Zawsze black and white

Zawsze black and white

25 August 2022

Obok Aleksandara Mitrovicia nie da się przejść obojętnie. W tym sezonie szczególnie mocno muszą pamiętać o tym obrońcy klubów Premier League.

Niezależnie od długości i szerokości geograficznej, na podwórkach królują koszulki klubów
z absolutnego topu. Real, Barcelona, Bayern, Manchester United. Wyjątkiem – trykoty lokalnych drużyn, a wyjątkiem absolutnym – mali piłkarscy hipsterzy. Jeden z nich nazywał się Aleksandar Mitrović. Dziewięciolatek z serbskiego Smedereva, położonego 60 kilometrów od Belgradu, kibic Partizana, który obejrzał dwumecz swojego ulubionego zespołu z Newcastle w eliminacjach Ligi Mistrzów… i zakochał się w angielskim zespole o tych samych, biało-czarnych pasiastych barwach. Niedługo później mały Aleksandar biegał za piłką już w koszulce Srok. Zresztą, biel i czerń towarzyszą Mitroviciowi do dziś. W jego świecie nie ma miejsca na skalę szarości.

Zestaw Mitrovicia

Początkowo był za niski i zbyt wątły, by wybić się w akademii Partizana, musiał więc nadrabiać pracowitością. Kiedy urósł, jego ambicja zaczęła niebezpiecznie przeradzać się w agresję. Chociaż poza piłką nożną trenował karate czy kick-boxing, nie potrafił rozgraniczyć tych dyscyplin. Ligowy debiut na zapleczu serbskiej ekstraklasy w 2011 roku – w filialnym wobec Partizana Teleoptiku – zakończył z czymś, co śmiało można nazwać „zestawem Mitrovicia”: golem i czerwoną kartką.

Później jednak było na tyle dobrze, że w kolejnym sezonie (2012/13) Partizan postanowił dać szansę nastolatkowi w pierwszym zespole. Serb stał się objawieniem ligi, zdobył mistrzostwo, a do biura klubu ze stolicy zaczęły przychodzić oferty z całej Europy. Partizan chciał zostawić Mitrovicia na kolejny rok, ale w końcu uległ i przyjął propozycję Anderlechtu. Na ile „pomógł” w tym ojciec piłkarza, grożący dyrektorom klubu podłożeniem bomby, nie wiadomo.

Dwa lata spędzone w Belgii utrwaliły reputację Mitrovicia jako skutecznego napastnika o ogromnym sercu do walki. W barwach „Fiołków” Serb zdobywał średnio bramkę co drugi mecz. Zadebiutował w Lidze Mistrzów, trafiając na Emirates i w Dortmundzie. Pięć milionów euro, wydane przez Anderlecht na Mitrovicia, spłaciło się z nawiązką, kiedy o napastnika zapytało… Newcastle United. Życie mogło napisać lepszą historię niż scenarzyści filmu „Gol”. Właśnie, mogło… Co poszło nie tak?

Dorobek 9 goli w debiutanckim sezonie w Anglii nie był taki zły. Gorzej że akompaniowały mu dwie czerwone kartki (po drugiej z nich głowę Mitroviciowi zmył jego idol z dzieciństwa, Alan Shearer), spadek Newcastle i objęcie klubu przez Rafę Beniteza, z którym Serbowi było mocno nie po drodze. Rola Mitrovicia w ekipie z Tyneside malała – do tego stopnia, że na początku 2018 roku postanowił zmienić otoczenie. W ostatnim dniu zimowego okienka transferowego, trafił na wypożyczenie do Fulham, które po sześciu miesiącach – i powrocie klubu do Premier League – zamieniło się w transfer definitywny.

Symbol porażki Serbii

Fulham v Reading – Sky Bet Championship – Craven Cottage

Od tamtej pory zespół z zachodniego Londynu walczy, by zerwać z łatką klubu jo-jo, balansującego między angielską elitą a jej zapleczem. To samo tyczy się Mitrovicia, do którego przylgnęła opinia napastnika zbyt mocnego na Championship, a zbyt słabego na Premier League. Z dzisiejszej perspektywy wynik pierwszego podejścia Serba do ekstraklasy w barwach Fulham (11 bramek w sezonie 2018/19) jest godny podziwu, w przeciwieństwie do chaotycznego sposobu budowy zespołu. The Cottagers spadli więc z hukiem.

Podejście drugie, poprzedzone świetnymi liczbami w Championship, zakończyło się fiaskiem (3 bramki w sezonie 2020/21). Ofensywny futbol, prezentowany przez Fulham na zapleczu, musiał ustąpić miejsca ciężkiej pracy bez piłki i wyczekiwaniu na kontrataki – czyli wszystkiemu temu, do czego, zdaniem menedżera Scotta Parkera, Mitrović nie pasował. Na domiar złego napastnik stał się też symbolem porażki Serbii w barażach do EURO 2020. W konkursie rzutów karnych jego strzał obronił David Marshall, zapewniając Szkotom awans na turniej. Mitrović znalazł się w dołku.

Rekord strzelecki

Niedługo miną dwa lata od tamtego feralnego spotkania w Belgradzie. Kariera Serba to nieustanna jazda po sinusoidzie, nic więc dziwnego, że po kilku miesiącach czerń porażki ustąpiła bieli zwycięstwa. Mitrović znalazł menedżera, który nie dość, że obdarzył go zaufaniem, to jeszcze ustawił zespół tak, by maksymalizować jego atuty. Pod wodzą Marco Silvy „Mitro” pobił rekord strzelecki Championship, zdobywając w rozgrywkach 2021/22 zawrotną liczbę 46 (!) bramek.

Po drodze stał się też bohaterem narodowym. Jego trafienie na Estadio da Luz, w 90. minucie spotkania z Portugalią, dało Serbii bezpośredni awans na mundial w Katarze, spychając Cristiano Ronaldo i spółkę do baraży. Marco Silva, Portugalczyk wszakże, musiał czuć dumę i smutek naraz.

Pod wpływem Silvy zmienił się również boiskowy profil Mitrovicia. „Powtórzę to, o czym mówiłem ze 20 razy w poprzednim sezonie: Mitro nie ogranicza się wyłącznie do strzelania goli. Znów wykonał niesamowitą pracę bez piłki”, powiedział menedżer Fulham po zremisowanym 2:2 spotkaniu z Liverpoolem w pierwszej kolejce tego sezonu. Nie trzeba chyba dodawać, że Mitrović strzelił w nim dwa gole i został bohaterem. W drugiej serii gier nie wykorzystał rzutu karnego z Wolves na wagę trzech punktów – za to w kolejce numer trzy zapewnił swojej drużynie zwycięstwo w samej końcówce derbów z Brentford. I taki to właśnie piłkarz: wiecznie balansujący między skrajnościami. Inaczej być nie może, widać to czarno na białym.

Grzegorz Kaczmarczyk

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024