To był weekend, w którym prowadzenie dawało niewiele. Emocji więc nie brakowało. Zapraszamy na skróty meczów 2. Kolejki Ekstraklasy.
Weekend pełen emocji zasługiwał na godne domknięcie. Spotkanie w Katowicach pod tym względem absolutnie nie zawiodło. Tak jak we wcześniejszych starciach tej kolejki, kto wychodził na prowadzenie, ten niczego nie mógł być pewien. Przekonało się o tym Zagłębie Lubin, które na Górnym Śląsku prowadziło już dwiema bramkami. Trafienia Bartosza Nowaka pozwoliły jednak gospodarzom odrobić straty i uniknąć wejścia w sezon dwiema domowymi porażkami, co na pewno stanowiłoby powód do niepokoju. Po zasłużonej porażce z Rakowem Częstochowa (0:1) graczom Rafała Góraka udało się jednak zrehabilitować.
Do niezwykłego meczu doszło w sobotę nad morzem. Kolejorz miał szansę świetnie wejść w spotkanie, jednak kapitan Mikael Ishak zmarnował rzut karny. Wkrótce potem Tomas Bobcek strzelił dwa gole dla gospodarzy i Lechowi zajrzało w oczy widmo z wiosny, gdy niespodziewanie przegrali w Gdańsku. Mistrz Polski spektakularnie wrócił jednak do spotkania, w drugiej połowie cztery razy trafiając do siatki i całkowicie odwracając wydarzenia na boisku. Honorową bramkę dla gości zdobył w końcówce Bobcek, kompletując hattrick. Lechia, mimo dobrego wrażenia, jakie na razie sprawia, wciąż ma minus pięć punktów, z którymi zaczynała sezon.
W leksykonie polskiej piłki hasło „widzewski charakter” kojarzy się z grą do końca i umiejętnością odwracania – wydawałoby się – przegranych meczów, którą charakteryzował się kiedyś ten klub. Widzew Łódź Żeljko Sopicia ma ambicję, by nawiązać do tamtych chwalebnych czasów, ale tym razem to on przekonał się, jak okrutny potrafi być futbol. Łodzianie prowadzili w Białymstoku 2:1 i byli o krok od rozpoczęcia sezonu dwoma zwycięstwami. W doliczonym czasie stracili jednak dwa gole, przez co wyjechali z Podlasia z niczym. Jagiellonii udał się tym samym rewanż za głośny lipcowy sparing, w którym Widzew ograł ją 7:1.
Porażka 1:5 Pogoni Szczecin w Radomiu była jedną z największych sensacji inauguracyjnej serii gier. Gdy więc w sobotę Motor Lublin dość szybko objął na stadionie „Portowców” prowadzenie, zaczęło pachnieć falstartem drużyny Roberta Kolendowicza. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu efektownie wróciła jednak do meczu i rozbiła gości. Bohaterem spotkania został Efthymis Kolouris, król strzelców poprzedniego sezonu, który dwa razy trafił do siatki. Warto również odnotować gola i asystę zaliczonego przez Mariana Huję, nowego gracza Pogoni. Można więc uznać, że Pogoni pożar na początku sezonu udało się ugasić w zalążku.
Od nieprzyjemnej dla kibiców wpadki rozpoczął sezon na własnym stadionie zespół wicemistrzów Polski. Raków Częstochowa niespodziewanie uległ beniaminkowi z Płocka. To nie pierwsza taka sytuacja dla zawodników Marka Papszuna, bo już w zeszłym sezonie wrażenie bardziej regularnych sprawiali na wyjazdach, niż u siebie. Wiosną jako beniaminek trzy punkty wywiózł z nich obiektu GKS Katowice. Tym samym drużyna Mariusza Misiury może mówić o znakomitym starcie. Jako jeden z trzech klubów – obok Cracovii i Górnika Zabrze – ma bowiem na koncie komplet punktów. Kogo jak kogo, ale akurat czujności Nafciarzy to na pewno nie uśpi. Wszak poprzednio, gdy weszli w sezon tak dobrze… spadli z Ekstraklasy.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.