Kryzys Tottenhamu. Czy Ange Postecoglou uratuje sezon i posadę?

Kryzys Tottenhamu. Czy Ange Postecoglou uratuje sezon i posadę?

13 February 2025

Mieli atakować czołową czwórkę, a są na dole tabeli. Ange Postecoglou może uratować sezon Tottenhamu tylko Ligą Europy.

Pisanie w tych dniach o Tottenhamie i Angem Postecoglou jest obarczone dużym ryzykiem. Fatalne wyniki zespołu powodują bowiem, że posada menedżera wisi na włosku i w każdej chwili Australijczyk może ją stracić. Ale od dłuższego czasu na trybunach Tottenham Hotspur Stadium kibice demonstrują transparent przypominający, że przez ostatnie 24 lata w klubie pracowało aż 16 menedżerów i w ciągu tego już niemal ćwierćwiecza udało się zdobyć zaledwie jedno trofeum. Skąd te 24 lata? Tyle – najdłużej ze wszystkich prezesów w Premier League – rządzi w Tottenhamie Daniel Levy. I to jego mają dość sympatycy stołecznych „Kogutów”. To jego, nie Postecoglou, chcieliby się pozbyć w pierwszej kolejności.

Ante Postecoglou: los w rękach Levy'ego

W styczniu? Przegrali londyńczycy wszystkie cztery mecze w Premier League. W lutym? W odstępie czterech dni odpadli – najpierw z Pucharu Ligi, potem z Pucharu Anglii, a w ligowej tabeli obsunęli się już na 14. miejsce. Wprawdzie spadek do Championship im nie grozi, nie ma obaw, ale przecież Tottenham to klub z grupy „Big Six”. Pałętanie się w dolnej połówce tabeli takiemu potentatowi najzwyczajniej w świecie nie przystoi. Czy sukces w Lidze Europy może „Kogutom”, które awansowały do 1/8 finału tych rozgrywek, uratować rok? Czy Levy, szef wszystkich szefów, pozwoli menedżerowi dokończyć sezon?

Podcięte skrzydełka Kogutów

Rywale znów przetrzepali „Kogutom” piórka, podcięli skrzydełka. Wygrywa z nimi, kto chce i gdzie chce. Złoszczą się fani, bo nawet znajdujący się w strefie spadkowej beniaminkowie – Leicester City i Ipswich Town odnieśli zwycięstwa nad Tottenhamem. I to w dodatku na jego stadionie. Nawet radość z czterech efektownych zwycięstw nad Manchesterem Utd i Manchesterem City (w Premier League i Carabao Cup, w tym 3:0 na Old Trafford i 4:0 na Etihad) nie trwała zbyt długo. Wielu ekspertów na Wyspach tłumaczyło je bowiem przede wszystkim słabością przeciwników, a nie świetną dyspozycją podopiecznych Postecoglou.

Zespół nie do oglądania


Zresztą liczba niepowodzeń jest znacznie większa niż sukcesów. Bo czy sukcesem można nazwać 3:0 z półamatorskim Tamworth FC w Pucharze Anglii, skoro zawodowcy potrzebowali do tego dogrywki?
W tym sezonie Tottenham poniósł już w lidze i pucharach aż 16 porażek. Niemający litości dla piłkarzy komentatorzy na Wyspach zauważają niepokojące zmiany. Nie są już tak charakterni, tak zdeterminowani, nie walczą, jak wcześniej. Z zespołu, którego mecze określano jako „must watch”, stali się, drużyną „I can’t bear to watch”. W wolnym tłumaczeniu – z zawodników, których grę ogląda się z największą przyjemnością, przemienili się w takich, na których nie da się patrzeć.

