypadkowym trenerem, bez specjalnego warsztatu, który sukcesy w piłce klubowej zawdzięczał grupie dobrych piłkarzy.
Pierwszy i drugi odcinek "Franza", z racji niedostępności archiwaliów filmowych, ma nieco inną formę, niż będą miały pozostałe odcinki produkcji. To historia pierwszych lat życia Smudy (okres od dzieciństwa, młodości do końca kariery piłkarskiej), opowiedziana przez osoby ważne w życiu bohatera (członkowie rodziny, szkolni koledzy, znajomi z boiska, szatni, przyjaciele, dziennikarze).
Aby opowieść była rozbudowana, zawierała wiele wątków i anegdot, ale jednocześnie miała odpowiednią dynamikę, do udziału w nagraniu zostało zaproszonych około 30 osób (w tym rodzeństwo bohatera oraz jego córka). Dzięki nim dowiemy się sporo o pochodzeniu bohatera, jego dzieciństwie i młodości, początkach w piłce, późniejszej karierze, cieniach i blaskach pobytu w USA i Niemczech, a także o tym, jaki był prywatnie Franciszek Smuda. Całość wzbogacona jest o liczne ilustracje, adekwatne do poruszanego wątku. W tym, wykorzystanych sporo unikalnych zdjęć z archiwum rodzinnego Smudów.
Odwiedzamy Lubomię, rodzinną miejscowość Franza, i zaglądamy w miejsca dla niego ważne — dom rodzinny, szkoła, klub piłkarski, okoliczne łąki, na których pogrywał w piłkę, czy PGR, w którym pracował w czasie wakacji. No i oczywiście oddajemy głos tym, którzy o Smudzie mogą powiedzieć najwięcej. To przede wszystkim członkowie rodziny. "Wychowywała nas twardą ręką, wiedzieliśmy, co możemy, czego nie możemy" - to Jan, brat Franza, o matce, która zajmowała się domem, podczas gdy ojciec trudnił się pracą na kolei. A siostra, Krystyna, dodaje: "Rodzice nauczyli nas od najmłodszych lat pokory. A chowani byliśmy w duchu chrześcijańskim, katolickim. Nie było do pomyślenia, aby w niedzielę nie iść na mszę świętą".
Wychowanie ukształtowało Franciszka Smudę jako osobę religijną, ale też upartą, pedantyczną, konsekwentną. Wszystko to miało znaczenie, gdy po latach rozpoczął przygodę trenerską. A piłka siedziała mu w głowie od najmłodszych lat: - "My po szkole do domu, odrabiać lekcje, a on na boisko z kolegami" - zapamiętała lata dzieciństwa Krystyna Matuszek, szkolna koleżanka bohatera. To też było powodem, dla którego kilkunastoletni Franciszek wstąpił do Unii Racibórz. I tak zaczęła się kariera piłkarska Smudy, dodajmy, niezbyt udana. Zaliczył kolejno Odrę Wodzisław, Stal Mielec, Piasta Gliwice, a po pobycie w USA, także Legię Warszawa.
Wkrótce Franz wyruszył do Ameryki po raz drugi. Tym razem wraz z Kazimierzem Deyną, przyjacielem z Legii. To wtedy spotkał go największy życiowy zakręt. Jaki? O tym w odcinku, w którym także mocny akcent dotyczący relacji z córką. Franz nie był obecny w latach jej dzieciństwa. Słowa Sabiny: - " Mówiłam koleżankom, że też bym chciała mieć takiego tatę górnika, jakiego wy macie. Bo wracałby do domu" - mocno zapadną w pamięci.
Dużo tu o pierwszych odcinkach produkcji. Nie bez powodu. O Franciszku Smudzie z tamtego okresu wiemy najmniej. Etap trenerski to zupełnie inna bajka. To dzięki niemu lubomik (tak nazywają siebie mieszkańcy Lubomi) stał się osobą znaną. W krótkim czasie, od momentu, kiedy wrócił do Polski w 1993 roku, sięgnął po tytuły mistrzowskie z Widzewem Łódź i Wisłą Kraków. Z mniejszymi sukcesami prowadził też m.in. Legię, Lecha Poznań i wreszcie piłkarską reprezentację Polski. I właśnie przypomnienie efektów jego pracy w tych miejscach będzie kanwą kolejnych odcinków „Franza”.
Tworzenie tego serialu to praca zbiorowa. Nad poszczególnymi odcinkami pracowali lub wciąż pracują Cezary Olbrycht, Jakub Jeleński, Michał Kornacki i wyżej podpisany. Pomagali Żelisław Żyżyński i Adam Stelmaszczyk. Czy wywiązali się z zadania i przedstawili rzetelny portret, zmarłego w sierpniu ubiegłego roku, szkoleniowca? Ocenią to widzowie.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.