Czas Holendra

Czas Holendra

25 August 2022

Wielu kibiców Lecha zastanawia się czy czas Holendra Johna Van den Broma w Poznaniu dobiegł końca. Czy w podpisanym do 30.06.2024 roku kontrakcie trzeba odnaleźć paragraf „warunki rozwiązania umowy” i wprowadzić je w życie? W lidze zespół nie może wygrać meczu, a w europejskich pucharach, po odpadnięciu z walki o Ligę Mistrzów, Lech w słabym stylu zmierza do fazy grupowej Ligi Konferencji. Drużyna nie daje dotychczas gwarancji poprawy stylu gry. I mimo że słabość Dudelange powinna pozwolić Lechowi na awans do fazy grupowej, to boleści z tym związane mogą odbić się na całym sezonie.

Dziś, kiedy Zarząd Lecha stoi przed dylematem zwolnić/nie zwolnić holenderskiego trenera, przypominają mi się słowa Johna van den Broma z pierwszej konferencji prasowej, 19 czerwca:
„Wiem, że zawodnicy ruszyli już z treningami, ale mamy wciąż czas, by przygotować zespół na bardzo ważne spotkania, a pierwsze z nich 5 lipca”.

Wciąż mamy czas?

„Ale mamy wciąż czas”. Tak, ten fragment brzęczy mi w uszach, gdy widzę podczas meczów w Ekstraklasie ławkę Lecha i skołowanego Holendra. Słowa wypowiedziane 19 czerwca, na dwa tygodnie (!) przed meczem o Ligę Mistrzów z Qarabachem, brzmią w trenerskim zawodzie jak śmieszny żart, ale zostały wypowiedziane naprawdę poważnie. Nowy trener, obcokrajowiec, z innej kultury pracy, nieznający polskiej ligi, nieznający nowego środowiska, w tym piłkarzy i sztabu, obejmujący zespół już w trakcie okresu przygotowawczego po nagłym i niespodziewanym odejściu z klubu trenera Macieja Skorży mówił, przed jednym z najważniejszych meczów i czekającym go maratonem spotkań „ale mamy wciąż czas”.

O tym jak ważna jest znajomość miejsca i czas pracy w Lechu najlepiej świadczy przykład wspomnianego trenera Macieja Skorży. Trenera, który misję zdobycia mistrzostwa Polski na 100-lecie klubu w 2022 roku, rozpoczął 10 kwietnia 2021, czyli na sześć kolejek przed zakończeniem poprzednich rozgrywek(!). Wtedy drużyna, którą dopiero poznawał, pod jego wodzą przegrała trzy mecze, jeden zremisowała i cieszyła się z dwóch zwycięstw. W tym okresie trener oceniał przydatność poszczególnych zawodników do zespołu, poznawał relacje panujące między nimi, określał potrzeby wzmocnień na poszczególnych pozycjach, obserwował reakcje zawodników na konkretne bodźce treningowe, a także na końcowy wynik spotkań oraz miał czas, żeby spokojnie przemyśleć kształt swojego własnego sztabu szkoleniowego.

Zawodnicy również poznawali nowego trenera i mieli możliwość na zapoznanie się z jego zasadami i sposobem pracy, a także wymaganiami, które ma wobec nich. Podsumowując, od rozpoczęcia pracy trenera Macieja Skorży do startu walki o mistrzostwo Polski, czyli do pierwszego meczu w sezonie 2021/22 minęło siedemnaście tygodni(!). Oprócz tego, co trzeba podkreślić, obejmując stanowisko I trenera, Maciej Skorża znał z wcześniejszych doświadczeń struktury organizacyjne klubu, klimat pracy oraz całą sieć powiązań i relacje międzyludzkie panujące w klubie przy ulicy Bułgarskiej. Mało tego, nikt nie musiał też trenerowi tłumaczyć, jak działa w Lechu procedura transferowa, jaki jest współudział trenera w kreowaniu polityki transferowej, jak zbudowane są profile zawodników pozyskiwanych do Lecha, jak wygląda współpraca z działem skautingu w procesie pozyskania zawodnika czy na jakich zasadach funkcjonuje i współpracuje z pierwszym zespołem Akademia Lecha Poznań.

