Już przeczytane? Pora na film!
Oglądasz polskich artystów czy zagraniczne gwiazdy? A może wolisz kino spoza głównego nurtu, festiwalowe odkrycia lub inne produkcje na konkretny temat? Mamy to wszystko w ofercie CANAL+!
Nie ma osoby, która lubi poniedziałki, chyba że akurat pracuje w weekendy. Co jednak, gdy ta klątwa pierwszego dnia tygodnia obecna będzie w rzeczywistości PRL-u? Jesteśmy bowiem w Warszawie, gdy ma miejsce seria niefortunnych zdarzeń. To historie kilku osób, które pech dopadł akurat w poniedziałek. Film "Nie lubię poniedziałku" to szlagierowa komedia Tadeusza Chmielewskiego, która na stałe zapisała się w historii polskiej kinematografii.
"Nie lubię poniedziałku" to film, w którym na pierwszy plan wychodzi fabuła, ale dopełniona jest kapitalną obsadą. Znakomici aktorzy komediowi epoki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, czyli Bohdan Łazuka (gra samego siebie), Mieczysław Czechowicz i Wacław Kowalski wiodą prym na ekranie.
Dzięki wielowątkowej strukturze łączącej bohaterów w jednym stołecznym uniwersum, komedia Tadeusza Chmielewskiego pokazuje spektrum ludzkich postaw, które postawione są wobec licznych absurdów życia w erze słusznie minionej. A jak najlepiej je podsumować? Wyśmiewając je na tyle dobrze, że po dziś dzień wraca się z chęcią do tej produkcji. Film opisujemy szerzej na CANAL+ blog.
Rzecz dzieje się pewnego feralnego poniedziałku w Warszawie.
Bohaterem zaś jest zbiorowość, zupełnie jak w epopejach, gdzie niby zarysowana jest główna postać, ale to ogół ma znaczenie. Kilkanaście osób przenika się fabularnie, słabiej lub silniej zazębia się ze sobą, mijając się na ulicach, niby nie mając wpływu na to, co robią... ale tylko pozornie. To jest przecież jak efekt motyla. Wystarczy np. jedno przypadkowe zaśnięcie i podniesiona paleta, aby nagle obudzić się bez drogi ucieczki kilkadziesiąt pięter nad ziemią. "Nie lubię poniedziałku" to satyra na polską rzeczywistość PRL. Co ważniejsze: Chmielewski przetarł drogę, którą później raz po raz szedł Stanisław Bareja.
Nie sposób wręcz połapać się czasem, ile tutaj się wydarza. Z powodu epidemii różyczki i zamknięcia przedszkola oraz remanentu w zakładzie pracy żony, milicjant musi zabrać synka na służbę, pełnioną na ruchliwej ulicy. Ktoś zapyta: po co? Nie było innego rozwiązania? To zaczyna przypominać "Robot Chicken", gdzie szturmowcowi wylosował się dzień zabierania dziecka do pracy i akurat przejeżdżał pojazd z bohaterami "Gwiezdnych wojen".
Z kolei przybyły z prowincji zaopatrzeniowiec bezskutecznie poszukuje w mieście... części do kombajnów. W III RP nie miałby z tym problemów, sklepy z częściami są wszędzie. Ale to PRL: tutaj na mięso są kartki. Jak on ma sobie poradzić?
Uroczy Włoch, Francesco Rovanelli nie zostaje odebrany z lotniska przez ludzi z ministerstwa. Chciałby podpisać kluczowy dla polskiej gospodarki kontrakt na sznurek do snopowiązałek (niby cienki, ale jednak trzyma bardzo mocno snopki, stąd też mylnie jest synonimem lub porównaniem do kogoś słabego - red.)
Zamiast tego, zostaje wyswatany przez biuro matrymonialne pracowniczce perfumerii…
Przecież to jest poziom pecha równy sobowtórowi Jurka Kilera, który żeni się przez pomyłkę z córką Ferdynanda Lipskiego w "Kilerów 2-óch"!
Natomiast jeśli myślicie, że to wszystko, co reżyser przygotował, jesteście w błędzie. Winda bowiem właśnie w ten poniedziałek zablokowała pewnego mężczyznę, który musi na lotnisku przywitać... owego ważnego gościa z Włoch.
A wiecie, kim jest zamknięty w windzie człowiek? To dyrektor centrali, który miał go podejmować. Rovanellego (nie mylić z siwowłosą gwiazdą piłki nożnej lat 90. XX wieku, Fabrizio Ravanellim) zaś uroczyście witają Polacy, którzy... czekają na zupełnie kogoś innego.
Do tego, jak już wspomnieliśmy wcześniej, zmęczony robotnik miał pecha i utkwił na platformie wysoko nad miastem. Myślicie, że krzyki coś pomogą? Gdzież by tam, skoro stolica rośnie do nieba i już teraz można być w niej niewidocznym w tłumie jak mrówka, a co dopiero w powietrzu...
No i najlepsze, choć najprostsze w opisie: rabusie próbują okraść bank, ale im się to nie udaje.
Bohdan Łazuka podąża tutaj przez cały film w stanie wskazującym. Ubrany w elegancki garnitur i białą koszulę, maszeruje przez stolicę. Na tyle robi się nieporadny, że nawet zahacza o tory tramwajowe, próbując odnaleźć drogę do domu. Zygmunt Bączyk to z kolei rolnik, zaopatrzeniowiec z Sulęcic. Przez większość akcji kręci się po mieście z metalową osią od kombajnu. Charakterystyczność i kłótliwość ewidentnie dają się znać, gdy go napotkamy, jak pewien taksówkarz.
