Mroczna strona legendy futbolu. Boiskowe grzeszki Leo Messiego

Mroczna strona legendy futbolu. Boiskowe grzeszki Leo Messiego

11 January 2023

Choć mundial zakończył się prawie miesiąc temu, Lionel Messi z Pucharem Świata wciąż pozostaje jednym z najważniejszych obrazków ostatnich tygodni. By sięgnąć po upragnione trofeum, Argentyńczyk pokazywał też bardziej zadziorne oblicze, które już kilka razy w jego karierze wychodziło na pierwszy plan. Oglądaj występy wielkiego Messiego w PSG w Ligue 1 Uber Eats w CANAL+ SPORT i serwisie CANAL+ online!

Argentyńczyk, który powoli wraca do gry w PSG (mecz z Angers można oglądać w środę 11 stycznia o godz. 21:00 w CANAL+ SPORT), wyzwolił w sobie agresywną część, walczył ze wszystkich sił, a zespół Lionela Scaloniego tylko na tym wszystkim zyskał. Ale to właśnie tutaj obejrzeliśmy obok genialnej twarzy Messiego również tę bardziej zadziorną.

CZERWONA KARTKA W DEBIUCIE

Na barkach Messiego od lat spoczywał wielki ciężar. Dwukrotnie przeżywał gorycz porażki z Chile w finałach Copa America w latach 2015 i 2016, ale w finale z Brazylią w roku 2021 wreszcie wzniósł się na wyżyny możliwości. Przełamał z Argentyną klątwę i triumfował w mistrzostwach Ameryki Południowej. Mimo licznych frustracji, jakich dostarczały mu występy w kadrze, przez lata był zawodnikiem, któremu nerwy puszczały stosunkowo rzadko. Nie mówiono więc w jego kontekście o czerwonych kartkach, było ich bowiem jak na lekarstwo.

W kadrze pierwszą otrzymał... we własnym debiucie. Był rok 2005, a drużyna Jose Pekermana grała z Węgrami. 18-letni Messi pojawił się na murawie w 63. minucie i po zaledwie 180 sekundach sędzia odesłał go do szatni za uderzenie Vilmosa Vanczaka łokciem. Drugą otrzymał w czasie Copa America, podczas edycji 2019. Znów rywalem było Chile i ponownie okazało się ono prześladowcą Messiego. Za konfrontację z Garym Medelem legenda Barcelony obejrzała czerwony kartonik w 32. minucie.

FRUSTRACJA W SUPERPUCHARZE

Z kolei właśnie w byłym klubie, ekipie z Camp Nou, Messi obejrzał raz czerwoną kartkę. Było to w meczu Superpucharu Hiszpanii z Athletikiem Bilbao w roku 2019. Podobnie jak Medel, Asier Villalibre wpadł na Argentyńczyka, przez co Messi po prostu odpłacił mu się „ciosem” głową, przez który rywal upadł na ziemię. Przed laty słynny rodak, Diego Maradona przeciwko temu samemu rywalowi stoczył jedną z najbardziej zmasowanych bójek w historii piłki nożnej, właśnie będąc zawodnikiem Blaugrany.

Momenty, w których niespełna 36-letnia gwiazda futbolu występuje w roli agresora bądź kogoś, kto po prostu odpłaca się pięknym za nadobne, są zatem w historii widoczne. On zresztą też ma prawo do emocji. Tak jak widać było to w kolejnym przypadku.

IRYTUJĄCY FANI

Częstym obrazkiem jest sytuacja, kiedy pod ośrodkami treningowymi stoi mnóstwo kibiców. Sytuacja jest o tyle powszechna, że mówimy przecież o tak wielkim klubie, jak Barcelona. Co zrobić w chwili, gdy fani przekraczają prywatność, lub po prostu piłkarz danego dnia ma dosyć? Wprost wyraża niezadowolenie, szczególnie gdy jest śledzony i goniony przez natrętnych.

„Po co chcesz ciągle [nagrywać] te same filmiki? Robisz to raz po raz” – powiedział Messi pewnego razu do kibiców (odnośnik: https://www.youtube.com/watch?v=ONXvuY1RaYE). Następnie odjechał samochodem, ale później znów zatrzymał się, a ludzie nadal nie ustępowali, mówiąc i pokrzykując, że chcą autograf bądź zdjęcie.

BOISKOWE UTARCZKI

Pau Lopeza, niedawnego kolegę klubowego Arkadiusza Milika w Olympique Marsylia, Messi potrafił w barwach Barcelony nazywać „idiotą”, gdy ten w barwach Espanyolu nadepnął mu na nogę.

