Iga Świątek, Magdalena Fręch i Magda Linette mają za sobą udany sezon, co każe z dużym optymizmem czekać na kolejny rok.
Przełom listopada i grudnia w kalendarzu tenisowym to doskonały moment na podsumowania. Rok 2024 na długo pozostanie w pamięci polskich kibiców jako jeden z najlepszych w ostatnich latach. Wiele powodów do radości przyniosły nam przede wszystkim występy Igi Świątek, która triumfowała w pięciu turniejach. Należy docenić również życiowy rezultat Magdaleny Fręch. Łodzianka zakończyła sezon na pozycji nr 25.
Za nami kolejny rok, w którym Iga Świątek zaliczyła ponad 60 zwycięstw i dołożyła do dorobku wielkoszlemowy tytuł. Jak można ocenić te 12 miesięcy w wykonaniu wiceliderki światowego rankingu, biorąc pod uwagę, że wygrała jeszcze cztery turnieje rangi 1000? Wyłącznie pozytywnie.
- Trzeci raz z rzędu Iga Świątek kończy sezon z liczbą zwycięstw przekraczającą 60. Dokładnie 61 zwycięstw, 9 porażek — te liczby są kosmiczne. Zwłaszcza ta pierwsza część roku w jej wykonaniu fenomenalna, wręcz wzorowa. Do pełnej perfekcji zabrakło jedynie wyniku w Australian Open, poza tym wszystko na gigantycznym poziomie – mówił, w jednym z programów CANAL+, Dawid Celt, kapitan reprezentacji Polski w BJKC.
Osobną historią, niezwykle emocjonalną i ważną dla tenisistki z Raszyna był występ w Igrzyskach Olimpijskich. Z uwagi na rodzinne tradycje Iga traktowała paryski turniej jako najważniejszy moment sezonu. Zdobyła brąz. Podkreślmy – po raz pierwszy w historii polskiego tenisa.
- Spełnieniem marzeń byłby złoty medal igrzysk. Brąz przez wielu odbierany jest jako rozczarowanie. Z perspektywy dyscypliny w naszym kraju uważam to za ogromny sukces, moment przełomowy. Kosztował ją ten medal mnóstwo i myślę, że to też w pewnym stopniu odbiło się na drugiej części sezonu – kontynuuje Celt.
Po Igrzyskach Olimpijskich wyniki nie był tak dobre, jak w pierwszej połowie sezonu. W US Open Polka przegrała w ćwierćfinale z Jessicą Pegulą. Po tej porażce zakończyła się 3-letnia współpraca Igi z Tomaszem Wiktorowskim. Świątek postanowiła pozostać w kraju i skupić się na procesie rekrutacji nowego szkoleniowca. Nie poleciała do Azji na dwa turnieje rangi 1000 (Pekin i Wuhan). Stało się niemal pewne, że nie utrzyma pozycji liderki rankingu na koniec roku. Sytuację wykorzystała Aryna Sabalenka, która wyprzedziła Igę podczas WTA Finals w Rijadzie.
Iga doskonale radzi sobie na wolniejszych nawierzchniach. Przy szybszych pojawia się mały problem, ale to nie zmienia faktu, że kolejny sezon jest wybitny. Po raz kolejny pokazuje, że gra na najwyższym światowym poziomie i jest w stanie w dużej mierze obronić punkty i doskonałą pozycję rankingową – oceniała Agnieszka Radwańska, była wiceliderka rankingu, w studiu CANAL+ przed półfinałami WTA Finals.
Prawdopodobnie Iga obroniłaby pozycję nr 1, gdyby zdecydowała się na występy w Azji. Miejsce na szczycie rankingu nie było jednak w tamtym momencie dla niej najważniejsze. Spokój, trening, wybór nowego trenera, odpoczynek – na tym koncentrowała się Polka przed WTA Finals. W Rijadzie, mimo dwóch zwycięstw, nie udało się wyjść z grupy. To niepowodzenie Iga odbiła sobie podczas BJKC Finals, prowadząc reprezentację Polski do najlepszej czwórki na świecie.
Porażki będą się przytrafiać. Pewnie z biegiem czasu będzie ich trochę więcej. Są pewne rzeczy, nad którymi można się pochylić, zastanowić. Co zrobić, żeby w tej drugiej części sezonu Iga funkcjonowała lepiej, w tych warunkach dla niej mniej komfortowych, na szybszych nawierzchniach? Ale patrząc całościowo — ocena 5+ - podsumowuje Celt.
