Peter (Itay Tiran), dla przyjaciół Pyton, co wymawiają jako „Pajton”, przyjeżdża z Londynu do Polski, kraju niesamowitej słowiańszczyzny i długiej, mrocznej historii. I to nie do Warszawy, miasta nowoczesnego, prawdziwie europejskiego, tylko na prowincję, do miasteczka odciętego od reszty kraju, do którego trzeba przeprawić się przez wodę. Mający polskie korzenie, zamierza rozpocząć tu nowe życie, już nie jako Peter, lecz Piotr, mąż Żanety (Agnieszka Żulewska). W odizolowanej mieścinie ma odbyć się ich wesele, takie typowo polskie, z wódką, tańcami i skwaszonym teściem, którego gra tutaj Andrzej Grabowski. Na imprezie pojawi się niespodziewany gość. Jest nim duch Hany, żydowskiej dziewczyny, której kości zostały znalezione w okolicy. Widmo – konkretnie: dybuk – opętuje Petera/Piotr i zmusza do szaleńczych pląsów i monologowania w jidysz. Nakręca się spirala chaosu. Ani znajdujący się na miejscu ksiądz (Cezary Kosiński), ani lekarz (Adam Woronowicz) nie mają pojęcia, co zrobić. Wszyscy uczestniczy zdarzenia zostają skonfrontowani z czymś, co nie mieści się w ich pojmowaniu świata, a co od dawna tkwiło w ziemi, zapomniane, ale dyskretnie obecne. Film „Demon” w reżyserii Marcina Wrony opowiada o zderzeniu z wypartą przeszłością.
Horror nie jest gatunkiem filmowym, który miałby w Polsce długą i bogatą tradycję. Ostatnio ten stan zaczyna się zmieniać, przede wszystkim za sprawą Bartosza M. Kowalskiego, kompulsywnie wypuszczającego kolejne filmy grozy („W lesie dziś nie zaśnie nikt”, „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”, „Ostatnia wieczerza”, „Cisza nocna”), ale w momencie swojej premiery w 2015 roku „Demon” nie miał żadnych konkurentów i niewielu poprzedników, z których na wspomnienie zasługują być może tylko „Diabeł” Andrzeja Żuławskiego i „Lokis. Rękopis profesora Wittenbacha” Janusza Majewskiego. Jest to o tyle dziwne, że prawdopodobnie najbardziej znaczącym nurtem w rodzimej kulturze pozostaje romantyzm ze swoim imaginarium pełnym zjawisk nadprzyrodzonych oraz upiorów. W filmie „Demon” Wrona odwołuje się właśnie do tej tradycji – jednym z głównych tematów jest tutaj klęska racjonalizmu, metody poznania świata za pomocą „szkiełka i oka”, o której Adam Mickiewicz pogardliwie pisał w „Romantyczności”.
Oglądaj „Diabła” w CANAL+ online.
„Demon” jest filmem bardzo głęboko zanurzonym w polskiej tradycji. Sama sytuacja wesela, podczas którego dzieją się rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom, i które staje się pretekstem do wystawienia narodowej diagnozy, od razu przywodzi na myśl wiadomy dramat Stanisława Wyspiańskiego, a także jego frenetyczną ekranizację w reżyserii Andrzeja Wajdy. Przypomina też o „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego, zrealizowanym już ze świeckiej pozycji, lecz również niosącym ze sobą komentarz – trzeba dodać: brutalnie krytyczny – pod adresem Polaków. Figura żydowskiej zjawy odsyła do dramatu Szymona An-skiego pod tytułem „Dybuk”, z powodzeniem zekranizowanej przez Michała Waszyńskiego. Wątek żydowski otwiera jeszcze zupełnie inną furtkę – w filmie pobrzmiewają odległe echa historii pogromowych, podejmowanych w kinie przez Władysława Pasikowskiego w „Pokłosiu” czy Pawła Pawlikowskiego w „Idzie”. Nieśmiałe napomknienia o Żydach, którzy zniknęli z ziem polskich, uparte wypieranie faktu, że w pobliskiej ziemi został znaleziony szkielet, również to, że w główną rolę wciela się izraelski aktor – to wszystko tworzy zabarwiony oskarżeniem podtekst.
Oglądaj „Wesele” Wajdy w CANAL+ online.
Oglądaj „Idę” w CANAL+ online.
Przeczytaj o klasykach polskiego kina dostępnych w CANAL+ online.
