Pogoń potwierdziła, że u siebie jest bardzo mocna. W derbowych meczach było widać różnicę klas. Zapraszamy na skróty meczów Ekstraklasy.
W rundzie wiosennej, gdy oba zespoły walczyły o utrzymanie, Korona Kielce zmiażdżyła u siebie Radomiak, strzelając mu cztery gole. Teraz role kompletnie się odwróciły. Od początku piątkowego meczu dominowali radomianie. Kolejny koncert w ich barwach rozegrał Leonardo Rocha, najskuteczniejszy strzelec Ekstraklasy w tym sezonie, który ustrzelił hattricka. Jedno piękne trafienie dołożył jeszcze Joao Peglow i gracze Bruno Baltazara mogli się cieszyć z drugiej z rzędu domowej wygranej. Dla Korony niepowodzenie przyszło zupełnie niespodziewanie, przed tym meczem zawodnicy Jacka Zielińskiego mieli bowiem na koncie siedem punktów z trzech ostatnich kolejek. Prysznic nie mógł być zimniejszy.
Pogoń Szczecin od początku do końca była w piątkowy wieczór lepsza od Legii Warszawa, ale miała problem z udokumentowaniem optycznej przewagi. W dogodnych sytuacjach pudłowali m.in. Efthymis Kolouris czy Kamil Grosicki. Gdy wydawało się, że warszawianom może się udać szczęśliwie wywieźć punkt z Pomorza Zachodniego, trener Robert Kolendowicz wpuścił na boisko Alexandra Gorgona. Weteran w drużynie Portowców nie potrzebował wiele czasu, by dobrym zejściem ze skrzydła w kierunku światła bramki ustawić sobie piłkę do idealnego strzału z dystansu. Pogoń po raz kolejny wygrała u siebie. Od kwietnia nikt nie wywiózł ze Szczecina choćby punktu. Dla Legii to z kolei druga porażka z rzędu.
Po laniu w Poznaniu, Jagiellonia chciała się odkuć na własnym stadionie w meczu z Lechią. Udało się jej to połowicznie. Mistrzowie Polski wprawdzie wygrali drugi raz z rzędu na własnym stadionie, utrzymując kontakt z czołówką tabeli. Jednocześnie jednak zaprezentowali się tak, że trudno mówić o powrocie na dobre tory. W rywalizacji z beniaminkiem mnóstwo było radosnego futbolu z obu stron, pokazującego, dlaczego obie ekipy tracą tak wiele bramek. W pięciobramkowej wymianie ciosów górą byli jednak ostatecznie gospodarze. Po dwóch wygranych z rzędu gdańszczanie musieli się pogodzić z piątą porażką w tym sezonie.
Trzy porażki z rzędu miał natomiast na koncie Górnik Zabrze, przystępując do pierwszej od dziewiętnastu lat ekstraklasowej rywalizacji z GKS-em Katowice. Zawodnicy Jana Urbana powetowali sobie jednak z nawiązką ostatnie niepowodzenia, nie dając lokalnemu rywalowi żadnych szans. Bohaterem meczu był Lukas Podolski, który strzelił dwa gole, a mógł jeszcze zaliczyć asystę, gdyby po strzale Kamila Lukoszka piłki na linii bramkowej nie zatrzymał Dawid Kudła, bramkarz gości. Dla mistrza świata były to pierwsze trafienia w Ekstraklasie od ponad pół roku i pierwszy dublet od półtora roku. Debiutanckie trafienie w barwach Górnika zaliczył jeszcze Hiszpan Josema. Wynik mógł być bardziej okazały, ale w drugiej połowie w poprzeczkę z dystansu trafił Taofeek Ismaheel, skrzydłowy ekipy Jana Urbana. Dla GKS-u Katowice był to prawdopodobnie najsłabszy występ od awansu do Ekstraklasy.
Były czasy, kiedy jednym z najtrudniejszych do zdobycia terenów w lidze był obiekt Rakowa Częstochowa. W ostatnich miesiącach jednak przestało to być aktualne. Dość powiedzieć, że na cztery z ostatnich meczów na własnym stadionie, gospodarze przegrali trzy. Od marca wygrali na obiekcie przy Limanowskiego tylko raz na osiem prób. Przełamania udało się dokonać w ostatni weekend i to w spektakularnym stylu. Zagłębie Lubin przegrało pod Jasną Górą aż 1:5. To i tak postęp w porównaniu do poprzedniej wizyty Miedziowych na tym obiekcie, gdy również stracili pięć goli, ale wówczas nie strzelili żadnego. Po tym spotkaniu gracze Waldemara Fornalika obsunęli się do strefy spadkowej. Raków wskoczył natomiast na podium.
AUTOR: MICHAŁ TRELA (CANAL+SPORT)