
Stołeczna ekipa nie wygrała już od dwóch miesięcy. Jej były trener zdemolował natomiast lidera. Oto skróty meczów 17. kolejki Ekstraklasy.
Osiem meczów, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Siedem, jeśli patrzeć tylko na Ekstraklasę. Pięć tygodni na wszystkich frontach. Osiem wyłącznie na froncie ligowym. Jak by nie liczyć, Legia Warszawa od bardzo dawna nie wygrała meczu. Nie udało się jej to również w poniedziałkowy wieczór w Lublinie, gdzie rozpoczęło się od prowadzenia Motoru po skutecznym strzale Karola Czubaka z rzutu karnego. Gości stać było jedynie na wyrównujące trafienie Rafała Augustyniaka. Kolejną doskonałą szansę zmarnował Mileta Rajović, który mógł dać Legii wyczekiwane przełamanie. Duńczyk na gola czeka już przeszło tysiąc minut. Wciąż nie jest więc wykluczone, że zdobywca Pucharu Polski przezimuje w strefie spadkowej.
Kiedy przed tygodniem Raków Częstochowa uległ u siebie Piastowi Gliwice, spekulowano, że na formie zawodników odbiły się doniesienia o nadchodzącej zmianie pracy trenera Marka Papszuna. Okazało się jednak, że była to wyłącznie tradycyjna tej jesieni słaba dyspozycja częstochowian tuż po przerwie na kadrę. Kolejne mecze – rozbicie Rapidu Wiedeń w Lidze Konferencji i pewna wygrana z Arką Gdynia w Ekstraklasie – pokazały, że maszyna spod Jasnej Góry wciąż jest dobrze naoliwiona. Wicemistrzowie Polski jako pierwsi w tym sezonie pokonali beniaminka na jego terenie i zajmują miejsce w strefie pucharowej.
Wciąż nie może się wydostać spod kreski Lechia Gdańsk, która zaczynała sezon z pięcioma ujemnymi punktami i zanotowała kiepski start. Od jakiegoś czasu jednak pomorska ekipa jest w naprawdę dobrej formie, co udowodniła w starciu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, czyli bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Drużyna Johna Carvera pewnie wygrała 5:1, a wynik mógł być jeszcze wyższy. Dwa z goli strzelił Tomas Bobcek, umacniając się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców. Dla beniaminka był to natomiast zimny prysznic po wcześniejszych dwóch wygranych z rzędu, które znacznie poprawiły nastroje w drużynie Marcina Brosza.
Górnik Zabrze wciąż utrzymuje się na szczycie tabeli, ale nie przeżywa ostatnio dobrego momentu. W trzech kolejkach drużyna Michala Gasparika dopisała do dorobku jedynie punkt, a w piątkowy wieczór w Radomiu doznała najwyższej porażki od półtora roku. Otwarcie kolejnych trybun na stadionie Radomiaka wypadło okazale, bo ekipa gospodarzy wbiła liderowi aż cztery bramki, nie tracąc żadnej. To sprawia, że drużyna Goncalo Feio, mimo zeszłotygodniowej porażki w Poznaniu, wciąż jest bardzo blisko strefy pucharowej. Trudno o lepszy dowód znakomitej rundy.
Wyczekiwane i bardzo prestiżowe zwycięstwo odniósł w końcu Widzew Łódź. Drużyna Igora Jovićevicia dopiero drugi raz w tym sezonie wygrała spotkanie wyjazdowe. Dodatkowo udało się jej to w starciu z drużyną Daniela Myśliwca, który na początku tego roku został zwolniony z Widzewa. Kluczowe w rywalizacji w Gliwicach okazało się wystawienie przez trenera gości dwóch napastników. Sebastian Bergier i Andi Zeqiri trafili do siatki, odpłacając w ten sposób za zaufanie. Zwłaszcza dla Szwajcara, którego pozyskanie pod koniec okna transferowego było jednym z hitów lata w Polsce, debiutancka bramka w Ekstraklasie może okazać się przełomowym momentem.
Komentując akceptujesz regulamin.