Juventus powrócił. Jak Allegri odbudował kandydata do mistrzostwa

Juventus powrócił. Jak Allegri odbudował kandydata do mistrzostwa

4 February 2024

Massimiliano Allegri, choć krytykowany za minimalizm, sprawił, że Juventus jest jedynym rywalem Interu w walce o wygraną w Serie A.

Wracał do klubu z nadszarpniętym ego, rozdeptaną mentalnością i zapomnianym DNA. Juventus osierocony przez Maksa Allegrego zapomniał o smaku Scudetto i własnej dumie. Od kilku miesięcy podnosi się z kolan, choć sam trener ma kadrę nieporównywalnie gorszą od tej, z którą pracował na zamknięcie pierwszej kadencji. Poprzedni sezon definiowały tylko odcienie szarości. Pojawiły się też rysy na wizerunku wybitnego fachowca. Ba, część dziennikarzy chciała go wziąć na buty. Lżejszym rozwiązaniem byłby wywóz na taczkach.

O klubie takiego formatu mówi się zawsze, że celuje w trofea. Ale racjonalizując aktualny potencjał sportowy — sukcesem byłby sam awans do Ligi Mistrzów. Juventus powinien dokonać tego bez trudu. Ba, wydaje się jedynym rywalem Interu w wyścigu o prym. Niezależnie od tego, czy dostanie od nich po głowie, czy nie — ekipa „Bianconerich” to i tak pozytywna niespodzianka bieżących rozgrywek.

JUVENTUS I MASSIMILIANO ALLEGRI: KRYTYKA MINIMALIZMU

Na finiszu poprzednich podnoszono alarm, że Allegri zakopał się we własnych pomysłach. Że pochwała brzydoty nie przynosi punktów. Nie wiąże się rozwojem piłkarzy. Że przyszedł czas, by pokazać mu drzwi. Że oszalał, bo jest gotów pożegnać Dusana Vlahovicia, a więc potencjalną gwiazdę przyszłości i przygarnąć w zamian najemnika Romelu Lukaku. Gwar był spory. Coś na miarę dyskusji toczonych w Anglii w 2005 roku, kiedy Manchester United kończył fazę grupową Ligi Mistrzów na ostatnim miejscu — za plecami Villarreal, Benfiki i Lille. Sir Alex Ferguson trzy lata później podniósł uszate trofeum za najcenniejsze europejskie rozgrywki. Jak mawiał - „ojciec czas” dowiódł, kto ostatecznie miał rację.

Cierpliwość działaczy popłaca także w Piemoncie, choć pochłonęła jedną ofiarę. Igor Tudor zrezygnował latem z pracy w Marsylii, bo był niemal pewny, że zamelduje się w dawnym środowisku pracy. Jako piłkarz Juve uczył się od Marcelo Lippiego, Carlo Ancelottiego i Fabio Capello. Prowadził wtedy notes, gdzie zostawiał wspomnienia taktyczne i dotyczące zarządzania grupą. Uchodził za mózg Andrei Pirlo, kiedy pełnił funkcję jego asystenta. Robił hałas, czyli chciał dogniatać rywali w trzeciej tercji boiska i reprezentować gatunek heavy metalowy jako trener Hellasu.

Miał być zmianą filozofii na miarę przyjścia… Maurizio Sarriego po Allegrim. To mogłaby być pętla czasu — wszak Sarri stracił w Turynie wszystkie moce. Wygrał Scudetto, ale stylem równie mało atrakcyjnym, co mister Massimiliano. Albo inaczej: był to jedynie downgrade, bo entuzjastów sprytu Allegrego na Półwyspie Apenińskim nie brakuje. Jednym z jego największych orędowników był Giorgio Chiellini, który powtarzał: „Naszą filozofią jest po prostu wygrywanie 1:0”.

