Dwa ryknięcia Lwa. Athletic Bilbao przed wielkim tygodniem

Dwa ryknięcia Lwa. Athletic Bilbao przed wielkim tygodniem

29 March 2024

Najpierw podejmą Real Madryt, potem powalczą o Puchar Króla. Athletic Bilbao to jedna z największych rewelacji sezonu w Hiszpanii.

Przed Athletikiem Bilbao prawdziwie Wielki Tydzień, który wszakże zacznie się wieczorem w Wielkanocną Niedzielę. Tego dnia o 21.00 w meczu La Liga EA Sports Lwy podejmą na Real Madryt. 6 kwietnia zaś na La Cartuja w Sewilli zmierzą się z Mallorcą w finale Pucharu Króla.

ATHLETIC BILBAO: SZANSA NA PUCHAR KRÓLA


Kibice już szykują się na świętowanie zdobycia Copa del Rey, co ostatni raz udało się zespołowi w 1984 roku (potem przegrał sześć finałów). Nikt nie lekceważy Mallorki. Kibice już rezerwują jednak stateczki i barki, by wraz z zespołem popłynąć Ria de Bilbao (Nervion) przez centrum. Taki zwyczaj celebrowania trofeów zdobytych przez Lwy od dawna istnieje w baskijskim mieście. Skąd wzięły się sukcesy zespołu w tym sezonie? Sukcesy, bo przecież oprócz dotarcia do decydującego boju o Puchar Króla, Athletic zajmuje czwarte miejsce w ligowej tabeli. Ma zatem wielki apetyt, by po dziesięciu latach wrócić do Ligi Mistrzów.


Oczywiście architektem tych osiągnięć jest trener Ernesto Valverde, który w lipcu 2022 roku, po pięciu latach przerwy, ponownie objął zespół. Udało mu się dokonać tego, co jest w istocie rzeczy najtrudniejszą sztuką dla każdego szkoleniowca Lwów. Tchnąć w dobry, ale zwyczajowo skostniały, bo ze względu na znaną politykę kadrową klubu rzadko zasilany świeżą krwią, zespół entuzjazm, ducha walki. I wiarę, że mimo zatrudniania samych Basków można powalczyć z gigantami La Liga o zaszczyty.

ATHLETIC BILBAO: ŹRÓDŁA SUKCESÓW


W tym celu trzeba wydobyć z posiadanych piłkarzy więcej, niż udawało się to poprzednikom. Wykreować gwiazdy. Wprowadzić do zespołu najzdolniejszych wychowanków. Znaleźć kogoś ciekawego na zewnątrz oraz opracować odpowiednią taktykę gry, która sprawi, że rywale zaczną się Basków bać. Nie będą wiedzieć, czego się po nich spodziewać. Poza tym, co zawsze ten zespół charakteryzowało: walką od pierwszej do ostatniej minuty.
Valverde to wszystko zrobił.

Tymi gwiazdami, kołami zamachowymi projektu, uczynił braci Williamsów. Dziś w najlepszej jedenastce sezonu śmiało mogliby znaleźć się obaj: starszy Inaki i młodszy Nico. Inaki jest w zespole od 2014 roku, ale kolejni trenerzy nie mieli na niego pomysłu. Znany z szybkości i żelaznego zdrowia miał jednak słaby mental. Grzeszył też straszliwą, załamującą nieskutecznością. Powielane przez wszystkich szkoleniowców koncepcje wystawiania go na środku ataku, z uwagi na chroniczny brak dobrej „9”, nie przynosiły, bo nie mogły, pożądanego efektu.

ROZWIĄZANY PROBLEM W ATAKU


Valverde zrozumiał, że musi spod ziemi choćby wydobyć jakiegoś snajpera, by zdjąć z Inakiego odpowiedzialność za strzelanie goli, która go przytłaczała. No i zrobił to, wynajdując w drugoligowej Amorebiecie Gorkę Guruzetę, który zdobywał sporo bramek w Segunda Division, ale przecież nigdy nie był uważany za talent nawet na miarę regularnej gry w Primera Division. Valverde jednak nań postawił. A gdy cały zespół zaczął na zawodnika pracować, okazało się, że Guruzeta daje radę. Gdy zagrać mu piłkę na stopę albo głowę, potrafi ją z zimną krwią wpakować do siatki i obecnie ma w La Liga 13 goli, będąc trzecim wśród najskuteczniejszych Hiszpanów, czyli z szansami na prestiżowe Trofeo Zarra.


