Wielcy z cienia. Wojciech Szczęsny i jego poprzednicy w Barcelonie

Wielcy z cienia. Wojciech Szczęsny i jego poprzednicy w Barcelonie

26 October 2024

Wojciech Szczęsny, odkąd znalazł się w Barcelonie, musi wiedzieć, że bramkarze nie zostają tam legendami. Robią swoje, by mieć święty spokój.


Myśląc FC Barcelona, widzimy tiki takę, wybitnych techników i supersnajperów. Ktoś bardziej futbolowo oczytany doda do tego kolażu jeszcze pomnikowe postaci stoperów pokroju Carlesa Puyola czy Ronalda Koemana. No, o Danim Alvesu też trzeba napomknąć. Co jednak z bramkarzami? Byli, fakt, całkiem nawet nieźli. Ale by z nimi kojarzyć Dumę Katalonii? Skądże.

WOJCIECH SZCZĘSNY W BARCELONIE: TO NIE JEST KLUB BRAMKARZY

Nawet jeśli prawdopodobnie nie zagra w El Clasico, które będzie można oglądać w sobotę o 21:00 w CANAL+SPORT i CANAL+online (start studia od 19:00), przybycie Wojciecha Szczęsnego do Barcelony w trybie nagłym i mocno awaryjnym zachęca do spojrzenia na tę skądinąd newralgiczną pozycję. Dziś każde dziecko wie, że bez klasowego bramkarza trofeów raczej nie powąchasz. Są też takie kluby, które bez wielkiej „jedynki”, zwanej czasem „świętą” nie zgarniałyby tak seryjnie laurów, jak to czynią. Tyle że akurat o Barcy rzadko mówiło się w podobnym kontekście.


ERA TER STEGENA


Owszem ostatnie mistrzostwo Hiszpanii zdobyte na bazie uno – cerismo (jeden do zera) w dużej mierze bazowało na znakomitej formie Marca-Andre ter Stegena, ale podobnych przypadków łatwo nie znajdziemy w ostatnich latach. Przypomnijmy, Niemiec broni w Blaugranie już blisko dekadę. Gros z tych sezonów było popisowych w jego wykonaniu. Niemniej można odnieść wrażenie, że legendą klubu raczej nie zostanie. Być może nie ten temperament, charakter. Być może w dobie szalejących niczym migające światełka filmików z mediów społecznościowych parady Niemca są zbyt mało „wow”. No i pozostaje ten przeklęty Belg z Realu, który zawsze skradnie show.


NIEDOCENIANY VICTOR VALDES


Ten sam problem dotyczył Victora Valdesa, innego „Pana Dekady”. Wychowanek miał to szczęście, że bronił w największych Barcach w historii, ery Rijkaarda, a zwłaszcza Guardioli. Ale też pecha, że będąc graczem światowej klasy, stał w wiecznym cieniu wybitnych kolegów z Barcelony, a zwłaszcza Ikera Casillasa, odwiecznego konkurenta z Realu i reprezentacji. Santo Iker po pierwsze wypłynął wcześniej na światowe wody, bo już w 1999 roku, miał wtedy raptem 18 lat co w tamtych czasach samo w sobie gwarantowało przejście do historii i — przyznajmy — od razu bronił wspaniale.

CICHE POŻEGNANIE

Victor tymczasem dorwał się do pierwszego zespołu Barcy w 2002 roku. Był w tamtym momencie dwa lata starszy, a do tego początki miał sinusoidalne. Najgorsze było jednak to, że od początku traktowano go trochę jako rozwiązanie tymczasowe. W kadrze był wiecznie drugi, a nawet trzeci. Nie miał szans rywalizować z Ikerem. Gdy odchodził z Barcy, można było odnieść wrażenie, że wszyscy mu mówią „no, to cześć”. Gdzie mu tam było do pożegnań Puyola, Xaviego, nie mówiąc o Inieście. Trzeba jednak powiedzieć uczciwie. Choć nikt pewnie nie pomyśli, by Valdesa rozpatrywać jako mocnego kandydata do jedenastki stulecia Barcy, czy nawet top drużyny dwóch pierwszych dekad XXI wieku, bramkarzem był świetnym i na pewno za mało docenianym.

