Bezbramkowym remisem zaczął pracę w Górniku Piotr Gierczak. Gmatwa się walka o mistrzostwo. Oto skróty meczów 29. kolejki Ekstraklasy.
W Mielcu i w Zabrzu zmienili w ostatnim czasie trenerów, licząc na krótkotrwałą poprawę wyników nazywaną często „efektem nowej miotły”. Na razie nie przynosi to jednak zamierzonych efektów. Ivan Djurdjević w trzecim meczu w roli trenera Stali wciąż nie zdołał odnieść pierwszego zwycięstwa i jego drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Wtorkowe spotkanie było natomiast trenerskim debiutem dla Piotra Gierczaka, który niedawno zastąpił w Górniku Jana Urbana. Były zawodnik klubu z Zabrza rozpoczął pracę od bezbramkowego remisu, do którego mocno przyczyniła się dobra postawa bramkarza Filipa Majchrowicza.
Jeszcze niedawno Lech Poznań został strącony z podium na trzecie miejsce i tracił aż pięć punktów do prowadzącego Rakowa Częstochowa. Seria trzech wygranych pozwoliła jednak Kolejorzowi wskoczyć na pozycję wicelidera i zrównać się punktami z największym rywalem w grze o mistrzostwo. W Wielkanocny Poniedziałek Kolejorzowi nie dała rady Cracovia. Gospodarze stworzyli sporo sytuacji, ale dobrze w bramce Pasów spisywał się Henrich Ravas, który odzyskał miejsce w bramce. Po wyrównującym trafieniu Otara Kakabadzego wydawało się nawet, że krakowian stać na niespodziankę. Nie pozwolił jednak na to wracający do zdrowia Afonso Sousa. Jakość indywidualna piłkarzy Lecha znów okazała się kluczowa.
Po honorowym pożegnaniu z Ligą Konferencji Jagiellonii Białystok pozostał w tym sezonie już tylko jeden cel: udanym finiszem dać sobie szansę na obronę tytułu mistrzowskiego. Początkowo wydawało się, że sprawy zmierzają we właściwym dla graczy z Podlasia kierunku. Prowadzenie w meczu z Zagłębiem Lubin dał im bowiem Jesus Imaz. Później jednak do siatki trafiali już tylko walczący o utrzymanie goście. Białostoczanie po raz pierwszy od sierpnia przegrali w Ekstraklasie na własnym stadionie. Z kolei Miedziowi wygrali trzecie spotkanie z rzędu i zrobili znaczący krok w stronę pozostania w lidze.
Po zeszłotygodniowym zwycięstwie ze Stalą Mielec wywalczonym w doliczonym czasie gry zawodnicy Lechii Gdańsk mieli prawo czuć się niezniszczalni. Naładowani pewnością siebie postawili bardzo trudne warunki faworytowi z Warszawy i prowadzili przy Łazienkowskiej po trafieniu Rifeta Kapicia z rzutu wolnego. Gospodarze doprowadzili wprawdzie do wyrównania, ale Szymon Weirauch nie dał się pokonać Ilii Szkurinowi z rzutu karnego. Gdy wydawało się, że beniaminek wywiezie ze stolicy cenny remis, w doliczonym czasie gry do siatki dla Legii trafił Jan Ziółkowski. To oznacza, że Lechia Gdańsk znów znalazła się pod kreską kosztem Puszczy Niepołomice.
Po raz pierwszy od powrotu Rakowa Częstochowa do Ekstraklasy w 2020 roku Pogoni Szczecin udało się ich pokonać. Ma to tym większą wartość, że dla lidera była to pierwsza wyjazdowa porażka w tym sezonie. Kluczowym momentem meczu była czerwona kartka, jaką już w pierwszej połowie obejrzał Erik Otieno, wahadłowy Rakowa, za brutalne wejście w nogi Rafała Kurzawy. Osłabieni goście stracili bramkę po rzucie rożnym, gdy do główki najwyżej wyskoczył Linus Wahlqvist. Zawodnicy Marka Papszuna nie oddali w tym spotkaniu ani jednego celnego strzału.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.