Polski klub w Hiszpanii. Osasuna rewelacją sezonu w La Liga

Polski klub w Hiszpanii. Osasuna rewelacją sezonu w La Liga

28 December 2022

Choć to Barcelonę nazywa się Polacos, a jej największą gwiazdą jest dziś Robert Lewandowski, miano polskiego klubu na Półwyspie Iberyjskim należy się komu innemu. Zespół z Pampeluny znów przeżywa bardzo dobre czasy.

Polscy fani La Liga dzielą się na dwa plemiona: barcelońskie i madryckie. Zdarzają się wyjątki sympatyzujące z innymi ekipami (ba, jest nawet fanklub Eibar). Tymczasem to nie Barcelona (choć o Katalończykach mówi się Polacos, a największą gwiazdą zespołu jest Lewy jest polską drużyną na Półwyspie Iberyjskim. To miano od dawna należy się Osasunie, choć, przyznajmy, ostatni Polak grał tam dwie dekady temu. Mimo to w Pampelunie o Polakach się nie zapomina, czego wymiernym dowodem są wyniki plebiscytu na najlepszego piłkarza Rojillos w 100-letniej historii klubu (świętowanie, niestety bardzo skromne, odbyło się w 2020 roku w czasie eksplozji pandemii). Otóż czytelnicy Diario de Navarra przyznali to zaszczytne miano Janowi Urbanowi. Polak dostał 30 procent głosów, następny w kolejce, legendarny Patxi Punal, tylko 14 proc. Jako że w historii Osasuny świetnych piłkarzy nie brakowało, wyróżnienie warto docenić. Swoją drogą lista naszych rodaków w Osasunie w latach 90. była naprawdę długa. Fakt, iż po Mirosławie Trzeciaku nikt tam nie trafił, nie świadczy o zmianie kierunków zainteresowania dyrektorów sportowych nawareńskiego klubu, a miernej jakości w stosunku do żądanej ceny przez nasze kluby za rodzimych grajków.

HISTORYCZNY WYNIK Z URBANEM

Za wspomnianego Jan Urbana Osasuna zajęła w 1991 roku na mecie sezonu historyczne czwarte miejsce. Ten wynik pod wodzą Javiego Aquirre (aktualnie trenera RCD Mallorca) powtórzyła w 2006 roku. Nietrudno się zorientować, że na tle takich baskijskich potęg, jak Real Sociedad a przede wszystkim Athletic, jej historyczne dokonania wypadają bardzo blado. Celowo użyłem tego porównania, bo dla Basków Navarra to czwarta prowincja ich dumnego Kraju. Co najmniej 50 procent mieszkańców Navarry z tą interpretacją całkowicie się nie zgadza. Trudno się dziwić. Królestwo Navarry bowiem dumnie istniało jako samodzielny byt polityczny nawet w średniowieczu, gdy niemal cały Półwysep Iberyjski znajdował się pod berberyjskim butem. Navarra to dziś osobna prowincja Hiszpanii, dodajmy, jedna z najbogatszych. Inaczej niż w kraju Basków, tutaj wszyscy kibicują jednej drużynie a ci, którzy mają inne ciągoty (szczególnie pro Athletic), raczej tym faktem nie epatują. Osasuna bowiem z Athletikiem żyją od lat jak pies z kotem.

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ

Zostawiając jednak historie i wszelkie animozje, Osasuna w ostatnich latach przeżywa dobre czasy. Klub uwalnia się konsekwentnie od ogromnego długu, który w spadku, po przyznajmy sportowo bardzo udanej epoce, pozostawił skazany prawomocnym wyrokiem więzienia, skądinąd bardzo sympatyczny, były prezydent Patxi Izco. Dziś klub na prostą wyprowadzają trzej panowie: prezydent Luis Sabalza, dyrektor sportowy Braulio Vazquez i oczywiście trener Jagoba Arrasate. Jako że opowieści o panach w garniturach bywają zazwyczaj nudne (oczywistym wyjątkiem był słynny właściciel Atletico – Jesus Gil), skupmy się na trzecim z muszkieterów. Gdy ponad dekadę temu ku zaskoczeniu wszystkich obejmował posadę trenera Realu Sociedad, który właśnie sposobił się do gry w Lidze Mistrzów, nie sprostał zadaniu. Miało się wtedy wrażenie, że praca w takim klubie to dla niego zdecydowanie za wysokie progi. Przypominał bardziej pedagoga niż trenera. Szybko zresztą stracił pracę. Następnie zakotwiczył na dłużej w prowincjonalnej Sorii. Tam nie było ani wielkiego ciśnienia, ani tym bardziej mocnej drużyny. Mimo to wykonał w Numancii co najmniej przyzwoitą robotę. W 2018 roku Osasuna panicznie szukająca trenera, który wypełni obowiązek awansu do La Liga, postawiła na niego. Powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę to nic nie powiedzieć. Jagoba cel zrealizował w rok.

