Stal Mielec wygrała pierwszy raz w sezonie, dzięki czemu Legia wskoczyła po 5. kolejce na pozycję lidera. Zapraszamy na skróty meczów Ekstraklasy.
Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, mecz z Piastem Gliwice, kończący 5. kolejkę, toczył się o wysoką stawkę dla Kamila Kieresia, trenera Stali Mielec. Kolejny tydzień bez zwycięstwa mógł mocno nadwyrężyć cierpliwość władz klubu. Gospodarze zagrali jednak dla swojego trenera. Jakub Mądrzyk, bramkarz debiutujący w Ekstraklasie, zachował czyste konto, a Ilja Szkurin, gwiazda ataku, zrobiła resztę. Białorusin najpierw sam strzelił gola, a potem napędził kontratak wykończony bezlitośnie przez Ravvego Assayaga. Mielczanie odskoczyli tym samym od najsłabszych drużyn i pozbawili Piasta szansy wskoczenia na pozycję lidera.
Potknięcie Piasta pozwoliło pozostać Legii Warszawa na szczycie, który zdobyła dobę wcześniej, pewnie pokonując u siebie Radomiak. Dla graczy Goncalo Feio było to przełamanie ligowe po porażce z Piastem i remisie z Puszczą Niepołomice. Stołeczna ekipa zwieńczyła tym samym udany tydzień, w którym wcześniej zapewniła sobie awans do decydującej fazy eliminacji Ligi Konferencji. Radomiak przegrał trzeci raz z rzędu i z trzema punktami na koncie przebywa na razie w strefie spadkowej, mimo niezłego wrażenia, które pozostawiał po sobie we wcześniejszych spotkaniach.
Pozycję lidera opuściła natomiast po tej kolejce Jagiellonia, która drugi raz w ciągu kilku dni dała sobie strzelić cztery gole. O ile dziurawą obronę w starciu z Bodoe/Glimt w eliminacjach Ligi Mistrzów można jeszcze było tłumaczyć siłą rywala, o tyle łatwość, z jaką Cracovia strzelała gole na Podlasiu, może już niepokoić tamtejszych kibiców w kontekście rywalizacji z Ajaksem Amsterdam w najbliższy czwartek. Pasy mają patent na mistrzów Polski, bo kilka miesięcy temu również ograli ich w Białymstoku. Na razie zawodnicy Dawida Kroczka ze wszystkich trzech wyjazdów w tym sezonie przywieźli komplety punktów.
Zupełnie niespodziewanie mecz z Widzewem Łódź okazał się debiutem nowego trenera Pogoni Szczecin. Robert Kolendowicz w czwartek zastąpił w trybie nagłym Jensa Gustafssona, który z korzystał z lukratywnej oferty z Bliskiego Wschodu. Jego dotychczasowy asystent poradził sobie dobrze, bo poprowadził Portowców do zwycięstwa z niepokonanymi dotąd łodzianami. Pogoń na własnym boisku jest na razie bezbłędna, a zadaniem nowego trenera będzie poprawienie jej dyspozycji na wyjazdach. Widzew z kolei musi pracować nad stabilizacją formy. Gdy po wygranych z Lechem i Cracovią wydawało się, że nadchodzi jego moment, w kolejnych spotkaniach sięgnął tylko po punkt.
Minorowe nastroje panują po 5. kolejce Ekstraklasy w Gdańsku. Nie dość, że Lechia wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo, nie dość, że znów przegrała, to jeszcze w Krakowie dostała od Puszczy Niepołomice prawdziwe lanie. Gracze Tomasza Tułacza trzy trafienia zaliczyli po wrzutach z autu, ale ich wyższość także w innych elementach nie podlegała dyskusji. Gdańszczanom dopiero w końcówce udało się skorygować wynik, strzelając honorowego gola. Dla Puszczy i tak było to najwyższe zwycięstwo w historii występów w Ekstraklasie. Jej bohaterem został Dawid Abramowicz, który zaliczył dwie asysty, a maczał palce przy wszystkich golach.
AUTOR: MICHAŁ TRELA (CANAL+SPORT)