Mimo potężnych inwestycji i ściągnięcia do stolicy Francji gwiazd światowego futbolu, PSG wciąż czeka na spektakularny sukces w Lidze Mistrzów. By go osiągnąć, trzeba najpierw wyeliminować Bayern Monachium. A lider Ligue 1 przystępuje do tej rywalizacji w najgorszej fazie, odkąd w 2011 roku przejęli go Katarczycy.
To już nowa świecka tradycja. Kiedy w lutym wraca Liga Mistrzów, jakaś gwiazda PSG musi mieć kontuzję. W ostatnich latach o tej porze roku najczęściej niedysponowany był Neymar, tym razem klub poszedł o krok dalej, kłopoty zdrowotne przed spotkaniem z Bayernem ma nie jedna, a kilka gwiazd: Kylian Mbappe, Lionel Messi i Marco Verratti. Dwaj ostatni do treningów mieli wrócić w poniedziałek, za to Mpappe niespodziewanie pojawił się na zajęciach z zespołem już w niedzielę. Nie wykonywał wszystkich ćwiczeń, ale niektóre jak najbardziej. Ma usiąść na ławce rezerwowych we wtorek na Parc des Princes. Czy będzie gotowy, by wejść na boisko na 20- 30 minut?
1 lutego PSG grało w Montpellier w ramach rozgrywek Ligue 1, które można oglądać na antenach CANAL+. Wicemistrz świata na początku spotkania nie wykorzystał karnego, a nawet dwóch, bo sędzia kazał powtórzyć jedenastkę. Za każdym razem górą był Benjamine Lecomte, bramkarz gospodarzy. Kilka minut później snajper opuszczał murawę z kontuzją uda. Kolejnego dnia klub zapowiedział 3-tygodniową pauzę zawodnika, która oznaczała nieobecność Mbappe w konfrontacji z Bayernem. Julian Nagelsmann, trener Bawarczyków, od razu powiedział, że nie wierzy w nieobecność napastnika. Może miał rację? Z kolei szkoleniowiec paryżan już kilka dni temu na konferencji jasno dawał do zrozumienia, że nie będzie ryzykował zdrowia zawodnika. Niedoleczona kontuzja mięśniowa może się odnowić i znacząco wydłużyć okres rekonwalescencji.
Obecność reprezentanta Francji na murawie ma wpływ nie tylko na grę PSG, ale również rywali. To jedyny ofensywny zawodnik w kadrze paryżan, który pokazuje się na wolne pole i może znakomicie wykorzystać wolną przestrzeń za plecami obrońców rywala. Neymar, Messi, czy Ekitike wolą dostać piłkę do nogi, co ogranicza możliwość wykorzystania tak cennych w futbolu faz przejściowych, a więc gry z kontry. Granie wysokim pressingiem przeciwko PSG bez urodzonego w regionie paryskim napastnika też jest bardziej opłacalne. Nawet gdy drużyna z Paryża wyprowadzi piłkę krótkimi podaniami spod własnego pola karnego, nie będzie umiała odpowiednio wykorzystać pojawiających się wolnych przestrzeni na połowie rywala. Z tej przestrzeni mogliby skorzystać tylko Achraf Hakimi i Nuno Mendes, zwłaszcza gdyby PSG wróciło do ustawienia z trójką środkowych obrońców, postawiło na trzech piłkarzy w środku pola i duet Messi, Neymar w ataku. Trzeba tylko znaleźć trzech środkowych obrońców w formie. Czy zdecyduje się na to mało doświadczony w LM szkoleniowiec PSG?
Przed tym sezonem wybór Christophe’a Galtiera na trenera paryskiej ekipy był sporym zaskoczeniem. Po pierwsze Francuz nigdy nie pracował z takimi gwiazdami, jakie spotkał w szatni PSG. Po drugie swoje dwie ostatnie drużyny Lille i Nice ustawiał w klasycznym systemie 1-4-4-2, jego zespoły broniły w niskim lub średnim pressingu, a po odbiorze piłki błyskawicznie wyprowadzały kontry. Atak pozycyjny? To nie był jego konik. Po trzecie Galtier to marsylczyk z urodzenia, wychowanek Olympique’u, były zawodnik OM i były członek sztabu szkoleniowego klubu ze Stade Velodrome, za którym kibice PSG, mówiąc delikatnie, nie przepadają. Czy to jest profil trenera do PSG? Logika wyraźnie mówiła, że nie.