Nawet Rovanelli wygląda jak przerysowany gość z Włoch. Firma "MASZYNO-HURT" miała nadzieję na pokaźny kontrakt, zaś wypad do Warszawy od początku jest dla niego pomyłką. Gdyby kazać mu oprowadzić ludzi następnym razem po najdziwniejszych miejscach w mieście, zrobiłby to w jeden dzień...
Są Polacy i obcokrajowcy. Mamy historie śmieszne oraz takie, po których niezbyt możemy się uśmiechnąć, raczej zareagować z empatią. Poszczególne historie ukazują absurdalność czasów PRL-u, natomiast warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. To przecież film z pogranicza. Premiera w roku 1971 sprawiła, że wchodziliśmy w czas filmów kolorowych. Tę szarą rzeczywistość pośród psujących się z biegiem czasu neonów oraz budynków budowanych przez centralnego projektanta na jedną modłę... po prostu odpycha komedia i koloryt zarazem. Początek tygodnia mocno wpływa na mieszkańców stolicy. Każdy wręcz powie, jaką lekcję pokory odbył. Problemy mają bowiem wszyscy: rolnicy, robotnicy, inteligencja, artyści, przestępcy i znienawidzeni przecież w czasach PRL stróże prawa.
To zwariowana komedia pomyłek pełna humoru i fabularnego zawrotu głowy. A oprócz tego, wszystko odbywa się w Warszawie z lat 70. XX stulecia: widać tu bowiem wszystko. Są kamienice i blokowiska. Spotkamy czerwoniaki, charakterystyczne dla stolicy tramwaje, galeria Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki, sklep Emilia czy też pierwsze miejsce, w którym spotkamy Rovanellego: port lotniczy im. Fryderyka Chopina na Okęciu.
Cały film "Nie lubię poniedziałku" możesz teraz obejrzeć w serwisie CANAL+ online.
W rolach głównych wystąpili: Kazimierz Witkiewicz (Francesco Rovanelli), Zygmunt Apostoł (artysta), Bogusz Bilewski (kierowca), Mieczysław Czechowicz (złodziej), znany jako głos Filipa z "Pszczółki Mai" Andrzej Gawroński (kierowca Władek), Andrzej Herder (milicjant, tata Jacka), Joanna Kasperska (Joasia, kierowniczka biura matrymonialnego, mama Jacka), Mitchell Kowal (Mroz, Polak z Ameryki), Halina Kowalska (Marianna, klientka biura matrymonialnego), Wacław Kowalski (dźwigowy, mieszkaniec bloku), Czesław Lasota (pomocnik dźwigowego dorabiający nocami roznoszeniem mleka), Henryk Łapiński (asystent dyrektora "MASZYNO-HURTU", mieszkaniec bloku), Bohdan Łazuka (w roli samego siebie), Adam Mularczyk (kłócący się taksówkarz), Kazimierz Rudzki (dyrektor "MASZYNO-HURTU") i legendarny Jerzy Turek (zaopatrzeniowiec Zygmunt Bączyk z Sulęcic).
Do tego warto zwrócić uwagę na niewymienionych w napisach aktorach. Jednym z nich jest sam reżyser i scenarzysta filmu, Tadeusz Chmielewski. To on jest ziewającym robotnikiem. Nieco bardziej uważni dostrzegą także Agnieszkę Fitkau (jeszcze bez nazwiska Perepeczko), żonę Marka Perepeczki, która gra w filmie małą rolę stewardessy.
Oglądasz polskich artystów czy zagraniczne gwiazdy? A może wolisz kino spoza głównego nurtu, festiwalowe odkrycia lub inne produkcje na konkretny temat? Mamy to wszystko w ofercie CANAL+!
Tadeusza Chmielewskiego kojarzymy głównie z inną produkcją, która wryła się w pamięć widzów kinowych oraz telewizyjnych. Mówi Wam coś gwizdanie w motywie głównym (melodię tę zapożyczali nawet kibice na polskich stadionach)?
Oczywiście chodzi o "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" z kapitalną rolą Mariana Kociniaka jako Franciszka Dolasa. To właśnie Chmielewski nakręcił wybitną scenę przesłuchania, gdzie Niemiec (w tej roli Emil Karewicz) pyta Dolasa o nazwisko, a ten podaje "Grzegorz Brzęczyszczykiewicz".
Do pracy nad filmem "Nie lubię poniedziałku" Chmielewski przystąpił krótko po zakończeniu wyżej wymienionego klasyka. Przez lata wiedział, że było warto poświęcać godziny na nakręcenie tego filmu. W końcu reżyser otrzymał Złotą Odznakę Honorową "Za zasługi dla Warszawy".
Oglądaj w CANAL+ online "Nie lubię poniedziałku"
Szukasz najlepszych polskich filmów? Znajdziesz je w CANAL+ online
Kolekcja CANAL+: zobacz klasykę polskiego kina
Filmy Andrzeja Wajdy trafiły do CANAL+. Oglądaj najlepsze dzieła legendy!
Film "Noce i dnie" Jerzego Antczaka w ofercie CANAL+: czytaj o nim więcej na CANAL+ blog
Filmy Stanisława Barei – kultowe polskie komedie, jedyne w swoim rodzaju (TOP 6)