Film „Demon” – z jednej strony zrealizowany w pulpowej, dość pogardzanej przez krytyków konwencji, z drugiej zaś obarczony naprawdę dużymi ambicjami – był w polskim kinie pozycją wyjątkową, lecz jego premiera zgrała się z rosnącą na świecie popularnością nurtu „artystycznego horroru”, nazywanego przez niektórych nadgorliwców wręcz „posthorrorem”. „Babadook” Jennifer Kent, „Coś za mną chodzi” Davida Roberta Mitchella, „Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii” Roberta Eggersa, a także późniejsze „Dziedzictwo. Hereditary” Ariego Astera czy „Uciekaj” Jordana Peele’a – te filmy traktowały motywy z repozytorium horroru jako metafory, za którymi miały kryć się tematy godne oscarowych dramatów („Uciekaj”, swoją drogą, zostało nagrodzone Oscarem za scenariusz). „Demon” wydaje się na tym tle wręcz nadprogramowo wychylonym w stronę arthouse’u. Bardzo oszczędnie, chciałoby się powiedzieć: gustownie, korzysta ze środków wywoływania strachu i szamocze się z kilkutonowym, narosłym przez stulecia kulturowo-historycznym bagażem. Tym, co chroni go przez popadnięciem w pretensjonalność, jest humor. Wszak polskie wesela, przaśne i rozpite, są wybitnie zabawne.
Oglądaj „Coś za mną chodzi” w CANAL+ online.
Oglądaj „Dziedzictwo. Hereditary” w serwisie PREMIERY CANAL+ (za 7.99 zł).
Urodzony w 1973 roku, studiował filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego, a ponadto szlifował rzemiosło w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy oraz w Binger Film Institute w Amsterdamie. Już u zarania swojej kariery objawił się jako wunderkind: jego dyplomowa etiuda zatytułowana „Człowiek magnes” była pokazywana na wielu festiwalach i zdobyła imponująca kolekcję nagród. Z czasem zyskał status twórcy kontrowersyjnego: jego dwa pierwsze pełne metraże, „Moja krew” i „Chrzest”, oba stanowiące studium tradycyjnej męskości, były chwalone i zarazem oskarżane o przedmiotowe przedstawienie kobiet, wręcz mizoginię. „Demon”, trzeci film w jego dorobku, przyniósł w tej kwestii pewną zmianę optyki – męskość nie jest tutaj fetyszyzowana, zaś jedną z aktywniejszych postaci okazuje się panna młoda, Żaneta.
Z filmem „Demon” wiąże się tragiczna historia. Podczas festiwalu w Gdyni, na którym miał swoją premierę, Marcin Wrona popełnił samobójstwo. Konkretne przyczyny pozostają nieznane do dziś. Kiedy „Demon” wchodził do szerokiej kinowej dystrybucji, reżyser nie mógł już skonfrontować się z opiniami krytyków. Istnieje pokusa, aby mitologizować cały ten feralny przypadek – doszukiwać się w filmie zwiastunów rychłej śmierci czy artystycznego testamentu. „Demon” nie wydaje się jednak dziełem tego kalibru. To kolejny krok na drodze utalentowanego i śmiałego reżysera, który zbyt wcześnie postanowił odłożyć kamerę.
Film „Demon” spotkał się z przychylnymi, choć nie entuzjastycznymi, opiniami. W serwisie Filmweb posiada obecnie ocenę użytkowników wysokości 6.4 i opinię krytyków 7. Jakub Grygiel z serwisu Spiderweb pisał: „"Demon" to historia ambitna, nieoczywista, a przy tym piekielnie fascynująca. Chwilami straszna, momentami zabawna, innym znów razem groteskowa”. Na łamach FIlmwebu Michał Walkiewicz chwalił film za oryginalność: „Reżyser próbuje zdystansować się do wszystkich. Korzystając z chwytów stricte gatunkowych – do "weselnej" tradycji Wyspiańskiego i Wajdy. Sięgając po metafizykę – do cynicznego kina Wojciecha Smarzowskiego”. Czuł jednak przy tym niedosyt: „Jego ambicje były spore, ale wezwanie do spłaty długu zaciągniętego przez pokolenie ojców i powrocie do duchowości to niestety za mało. W efekcie reżyser stanął w rozkroku pomiędzy bezpretensjonalnym kinem gatunkowym a niespełnioną, historiozoficzną powiastką”.
Całym film „Demon” można teraz obejrzeć w CANAL+ online.
Reżyserem filmu jest Marcin Wrona. Scenariusz napisali Wrona i Paweł Maślona, przyszły twórca przebojowego „Kosa”, w oparciu o dramat Piotra Rowickiego.
W obsadzie znaleźli się: Itay Tiran, Agnieszka Żulewska, Andrzej Grabowski, Tomasz Schuchardt, Adam Woronowicz, Włodzimierz Press, Tomasz Ziętek, Katarzyna Gniewkowska oraz Cezary Kosiński.
Film zdobył liczne nagrody, w tym: nagrodę dla najlepszego horroru na Fantastic Fest w Austin, nagrodę za najlepsze zdjęcia na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Fantastycznych w Sitges oraz Wyróżnienie Specjalne na Festiwalu Młodego Kina Wschodnioeuropejskiego w Cottbus. Nominowano go ponadto do nagrody Saturn.
Film powstał w polsko-izraelskiej koprodukcji. Zdjęcia były kręcone w Bochni.
Oglądaj w CANAL+ online: „Demon”.
Przeczytaj o „Krwi Boga”, innym ciekawym polskim filmie.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.