A praktyka? Pierwsza część sezonu, przed mistrzostwami świata, pozornie tej teorii zaprzeczała. Galtier wymyślił nowe ustawienie zespołu, które miało maksymalnie wykorzystać jego potencjał. Wyniki były pozornie dobre lub bardzo dobre. Jego PSG przegrało pierwszy mecz dopiero 1 stycznia z Lens. Dlaczego więc pozornie? Bo jego zespół już przed katarskim turniejem pokazał, że spotkania z rywalami grającymi intensywnie sprawiają drużynie kłopot. Tak było pod koniec sierpnia z Monaco oraz w LM w dwumeczu przeciwko Benfice. Te trzy mecze PSG zremisowało, podział punktów z drużyną z Lizbony kosztował PSG zwycięstwo w grupie, oznaczał wylosowanie trudnego rywala już 1/8 finału LM. Padło na Bayern…
Przed MŚ Messi, a zwłaszcza Neymar, grali wybornie, napędzani wizją zbliżającego się turnieju. Nie potrzebowali trenera z batem nad sobą, by dbać o formę. Po światowym czempionacie mieliśmy dostać odpowiedź, jaki realny wpływ na wielkie gwiazdy ma ich klubowy szkoleniowiec. Na razie test wypada fatalnie. Od wznowienia rozgrywek po MŚ bilans PSG w lidze to 8 meczów, 4 wygrane, remis i 3 porażki (wszystkie ligowe porażki w tym sezonie!), w dodatku klub ze stolicy drugi rok z rzędu odpadł z Pucharu Francji w 1/8 finału. Co więcej, odpadł w konfrontacji z Marsylią na jej stadionie. To była pierwsza porażka PSG na Velodrome od 2011 roku. Można chyba powiedzieć, że to najgorsze półtora miesiąca PSG w erze katarskiej trwającej już ponad 11 lat.
Na domiar złego zimowe okno transferowe okazało się totalną klapą. Nie udało się już teraz wyrwać z Interu Milana Skriniara, który do Paryża zawita latem. Spektakularnym fiaskiem zakończyła się też próba wypożyczenia Hakima Ziyecha z Chelsea. Londyński klub był tak zaaferowany dopinaniem transferu Enzo Fernandeza, że aż trzykrotnie (!) wysyłał złe lub niepodpisane dokumenty do Paryża. Kiedy do stolicy Francji dotarła wreszcie odpowiednia umowa, okno transferowe było już zamknięte.
Styczeń pokazał, że wbrew utartym opiniom, PSG nie może kupić, kogo chce, nie patrząc na cenę. W ubiegłym roku klub został ukarany kwotą 65 mln euro, w tym 55 w zawieszeniu, za nieprzestrzeganie reguł finansowego fair-play, dlatego spełnienie wygórowanych żądań Interu nie wchodziło w grę. Od 2018 roku PSG wydało na transfery, wraz z bonusami, nieco ponad 900 mln euro. Aż czternaście klubów wydało w tym czasie więcej, wśród nich Chelsea 2 mld, Juventus i Barcelona ponad 1,5mld, Manchester City 1,4 mld…
Gdzie fan PSG ma szukać nadziei przed konfrontacją z Bayernem? Po pierwsze Bawarczycy też mają swoje problemy, a wielu świetnych piłkarzy po MŚ dalekich jest od najlepszej formy. Po drugie, gwiazdy mają swoją dumę, wielkie ego, a najbardziej kochają mecze o wielką stawkę z przeciwko wielkim firmom, kiedy patrzą na nich oczy całego piłkarskiego świata. Tak się składa, że taki mecz już we wtorek. To jest ten moment, kiedy muszą pokazać prawdziwą wartość. To oni wybiegną na murawę, żaden trener za nich o piłkę nie powalczy i bramki za nich nie zdobędzie.
autor: Rafał Dębiński (CANAL+)