DOBRY ZESPÓŁ ZA GROSZE

Od tamtej pory Rojillos ani razu nie zajrzało w oczy widmo degradacji. Słowo średniak pasuje co prawda do nich jak ulał, ale warto je uzupełnić przymiotnikiem solidny. Na puchary są za mali, ale kąsać potrafią. Zęby łamały sobie na nich takie potęgi jak Barcelona, a przede wszystkim Real Madryt. Osasuna nie ma powodów do chwalenia się budżetem transferowym, ale budować konkurencyjną drużynę potrafi jak niemal nikt w La Liga. Jeszcze do niedawna historyczna rekordowa kwota za transfer kręciła się wokół czterech milionów euro. Gdy więc sprowadzono z Majorki Antego Budimira za osiem milionów, wielu uznało to za zbytnią ekstrawagancję. Nie da się powiedzieć, że Chorwat z nawiązką spłaca tę kwotę, ale swoje robi, a byłoby lepiej, gdyby nie kontuzje. Na niemal każdej pozycji w zespole jest po dwóch zażarcie walczących ze sobą konkurentów. Są w składzie perełki, takie jak Jon Moncayola, Manu Sanchez (ten akurat jest własnością Atletico), czy ostatnio Aimar Oroz. Niemniej jednak największą gwiazdą zespołu (tu stawiam na subiektywizm), jest stoper David Garcia – kapitan zespołu. Wychowanek Osasuny już od dawna moim zdaniem powinien grać w klubie z hiszpańskiego topu i wiele wskazuje na to, że już niedługo stanie się to ciałem, choć niekoniecznie musi to być La Liga.

WZROST NA RÓŻNYCH PŁASZCZYZNACH

Osasuna w tym sezonie jest jedną z rewelacji rozgrywek. Oczywiście na to miano zasługuje jeszcze kilka innych ekip, jak Rayo czy Athletic, ale to właśnie w Pampelunie czuć, że wszystko toczy się konsekwentnie właściwym torem. Postęp z roku na rok, choć nie skokowy, jest widoczny i to jest właśnie ten kolejny krok. Osasuna rośnie na wielu płaszczyznach. W 2021 roku zmodernizowany stadion klubu został uznany przez branżowe pismo za najlepszy na świecie. Nowoczesność nie zabiła na nim tradycji, co objawia się w utrzymaniu aktualnie bardzo komfortowej trybuny stojącej za jedną z bramek dla najbardziej zagorzałych fanów. Doping na El Sadar – uwierzcie — jest z górnej półki nie tylko w Hiszpanii, a obiekt zapełnia się na kolejne mecze regularnie. Wiara w klub wśród kibiców jest duża. Nadzieje na puchary być może wcale niepłonne, choć, jak wiemy, chętkę na kilka gwiazd zespołu mają o wiele bogatsze kluby Primera Division i po ewentualnie udanym sezonie trudno będzie je zatrzymać.

JAGOBA ARRASATE – FERGUSON NAVARRY

Nie ma jednak piłkarzy niezastąpionych, a na tym polu Braulio Vazquez potrafi być naprawdę skuteczny. Dla dyrektora sportowego tylko jedna persona nie posiada potencjalnego zmiennika/następcy. To Jagoba Arrasate, o którym 1,5 roku temu wypowiedział się w następujących słowach: „Cokolwiek się wydarzy, nie planujemy zwalniać trenera. Wierzę, że Jagoba może być na lata naszym sir Alexem Fergusonem”. Gdy zimą przełomu 2021/2022 roku trener, a głównie jego otoczenie zaczęło przebąkiwać o zmęczeniu szkoleniowca, potrzebie dłuższego odpoczynku od futbolu, na Osasunę padł blady strach. Być może była to swego rodzaju strategia negocjacyjna. Ważne, że obie strony doszły finalnie wiosną do porozumienia. Nowa umowa obowiązuje do czerwca 2024 roku. Jej ogłoszenie miało iście gwiazdorską oprawę. W centrum miasta pojawił się ogromny baner z wizerunkiem trenera z napisem: „Jagoba 2024. Podpisany”. To w sumie fenomen na skalę światową. Jeśli Baskowi w niedalekiej przyszłości uda się zakręcić wokół wspomnianego na wstępie rekordu czwartego miejsca na mecie sezonu, niedługo może się okazać, że trzeba będzie dziergać nowy afisz z napisem: Jagoba 2030 a może nawet Jagoba para siempre (na zawsze). Ze swej strony takiego scenariusza życzę klubowi z dumnej nawareńskiej prowincji. Gdyby jeszcze udało się tego dokonać z jakimś sensownym Polakiem w składzie, radość byłaby pełna. Oby.

Autor: Piotr Laboga (CANAL+)


Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024