Cały sezon Ligue 1 Uber Eats w CANAL+ online

W Pucharze Joana Gampera z roku 2015 w starciu Barcelony z Romą potrafił wystartować z rękami do Mapou Yanga-Mbiwy i ścisnąć go za gardło, a nawet uderzyć głową (mimo różnicy wzrostu na korzyść gracza „Giallorossich”). Kiedy w El Clasico z rundy wiosennej sezonu 2016/17 został trafiony w zęby i zaczął krwawić, mecz zwieńczył golem na 3:2 i pokazał koszulkę z nazwiskiem, tworząc w ten sposób epokową „cieszynkę”.

BIJATYKA W ĆWIERĆFINALE

Tylko w ćwierćfinale MŚ kapitan Argentyńczyków zaliczył asystę, strzelił gola i dał „popis” również w kwestii zachowania. Wystarczy policzyć, ile razy puściły mu nerwy w tym meczu, który spod kontroli wymknął się hiszpańskiemu sędziemu, Mateu Lahozowi. Arbiter pokazał aż 18 żółtych kartek, a także jedną czerwoną – karząc po serii „jedenastek” Denzela Dumfriesa. Wypowiedź Messiego na temat arbitra znanego z LaLiga Santander mówi sama za siebie.

Było [w tym spotkaniu] mnóstwo złości, złych emocji. To powinno było się skończyć w ten sposób. Nie chcę rozmawiać na tematy sędziowskie, bo wiem, że zostanę później ukarany przez FIFA. Nie wolno nam być szczerym i mówić wprost tego, co chcemy. Nie możesz być szczery i powiedzieć tego, co chcesz. Trzeba przeanalizować tę sprawę i nie stawiać na arbitrów, którzy nie mogą sprostać wyzwaniu, jakie się przed nimi stawia – mówił dobitnie Argentyńczyk. Później jednak w półfinale dał popis, a drużyna Scaloniego pokonała Chorwację (dyskusję nt. tego meczu mogliśmy śledzić w programie „Transferowy Młyn”)

NIEWYBREDNE KOMENTARZE

W trakcie tej samej rozmowy z argentyńską stacją TyC Sports zauważył Holendra Wouta Weghorsta, dzięki któremu „Oranje” w ogóle mogli powalczyć dalej o awans. Dwa gole wytrąciły na chwilę „Albicelestes” z równowagi. Poddenerwowany Messi mógł tylko rzucić w stronę prowokującego Holendra: „Na co się gapisz? No dalej, głupku, spadaj stąd, raz, dwa!” Później reflektował się, mówiąc, że powinien tego uniknąć. Tłumaczył się emocjami, jakie wiążą się z tym etapem mistrzostw.

Jeszcze w trakcie meczu, właśnie po trafieniu z rzutu karnego, pokazał w kierunku ławki rezerwowych Holendrów gest przystawiania dłoni do uszu tak, jakby chciał usłyszeć pretensje rywali. Przed laty tak samo zachował się rodak Messiego, Juan Roman Riquelme. W latach gry w Barcelonie u Louisa van Gaala panowie popadli w konflikt, który wynikał m.in. z wystawiania Argentyńczyka na pozycji, na której czuł się mniej komfortowo. Historia pokazała, że van Gaal nie miał racji,  Barcelona bowiem zwalniała go w roku 2003, będąc trzy punkty od strefy spadkowej.

Argentyna się nas boi. Powstrzymamy Messiego” – mówił van Gaal przed meczem. Zdołał zremisować po 120 minutach. W rzutach karnych lepsi byli jednak Argentyńczycy. I tutaj emocje nie opadły. Jedni naskakiwali na drugich. Messi nie odpuścił trenerowi, który po tym spotkaniu opuścił stanowisko selekcjonera reprezentacji. Uciszał go na tyle ostentacyjnie, że musiał go uspokajać asystent, Edgar Davids, swoją drogą również były piłkarz m.in. Barcelony.

Ostatecznie wiadomo, jaki cel miał argentyński gwiazdor. Chciał w końcu przejść do historii i zapewnić Argentynie pierwszy triumf w mistrzostwach świata od 36 lat. To była klamra — tak jak Diego Maradona rozpoczął, tak on chciał to wyczekiwanie zwieńczyć. Wiele emocji go to kosztowało, by doprowadzić ekipę Scaloniego do ostatecznego zwycięstwa. A wszystko to, po drodze m.in. pokonując reprezentację biało-czerwonych…

autor: Rafał Majchrzak [CANAL+]

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024