Inaki szaleje na prawej stronie i stamtąd dogrywa Guruzecie, a na lewej bryluje Nico Williams. Trener Valverde, zwany El Txingurii, czyli Mrówka, sam był skrzydłowym, więc wie, jak się pracuje z zawodnikami z tej pozycji. Gdy w 2021 roku Nico debiutował w La Liga, można było o nim powiedzieć, że jest szybki, dobry technicznie i ma fantazję, ale brakuje mu elementarnej ogłady taktycznej. Dziś to wyrafinowany, szybko nie tylko działający, ale i myślący napastnik. Ma 3 gole oraz 9 asyst – w tej drugiej klasyfikacji jest najlepszy w La Liga. Awansował do reprezentacji Hiszpanii, pojedzie na Euro. Gdyby Inaki przedwcześnie nie stracił wiary, że i on może i nie wybrał reprezentacji kraju rodziców – Ghany, z obecną formą zapewne też znalazłby się w kadrze Luisa de la Fuente.

ZABÓJCZE TRIO


Łącznie trio napastników Athleticu ma w La Liga 25 goli i 15 asyst. Rywalom brakuje pomysłów, jak ich zatrzymać. Tak oto to, co od wielu lat było najsłabszym punktem zespołu, stało się jego największym atutem. A Valverdem mając znakomity atak, przemodelował taktykę tak, by zespół umiał tę formację wykorzystywać, by atakujący dostawali dużo piłek.


Przed przybyciem Valverde zespołowi brakowało także playmakera. W środku pola występowali rzemieślnicy ograniczający się do odbierania piłek rywalom i podawania do siebie nawzajem albo do obrońców. Rozwiązaniem problemu braku kreatywności okazał się Oihan Sancet, zawodnik chimeryczny, ale odważny, szukający niebanalnych rozwiązań. On też już zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii, choć na Euro raczej się nie załapie. W drugiej linii dzielnie sekunduje mu wychowanek Inigo Ruiz de Galarreta, po latach sprowadzony z Mallorki na powrót do klubu.

BRAMKARZ NAJWIĘKSZĄ GWIAZDĄ


Natomiast na turniej do Niemiec na pewno pojedzie stoper Daniel Vivian, który w wyjściowym składzie zaczął niedawny sparing z Kolumbią. To on decyzją Valverde został w roli lidera formacji następcą Inigo Martineza, który w czerwcu 2023 wybrał Barcelonę. Po debiucie w La Liga oceniano Viviana jako silnego chłopa, który będzie panował w powietrzu, a na ziemi nie przepuści za siebie nikogo żywego, ale w piłkę to nigdy nie zagra. Tymczasem dziś to stoper nie tylko skutecznie interweniujący, ale i czysto wyprowadzający futbolówkę. A największą gwiazdą zespołu jest i tak bramkarz Unai Simon, rozgrywający najlepszy sezon w życiu. Prawdopodobnie Trofeo Zamorra dla najlepszego bramkarza ligi trafi w jego ręce.

SIŁA WŁASNEGO BOISKA


Gdyby Athletic wszystkie mecze ligowe rozgrywał na San Mames, mógłby zostać nawet mistrzem Hiszpanii. W tabeli domowej zajmuje trzecie miejsce, cztery punkty za najlepszym Atletico. Ale w tabeli wyjazdowej jest piąty, zgromadziwszy czternaście punktów mniej od Realu Madryt. Niestety, w mecze u siebie zespół wkłada tyle wysiłku i energii celem zadowolenia wymagającej publiczności, że potem na wyjeździe musi odpocząć, ukontentować się remisem. Ale i tak grając, do Ligi Mistrzów można wejść.

Należy kibicować w tej walce raczej Athleticowi niż… Gironie. Podczas gdy ta latem straci czołowych zawodników, Athletic zagra(łby) w Champions League w obecnym składzie. Baskowie bowiem, nie wydając nic na transfery, mogą dobrze płacić swym gwiazdom. I te – oczywiście także z powodów emocjonalnych – nie chcą odchodzić nawet do najsilniejszych klubów. Niedawno Nico przedłużył kontrakt do 2027 roku. I to jest nie tyle źródłem, ile bazą sukcesów Lwów. Przed nimi w najbliższych dniach dwie okazje, by zaryczeć tak, że usłyszy nie tylko cała Hiszpania, ale i Europa.


AUTOR: LESZEK ORŁOWSKI (CANAL+SPORT)

Udostępnij

Oferta

Polska (PL) Poland flag
CANAL+ Polska S.A., al. gen. W. Sikorskiego 9, 02-758 Warszawa, skr. pocztowa nr 8, 02-100, Warszawa NIP 521-00-82-774, REGON: 010175861, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców, przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS pod nr KRS: 0000469644, kapitał zakładowy: 441.176.000 zł, w całości wpłacony, Nr BDO: 000030685.
© CANAL+ 2024