Górnik wygrał z Rakowem, pokazując, że dobry start sezonu to nie przypadek. W czołówce trzyma się też Korona. Oto skróty meczów 8. kolejki Ekstraklasy.
Na zakończenie kolejki odbył się jeden z jej najciekawiej zapowiadających się meczów. Raków Częstochowa, niespodziewanie będący w strefie spadkowej, podejmował trzymający się w czołówce Górnik Zabrze. Okazało się, że dotychczasowe wyniki obu drużyn nie były przypadkowe. Raków zaprezentował się bardzo słabo i zasłużenie przegrał u siebie z zawodnikami Michala Gasparika, którym zwycięstwo dał Ousmane Sow. Dla wicemistrzów Polski to już czwarta porażka w sześciu meczach tego sezonu Ekstraklasy. Na własnym stadionie przegrali natomiast już drugi raz z rzędu.
Najbliższym rywalem Rakowa będzie Legia Warszawa, której trener Edward Iordanescu oglądał w poniedziałek zmagania w Częstochowie z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Jego drużyna bowiem dzień wcześniej rozbiła przy Łazienkowskiej Radomiak. Lokalny rywal sprawiał w przeszłości problemy Legii. Tym razem jednak gospodarze rozbili go 4:1, a debiuty zanotowali m.in. Kamil Piątkowski czy Kacper Urbański. Napięta robi się natomiast sytuacja w Radomiu. Drużyna zanotowała bardzo dobre wejście w sezon, pewnie ograła Pogoń oraz Raków. Ostatnio jednak spisuje się znacznie słabiej, traci sporo goli i zbliża się do strefy spadkowej, z którą w tym sezonie miała nie mieć nic wspólnego.
Temat greckiego wesela w trakcie przerwy na kadrę zdominował dyskusję wokół Widzewa Łódź. Zawodnikom Patryka Czubaka udało się jednak zamknąć go w najlepszy z możliwych sposobów. Po całkiem atrakcyjnym meczu faworyt ograł dwiema bramkami Arkę Gdynia, a potem zatańczył w szatni w rytm muzyki z Greka Zorby. Dawid Szwarga, trener gości, też zadbał po niedzielnym spotkaniu o nagłówki, stwierdzając, że Widzew dokonał w lecie transferów za siedem milionów euro, a dla beniaminka najdroższym wydatkiem był… zakup sauny.
Odwrotnie od sezonu Radomiaka układają się na razie rozgrywki w wykonaniu Korony. Kielczanie wcale nie weszli w rozgrywki dobrze, ale gdy złapali rytm, trudno ich zatrzymać. Tym razem o ich sile przekonała się Pogoń Szczecin, która zasłużenie wyjechała z województwa świętokrzyskiego bez punktów. Zwycięskiego gola strzelił dla gospodarzy niezawodny Dawid Błanik po dograniu Wiktora Długosza, również będącego w świetnej formie. Bramek mogło być znacznie więcej, bo w końcówce obie drużyny poszły na wymianę ciosów. Zabrakło im jednak skuteczności. Portowcy wciąż grają więc w kratkę. Korona natomiast po udanej serii przesunęła się już w okolice podium.
Do największej niespodzianki minionej serii gier doszło w piątkowy wieczór w Poznaniu, gdzie mistrzowie Polski ulegli Zagłębiu Lubin. Spotkanie rozpoczęło się od fantastycznej bramki Aleksa Ławniczaka, stopera gości, przewrotką, ale później wydawało się, że Lech przejął kontrolę. Wyrównał za sprawą Filipa Jagiełły, wychowanka Miedziowych, i stwarzał lepsze sytuacje. Gracze Leszka Ojrzyńskiego mądrze się jednak bronili i wyprowadzali kontry. Po jednej z nich świetnie w polu karnym zachował się Michalis Kosidis, wprowadzony z ławki. Tym samym Zagłębie udowodniło, że może być w tym sezonie niewygodnym rywalem.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.