Pasy piąty raz z rzędu pokonały u siebie Legię i zbliżyły się do lidera z Płocka. Zapraszamy na skróty meczów 7. kolejki Ekstraklasy.
Od 2020 roku wszystkie wyjazdowe mecze Legii z Cracovią kończyły się dla niej porażką. Nie inaczej było tym razem. Zawodnicy Luki Elsnera prowadzili do przerwy po trafieniu niezawodnego Filipa Stojilkovicia. Gdy po przerwie Mileta Rajović doprowadził do wyrównania, wydawało się, że stołeczna ekipa może przełamać niekorzystną passę pod Wawelem. Bramka Mauro Perkovicia dała jednak gospodarzom piąty z rzędu triumf nad Legią przed własną publicznością. Wygrana pozwoliła Pasom wykorzystać potknięcia Wisły Płock oraz Górnika Zabrze i wrócić na pozycję wicelidera. Gracze Edwarda Iordanescu po raz kolejny przekonali się natomiast, że połączenie pucharowej jesieni z regularnym punktowaniem w lidze będzie dla nich sporym wyzwaniem.
Wygląda na to, że najgorsze Pogoń Szczecin ma już za sobą. Z Portowcami po burzliwych pertraktacjach rozstał się Efthymis Kolouris, najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu. Zameldował się natomiast na miejscu Sam Greenwood, witany jako potencjalna gwiazda Ekstraklasy. Anglik od razu zresztą zadebiutował w rywalizacji z Rakowem Częstochowa. Pewne rzeczy jednak się nie zmieniają, bo bohaterem drużyny Roberta Kolendowicza w hitowym starciu okazał się Kamil Grosicki, strzelec pierwszego gola. Gospodarze wygrali drugi mecz z rzędu. Wicemistrzowie Polski zaliczają natomiast w Ekstraklasie prawdziwy falstart. Przegrali trzy z dotychczasowych pięciu meczów i przerwę na mecze reprezentacji spędzą... w strefie spadkowej. Mają oczywiście dwa spotkania rozegrane mniej niż większość drużyn. Wciąż jest to jednak wynik znacznie poniżej ich ambicji.
Przed dwoma tygodniami w Radomiu Jesus Imaz świętował strzelenie stu goli w Ekstraklasie. W ten weekend niedawny gość Ligi+Extra w CANAL+ obchodził kolejny jubileusz na polskich boiskach. Przeciwko Lechii Gdańsk zanotował setne trafienie w barwach klubu z Białegostoku we wszystkich rozgrywkach. Bramka Hiszpana przyczyniła się do czwartego z rzędu ligowego zwycięstwa pucharowicza. To oznacza, że zawodnicy Adriana Siemieńca utrzymują się w ścisłej czołówce, a po ich falstarcie, jaką była czterobramkowa porażka z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (0:4) nie ma już śladu. Goście z kolei przed przerwą na mecze reprezentacji nie zdołali dopisać sobie pierwszego dodatniego punktu.
Wyjazd Widzewa do Poznania zapowiadał się na jeden z ciekawszych meczów w kolejce nie tylko ze względu na wysokie aspiracje obu drużyn, ale też okoliczności. Był to bowiem debiut Patryka Czubaka w roli trenera Widzewa, po tym jak zwolniony został Żeljko Sopić. Jego dotychczasowy asystent prowadził już wprawdzie wiosną trzy mecze łodzian, ale wówczas był tylko trenerem tymczasowym. Wyjazd na Bułgarską nie przyniósł jego zespołowi poprawy dorobku punktowego, bo to gospodarze okazali się lepsi po trafieniu krytykowanego Bryana Fiabemy. Norweg prawdopodobnie w ten sposób pożegnał się z Polską, bo jeszcze w tym okienku może odejść na zagraniczne wypożyczenie.
W I lidze równych nie miała sobie w poprzednim sezonie Arka Gdynia, a Wisła Płock zapewniła sobie awans dopiero po barażach. W Ekstraklasie sytuacja wygląda jednak na razie odwrotnie. To gdynianie notują dość trudne wejście w ligę, podczas gdy Nafciarze szybko dorobili się statusu rewelacji pierwszej fazy rozgrywek. W bezpośrednim starciu gracze Dawida Szwargi udowodnili jednak, że potrafią grać ze starymi znajomymi i jako pierwsi w tym sezonie pokonali drużynę Mariusza Misiury. Wisła, mimo tego potknięcia, utrzymała pozycję lidera. Inni jednak dostali przepis, jak można sobie z nią poradzić. Kolejna faza rozgrywek pokaże, czy znajdą się naśladowcy.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.