JEDNA POWAŻNA WPADKA

Turyńczycy zbłaźnili się w tym sezonie tylko raz. Przeciwko Sassuolo na wyjeździe. Na terenie ekipy, która podryguje ledwie nad kreską spadkową. Dzięki czemu można po sezonie wyjąć z niej Domenico Berardiego, o czym ostatnio mówił nawet ich dyrektor Carnevali w kontekście „Bianconerich”. Ale mniejsza o to. Skandaliczny samobój Gattiego po zagraniu do pustej bramki, obrazki gotowe do podłożenia muzyki z Benny’ego Hilla… Plaskacz, który postawił cały zespół na baczność.

NIEZNACZNE WYGRANE

W październiku Juventus ogrywa na wyjeździe 1:0 Milan. Malkontenci i tak przypiszą wszystko do czerwonej kartki Thiawa, który sfaulował Moise Keane’a. Allegri dalej nie miał dobrej prasy, kibice też mieli go dosyć. Skórę i tak musiał ratować im Wojciech Szczęsny. Grudzień to dla odmiany abdykacja mistrzów Włoch. Skromne, ponownie jednobramkowe zwycięstwo nad rywalem wielkiego kalibru z Neapolu. Znów z czystym kontem. Ale znów bez większych endorfin. Po końcowym gwizdku zaczęły je dopiero wyzwalać statystyki. Była to siódma wygrana w ostatnich ośmiu meczach. I tu znów ostudzenie dla fanów dużych emocji. Spośród ostatnich 10 meczów… na 8 wygranych aż siedem sprowadziło się do różnicy jednego gola na tablicy świetlnej. A mowa o liczniku od porażki z Sassuolo. W tym czasie najlepszym strzelcem drużyny był Federico Gatti.

JUVENTUS I MASSIMILIANO ALLEGRI: MISTRZOSTWA ZDOBYWA DEFENSYWA

Juventus powrócił. Po czterech latach znowu — niezależnie od narracji — ma szansę na przyszycie sobie flagi Włoch do piersi po ewentualnym triumfie w Serie A. Allegri wrócił do staromodnego powiedzenia, że mistrzostwa wygrywa się defensywą. Rozwinął Bremera, o którego już pyta Manchester United. Uczynił hipsterskiego herosa z Gattiego, a więc z piłkarza, po którym nikt nie oczekiwał cudów. Nawet Daniele Rugani zaczął wyglądać ponownie jak piłkarz godny zakładania koszulki w biało-czarne pasy. Mowa o absolutnej europejskiej czołówce pod kątem defensywnej formacji. W 2024 roku minimalizm został też zamieniony w rozmach. Koniec tylko i wyłącznie z metodą „corto muso”, a więc krótkiego pyska.

Juve wbijało 6 goli Salernitanie w Coppa Italia. Poczęstowało też czterema sztukami Frosinone w tych samych rozgrywkach. Ostatnio Sassuolo i Lecce przegrywały po 0:3 w Serie A przeciwko pretendentowi. Gdyby nie czerwona kartka Milika z Empoli, nie byłoby wpadki i remisu. Kierunek budzi zatem nareszcie dreszczyk emocji.

IDZIE MŁODOŚĆ

Zwłaszcza że młodość wali do pierwszej drużyny drzwiami i oknami. Juventus Next Gen to jeszcze spuścizna po Andrei Agnellim, który fiksował się na UEFA Youth League. Dzisiaj Soule, Yildiz, Huijsen, Miretti, Iling Junior, Nonge i Ranocchia brzmią jak obietnica stabilizacji. Spokojnego podkręcania własnych ambicji. I wreszcie — Vlahović, który zażegnał kryzys i idzie jak burza. Gennaro Gattuso mawiał jako trener Napoli: „Nie da się być zawsze tak pięknym, jak Brad Pitt. Czasem będziemy brzydcy jak ja”. Dla rdzennego kibica Juve — rzeźbiona twarz Allegrego to po prostu — jak by to określił reżyser Sorrentino - „La grande bellezza”. Wielkie piękno.

AUTOR: FILIP KAPICA (CANAL+SPORT)

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024