Ange Postecoglou broni piłkarzy

Oburzony tymi komentarzami menedżer broni piłkarzy. Nie dość, że nie krytykuje ich (przynajmniej publicznie), to jeszcze mówi o klubowej młodzieży, która musi zastępować zmagającą się z urazami starszyznę, z podziwem. No właśnie, kontuzje… Naliczył australijski menedżer aż 11 zawodników (są wśród nich m.in. Guglielmo Vicario, Micky van de Ven, Cristian Romero, James Maddison, Dominic Solanke, Brennan Johnson), na których czeka z utęsknieniem. Według niego ich powrót odmieni zespół i znacząco poprawi wyniki.

Znakomite początki

Postecoglou pracuje w Tottenhamie od początku ubiegłego sezonu. W klubowym korytarzu minął się z Harrym Kane’em, który właśnie odchodził do Bayernu Monachium. W tej sytuacji nie wróżono „Kogutom” niczego dobrego. Tymczasem Australijczyk zaczął kolejnych rywali… rozstawiać po kątach. Tottenham pozostawał niepokonany w lidze do początku listopada. Do tego czasu liderował też w Premier League. Sam Postecoglou kosił prestiżowe nagrody – najlepszy menedżer sierpnia, najlepszy we wrześniu, najlepszy w październiku…

Złote czasy Angeball

Zespół grał odważnie, wręcz brawurowo, a czasem nawet ryzykancko (np. w przegranym 1:4 meczu z Chelsea, gdy walcząc przez wiele minut w dziesięciu, czy nawet dziewięciu przeciwko jedenastu, menedżer kazał swoim obrońcom stanąć na linii środkowej boiska i… łapać atakujących rywali na spalone). Postecoglou zarzeka się, że nigdy nie ustawi autobusu we własnym polu karnym. W bramce Vicario z powodzeniem zastąpił Hugo Lllorisa, a Koreańczyk Son Heung-min… został królem strzelców, choć wydawało się, że pod nieobecność Kane’a atak „Spurs” jeszcze długo pozostanie bezzębny. Pożegnał się z ligą „Big Sam”(Sam Allardyce), ale jest w niej „Big Ange” – pisały wtedy media. Efektowny styl gry „Kogutów” (niektórzy uważali nawet, że zbyt radosny, że za dużo w nim entuzjazmu, a za mało wyrachowania, pragmatyzmu) nazywano „Angeball”. Tottenham zakończył ligę na 5. miejscu i w kolejnym sezonie planował zaatakować Top Four. Już wiadomo, że jednak nie zaatakuje…

Ante Postecoglou: styl ważniejszy od trofeów

„Big Ange” powtarza, że zależy mu na zdobywaniu trofeów, ale bardziej na tym, by jego zespół został zapamiętany ze względu na styl gry. Dziś do tego stylu też łatwo się przyczepić. Dziennikarze piszą, że Tottenham jest „tottering, czyli chwiejny i „milky”, czyli tchórzliwy. Przypomina się określenie „spursy”, nadużywane przez Roya Keane’a, byłego kapitana Manchester United, a dziś telewizyjnego eksperta, oznaczające kogoś, kto ostatecznie wypuszcza – za każdym razem — wielką szansę z rąk.

Zimowe posiłki

Zimą dołączyli do zespołu nowi piłkarze: Mathys Tel, wypożyczony z Bayernu Monachium, napastnik francuskiej młodzieżówki, podobno utalentowany nie mniej niż Kylian Mbappe, oraz Kevin Danso, austriacki obrońca z Lens, który wcześniej nie sprawdził się w Southampton. Na pierwszy rzut oka, obaj nie wyglądają na takich, co zbawią Tottenham, ale może z pomocą rekonwalescentów, na których czeka Postecoglou, pomogą „Kogutom” skutecznie powalczyć chociaż o triumf w Lidze Europy. Tyle że o tym samym marzą – między innymi – w Lazio, Athleticu Bilbao, Eintrachcie Frankfurt i Manchesterze United…

P.S. Dla przypomnienia. Ostatnie trofeum, Puchar Ligi, zdobył Tottenham w 2008 r.

Udostępnij

Już przeczytane? Daj znać co myślisz o tym artykule!

Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.

Gość

0/500