WOJCIECH SZCZĘSNY W BARCELONIE: BRAVO TEŻ BYŁ NA GIEŁDZIE

Przez kilka lat jego wiernym zmiennikiem był solidny Jose Pinto, wcześniej świetny w Celcie Vigo. Ale fakt, że w zespole Barcy w trakcie siedmiu sezonów rozegrał trochę ponad 30 meczów, bardzo wiele mówi o jego statusie oraz pozycji Valdesa. Między Valdesa a Ter Stegena wcisnął się Claudio Bravo, który podobnie jak Wojtek latem tego roku, zawiesił buty na kołku. Legendarny bramkarz reprezentacji Chile i Realu Sociedad między 2014 a 2016 rokiem był niekwestionowanym numerem jeden na tej pozycji w klubie z Camp Nou. W rywalizacji z 10 lat od niego młodszym Ter Stegenem górą był jednak tylko rok. Notabene jego nazwisko pojawiło się na giełdzie potencjalnych zastępców kontuzjowanego Niemca. Lecz zapewne fakt, że ostatnio często przesiadywał w gabinetach lekarskich, nie zachęcił Barcy do podjęcia tematu.


JEDYNA LEGENDA


Młodszy kibic Barcy zapewne stwierdziłby w tym miejscu: „No, przecież w takim klubie jak Barca jakaś legenda w bramce grać kiedyś musiała”. Ano musiała. Ale nie chcąc się cofać do czasów Ramalletasa czy Sadurniego, których nazwiska pamiętają chyba tylko doktorzy nauk historycznych o profilu sportowym, możemy wymienić w sumie jedno nazwisko: Andoni Zubizarreta. LEGENDA. Nic dodać, nic ująć.

ANDONI ZUBIZARETTA – WIELKI BRAMKARZ BARCELONY

Można tu sobie wstawić dowolny patetyczny opis i będzie pasował. Nie chcę tu stawiać porównań do Casillasa. Obaj byli bowiem postaciami epokowymi swoich czasów. Wiadomo, Iker wygrał z Hiszpanią wszystko, Andoni – nic. Co gorsza, wielu w pamięci pozostał jego koszmarny mecz przeciw Nigerii w fazie grupowej mundialu we Francji, który ostatecznie doprowadził do wylotu La Rojy do domu po fazie grupowej. Ale w Barcy… W Barcy to był ktoś.


IDOL BASKIJSKICH BRAMKARZY


Bronił w czasach futbolowego założenia Rzymu w stolicy Katalonii, jak można nazwać erę Johana Cruyffa w roli trenera. Seryjne mistrzostwa. Pierwszy Puchar Mistrzów z 1992 roku. W tamtym czasie nie wypadało mówić o dream teamie Cruyffa w osobach Koemana, Bakero, Laudrupa, Stoiczkowa czy Romario, nie wymieniając nazwiska Zubizarrety. Bask był pomnikowy. Nawet dziś młodzi bramkarze, zwłaszcza z kraju Basków, a nie brakuje tu reprezentantów kraju na tej pozycji (Simon, Remiro, Kepa), pytani o idoli mówią trochę pewnie ku uciesze dziadków, ojców i starszych kibiców: „Don Andoni Zubizarreta”. Sami pamiętać go z występów nie mogą. Może jednak zechcieli zajrzeć do archiwów lub ich trenerzy od dziecka wpajali im, że niczym Słowacki u Gombrowicza w Ferdydurke „Andoni wielkim bramkarzem był”. I basta.

WOJCIECH SZCZĘSNY W BARCELONIE: LEGENDY GRAJĄ Z PRZODU

Fakty są takie, że wraz z odejściem z Barcy Zubiego w 1994 roku, skończyła się też wielka Barca Cruyffa. Pewnie to też podbiło legendę Baska. Tym bardziej że Carles Busquets, pierwszy z jego następców, ojciec słynnego Sergio, bronił tak, że zęby bolały. Kolejni na liście Vitor Baia, Ruud Hesp niby robili swoje, ale gdzie im tam było do Don Andoniego? Nawet Valdes i Ter Stegen nie dadzą rady wziąć się za bary z tą legendą. Nie muszą. Bramkarzami byli i są świetnymi. Szczęsny tymczasem wiedzieć musi jedno. W Barcelonie z reguły do legendy przechodzą tylko ci, którzy grają po drugiej stronie boiska. Bramkarze zaś mają robić swoje. Jeśli dają radę, mają święty spokój. Jeśli nie … oj biada im.

AUTOR: PIOTR LABOGA (CANAL+SPORT)

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024