Trudne początki

Holendrowi mija właśnie dziewięć tygodni pracy w klubie. Dziewięć tygodni, po których mam wrażenie, że trener dalej nie wie za co się złapać. Osobiście, biorąc pod uwagę powyższe, zupełnie mnie to nie dziwi, ale w tym miejscu coraz bardziej ciśnie się na usta pytanie: dlaczego działacze Lecha w sytuacji nieoczekiwanego odejścia trenera Skorży nie zrobili wszystkiego, aby przytrzymać w sztabie wszystkich jego współpracowników, a zwłaszcza pracującego z nim od lat i będącego z nim w najbliższych relacjach, trenera Rafała Janasa? A jeśli nie, to dlaczego do tego nie doszło, skoro sytuacja była wyjątkowo niespotykana, a relacje zarządu klubu z trenerem Maciejem Skorżą wydawały się układać bardzo dobrze. A być może to trenerowi Janasowi albo innemu związanemu w przeszłości z Lechem szkoleniowcowi w tak nadzwyczajnej sytuacji trzeba było od razu powierzyć funkcję I trenera. Dziś jeśli miałoby dojść do zmiany szkoleniowca, taki ruch wydaje się moim zdaniem najbardziej uzasadniony.

Na razie krajobraz w Lechu jest taki, że po dwunastu rozegranych meczach w Ekstraklasie i europejskich pucharach John van den Brom odmówił potwierdzaną trzy dni wcześniej i przed samym meczem ze Śląskiem rozmowę przed naszymi kamerami w programie Liga+Extra. Taka postawa pokazuje, że w sytuacji kryzysowej trener nie jest w stanie sobie poradzić. Chowanie głowy w piasek to słaby przykład dla samych zawodników, ale również dla wszystkich trenerów pracujących w Lechu, dla których John van den Brom powinien być przykładem lidera. Na konferencji prasowej po ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław oznajmił, że zawodnicy nie są w stanie „grać w czwartek, niedzielę, czwartek”. Tego typu wypowiedzi to kolejna katastrowa PR-owa dla klubu, ale również dla samych zawodników, bo bezpośrednio kwestionuje się ich jakość.

Osłabienia kadrowe

full size iconAmaral – jedna z największych gwiazd Lechadownload image icon

Amaral – jedna z największych gwiazd Lecha

Dlatego też w moim odczuciu nieprzypadkowo szybko przeciekły do mediów informacje z szatni Lecha, że niektórzy zawodnicy nie są zadowoleni z treningów holenderskiego szkoleniowca. Pamiętajmy, że od 5 lipca Lech skorzystał z możliwości przełożenia dwóch meczów ligowych, a trener dokonuje roszad w każdym spotkaniu. Nie ma w kadrze piłkarza, który grałby we wszystkich meczach co 3 dni, a do tego liczba rotacji w Lechu jest naprawdę duża. Wpływ mają również na to pojawiające się kontuzje, a najlepszym przykładem jest fakt, iż w dwunastu dotychczas rozegranych meczach trener wystawił dziesięć różnych par stoperów.

Oczywiście van den Bromowi nie pomogły odejścia Jakuba Kamińskiego (choć to było wiadomo od dawna), Dawida Kownackiego (nie wiadomo, czy Van den Brom zdążył w ogóle wgłębić się w kwestie transferowe) i Tomasza Kędziory (wrócił do Dynama Kijów). Do tego wypożyczenie bramkarza Artura Rudko, który z marszu nie zachwycił i złapał kontuzję tylko dodało Holendrowi kolejnych problemów. Brak Bartosza Salamona to kolejny siwy włos na głowie trenera, ale z tym musiał się liczyć. Na inne transfery trener nie miał wpływu, bo nie miał na to czasu.

Filip Surma

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024