Będę uczciwy. Gdyby ktoś zapytał mnie przed startem sezonu, na co stać Magdalenę Fręch, odpowiedziałbym: TOP 50. Łodzianka zaczynała rok na 63. miejscu w rankingu WTA. Już pierwsze miesiące pokazały, że coś w jej grze się zmieniło. Stała się tenisistką bardziej agresywną, funkcjonującą bliżej linii końcowej, chcącą przejmować na korcie inicjatywę. Do tego namawiał Magdę Andrzej Kobierski, jej wieloletni trener. Mimo kilku porażek w pierwszej rundzie można było zauważyć ewolucję gry naszej tenisistki. A to przełożyło się na wyniki.
4. runda Australian Open. 3. runda imprezy w Dubaju i zacięty mecz z Eleną Rybakiną. Historyczny finał w Pradze przeciwko Magdzie Linette. W końcu największy sukces w karierze w postaci zwycięstwa turnieju WTA 500 w meksykańskiej Guadalajarze. Dodajmy do tego ćwierćfinał imprezy rangi 1000 w Wuhanie, gdzie Magda pokonała ósmą na świecie Emmę Navarro i dwunastą Beatriz Haddad Maię, a wyjdzie nam fantastyczny sezon, podczas którego Fręch znalazła się nawet na pozycji nr 22. Wyników polskiej tenisistki nie doceniło… WTA. Federacja, z zupełnie niezrozumiałych dla mnie względów, nie nominowała Polki w kategorii Most Improved Player of the Year. W tej grupie znalazły się m.in. Danielle Collins i Marta Kostyuk.
Trzecią polską tenisistką, która dała kibicom dużo powodów do radości, jest Magda Linette. Najbardziej doświadczona z całej trójki w 2024 roku zdobyła trzeci tytuł WTA. W Pradze wygrała turniej rangi 250, pokonując w finale Magdalenę Fręch. Co ciekawe, najlepszym okresem dla Linette w tym roku była część sezonu na kortach ziemnych, które przecież nie należą do jej ulubionych. Do triumfu w stolicy Czech trzeba dodać finał w Rouen i ćwierćfinał w Strasbourgu. Warto też odnotować bardzo dobry występ na samym końcu roku – obecność w najlepszej ósemce imprezy rangi 1000 w Wuhanie. Magda rozegrała naprawdę solidny sezon. A o pierwszych trzech miesiącach zapominamy.
Maja Chwalińska. Bardzo długo czekaliśmy na występy tej tenisistki na poziomie WTA. Na samym końcu sezonu Maja zagrała w meksykańskiej Meridzie, gdzie przeszła eliminacje i awansowała do drugiej rundy. Niech to będzie dobry prognostyk na nadchodzący sezon. Chwalińska jest niezwykle zdolną zawodniczką, którą jednak w ostatnich latach trapiły kontuzje. W nowym roku powinna grać więcej, bo wydaje się, że najgorsze ma już za sobą.
Czego możemy spodziewać się po Idze Świątek? Liczymy, że pozytywnie będzie rozwijać się współpraca z Wimem Fissetem, jej nowym trenerem. Belg przede wszystkim musi sprawić, że wiceliderka rankingu osiągnie lepsze rezultaty w imprezach wielkoszlemowych na szybkich nawierzchniach. Zobaczymy, jaki będzie jego pomysł na rozwój Świątek. Czy częściej będziemy widzieć Igę przy siatce? Czy wrócą dropshoty? Czas pokaże.
Obie Magdy w 2025 będą walczyć, by utrzymać dobrą lokatę z 2024. Chociaż obie są w trochę innej sytuacji. Linette w pierwszych miesiącach nowego sezonu nie będzie bronić właściwie żadnych punktów. Fręch owszem. Aby utrzymać się w TOP 30, trzeba będzie dobrze zaprezentować się w Australii i krajach Zatoki Perskiej. W tenisie podopiecznej Andrzeja Kobierskiego są jeszcze rezerwy, a niektórzy twierdzą, że ma potencjał, aby być zawodniczką czołowej dziesiątki rankingu. Niech tak się stanie!
AUTOR: MACIEJ ZARĘBA (CANAL+SPORT)