Jest rok 1992, trwają igrzyska olimpijskie w Barcelonie. Na parkiety w stolicy Katalonii wybiega zespół Stanów Zjednoczonych, który po raz pierwszy złożony jest z koszykarskich bogów NBA. Oto słynny Dream Team – zespół zdolny walczyć o złoty medal. Koszykówka już wiele razy gościła na małym i wielkim ekranie. Historię tej legendarnej drużyny najlepiej podsumował pięcioodcinkowy dokument o fenomenie drużyny marzeń. Michael Jordan, Magic Johnson, Charles Barkley, czy też Larry Bird pokazali wtedy, że „galaktyczni” też potrafią triumfować.
Warto o nim opowiedzieć raz jeszcze — przy okazji premiery filmu „Air”, mając w pamięci estymę, jaką cieszą się „Ostatni Taniec” oraz „Kosmiczny mecz”.
Otwarcie igrzysk (tak dobrze kojarzących się chociażby polskim piłkarzom, którzy wywalczyli na nich srebrne medale) już samo w sobie było pamiętne. Znicz zapalono na nich… wystrzeliwując pochodnię z łuku.
Zanim jednak Włodzimierz Szaranowicz wołał w TVP „Hej, hej, tu NBA!” (koszykówka trafiła do publicznej TV w pierwszej połowie lat 90. XX wieku), pierwszy raz zasmakowaliśmy elitarności NBA, gdy Amerykanie przywieźli do Katalonii koszykarski zespół olimpijski.
Dziennikarze nie przesadzali. To była drużyna napakowana gwiazdami. Koszykarska Galeria Sławy nazwała zespół „największym zbiorem koszykarskiego talentu na świecie”. Finał przeciwko reprezentacji Chorwacji (świeżo odbudowującej się po odłączeniu się od byłej Jugosławii) był pokazem maestrii Jordana i spółki. Wygrali 115:87. Mecz o złoto rozgrywany był 8 sierpnia. Dokładnie wtedy kadra piłkarska Janusza Wójcika przegrała 2:3 na Camp Nou starcie finałowe z Hiszpanią.
Zresztą średnia różnica 44 punktów przewagi USA nad rywalami uzyskiwana na przestrzeni ośmiu spotkań na igrzyskach mówi sama za siebie.
Chuck Daly mógł tylko dziękować niebiosom za to, jak fantastyczną ekipę przyszło mu poprowadzić.
Niedawno w kinach pojawiła się historia dotycząca epokowej umowy, jaką z 18-letnim Jordanem zawarła firma Nike. Linia produktowa Air Jordan wywindowała notowania tej korporacji. Sprawiła, że pobiła ona Converse (wykupiła zresztą tę markę w 1996 roku, kiedy Jordan wracał razem z Bulls na szczyt ligowy) i Adidasa. Jordan miał 29 lat, gdy sięgał po złoto olimpijskie.
Dziś jego majątek wyceniany jest na 2 miliardy dolarów.
Czy jednak nie jest dziwne, że to Charles Barkley był człowiekiem z najlepszą średnią punktową na IO '92? W całej ekipie wykręcił konkretnie wynik 18 punktów na mecz. Michael faktycznie pozwolił też błyszczeć innym. Wręcz było to oczywiście postawą nie do końca podobną do niego – koszykarza, który przekraczał granice swoje i innych.
Charles Barkley (FOT. ULLSTEIN/NEWSPIX.PL)
Pamiętajmy jednak o innym fakcie. W roku podpisania umowy z Nike na uruchomienie Air Jordan (linii, z której sam czerpał profity, będąc zaledwie 21-letnim początkującym zawodowcem) zdobył złoto olimpijskie na igrzyskach rozgrywanych we własnym kraju. Gospodarzem imprezy było Los Angeles, a kraje postkomunistyczne odmówiły udziału w odwecie za bojkot moskiewskich IO z 1980 roku. USA miały utorowaną drogę do triumfu, a Jordan pierwszy raz błysnął poza parkietami klubowymi.
Nie mogło w 1992 roku zabraknąć obok niego Scottiego Pippena, innej ikony Bulls (5,9 asysty na mecz – najlepszy wynik w drużynie), z którym miał więź niczym Gary Barlow i Robbie Williams – raz w ogromnym chłodzie, innym razem w dumnym partnerstwie. Kadrę dopełnili:
- John Stockton i Karl Malone (ten drugi: średnio 5,3 zbiórek na mecz) z Utah Jazz,
- Chris Mullin z Golden State Warriors,
- David Robinson z San Antonio Spurs,
- Clyde Drexler z Portland Trail Blazers,
- Christian Laettner (zawodnik akademicki, Duke University, wygrał walkę o miejsce z Shaquille’em O’Nealem z Uniwersytetu Stanowego w Luizjanie)
oraz ci, których widzieliśmy w pierwszej części „Kosmicznego meczu”: wspomniany Barkley (Philadelphia 76ers), Patrick Ewing (New York Knicks) oraz ten, który „nie jest biały, tylko przezroczysty”: Larry Bird z Boston Celtics.
Ich historię opowiada właśnie ten serial o drużynie marzeń.
Dream Team osiągnął to, co udało się później głównie Chicago Bulls, Kobe’emu Bryantowi czy LeBronowi Jamesowi – przekroczył granice NBA i stał się ikonicznym zespołem. Bez podziału na kategorie – ta drużyna będzie pamiętana zawsze jako jedna z najlepszych w historii. Przy tej okazji warto zaprosić maniaków koszykówki także do serwisu PREMIERY CANAL+.
Oglądaj „Kosmiczny Mecz” w PREMIERACH CANAL+ za 9,99 zł
Królik Bugs, Kaczor Daffy, Prosiak Porky i inni połączyli siły z byłą gwiazdą Chicago Bulls. Dla Jordana przejście do showbusinessu miało też charakter sentymentalny – jeszcze raz dziękował wieloma scenami swojemu ojcu, o którym nie zapomniał choćby w początkowej części filmu. Dla wielu dzieci wychowanych na przełomie XX i XXI wieku było to pierwsze zetknięcie z koszykówką i autorami sukcesów Dream Teamu.
Zwariowany scenariusz pokazuje, jak kosmiczne potwory kradną talent kolegom Jordana z parkietów NBA. On sam ma szczęście, gdyż… akurat trwa jego rozbrat z koszykówką i gra zawodowo w baseball. „Jego Powietrzna Wysokość” musi rozegrać mecz życia, aby uratować ukochanych bohaterów kreskówek przed porwaniem na odległą planetę, zwaną… Górą Kretynów.
Oglądaj magazyn Artura Kwiatkowskiego i Gabriela Rogaczewskiego „Basket Office” w CANAL+ online
Oglądaj magazyn „Basket+” w CANAL+ online
Serial „Jeremy” tylko w CANAL+ online. Poznaj historię polskiego jedynaka w NBA w serialu oryginalnym CANAL+
Kamienie milowe Jeremy'ego Sochana na drodze do NBA
autor: RAFAŁ MAJCHRZAK [CANAL+]