„Kolejorz” po raz dziewiąty zdobył mistrzostwo Polski. Miejsce w Europie obroniła Jagiellonia. Oto skróty meczów 34. kolejki Ekstraklasy.
Bardzo dużo nerwów kosztowało kibiców Lecha Poznań ostatnie w sezonie spotkanie z Piastem Gliwice. „Kolejorz” nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów, by móc świętować dziewiąte mistrzostwo w historii. Przed przerwą do siatki trafił Afonso Sousa, co sugerowało, że wszystko toczy się zgodnie z planem faworytów. W końcówce drużyna Aleksandara Vukovicia mocno dążyła jednak do wyrównania i stworzyła kilka bardzo dogodnych sytuacji, a Jorge Felix trafił w słupek. Ostatecznie Bartosz Mrozek zachował czyste konto, co oznaczało, że po dwóch latach tytuł wrócił do Poznania.
Raków Częstochowa musi się zadowolić trzecim w historii klubu wicemistrzostwem Polski. Zawodnicy Marka Papszuna mogą odczuwać niedosyt, bo na kilka kolejek przed końcem to oni byli liderem. Końcówka sezonu nie była jednak dla nich udana, choć wygraną z Widzewem Łódź udało się wywierać na Lechu presję do samego końca. Zwycięstwo nie przyszło drużynie spod Jasnej Góry bez wysiłku. Kolejny raz tej wiosny z dwiema żółtymi kartkami wyleciał w drugiej połowie z boiska Fran Tudor, a gdy łodzianie krótko potem strzelili gola kontaktowego, zrobiło się nerwowo. Raków dowiózł jednak wygraną do końca i w przyszłym sezonie będzie rywalizował w Lidze Konferencji.
Najbardziej emocjonującym bezpośrednim starciem w Multilidze miała być rywalizacja Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin i faktycznie nie brakowało jej dramaturgii. To goście objęli bowiem prowadzenie za sprawą Efthymis Kolourisa i przez kilkadziesiąt minut to oni mogli cieszyć się z miejsca pucharowego, spychając ustępujących mistrzów Polski z podium. Drużynę Adriana Siemieńca uratował jednak w drugiej połowie gol Norberta Wojtuszka. Dla drużyny z Podlasia był to zwycięski remis, zapewniający jej ponowny udział w europejskich pucharach. „Portowcy” trzeci raz z rzędu zakończyli sezon tuż poza podium.
Po raz pierwszy od ośmiu lat z Ekstraklasy nie spadł żaden beniaminek, co sugeruje, że tegoroczny zestaw bardzo wiele wniósł do elity. Było to widać także w ostatnim ich bezpośrednim meczu. Lechia Gdańsk i GKS Katowice stworzyły bowiem nad morzem świetne widowisko. Ostatecznie górą z niego wyszli gracze ze Śląska, którzy dzięki temu zakończyli pierwszy po dziewiętnastu latach sezon w Ekstraklasie na rewelacyjnym ósmym miejscu. Lechia finiszowała na czternastej pozycji, za to wiosną spisywała się naprawdę dobrze. W końcówce sezonu rewelacyjną formę złapał Kacper Sezonienko, który trafił w trzech meczach z rzędu.
Przez niemal cały sezon trwała korespondencyjna rywalizacja GKS-u z Motorem Lublin o miano najsilniejszego beniaminka. Ostatecznie obie drużyny skończyły ligę z identycznym dorobkiem, ale to lublinianie zakończyli ligę wyżej dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. Siódme miejsce osiągnięte przez graczy Mateusza Stolarskiego oznacza najwyższą pozycję w historii tego klubu. Ten symboliczny sukces udało się osiągnąć dzięki wyjazdowemu zwycięstwu z Radomiakiem w ostatniej kolejce. Motor zaprezentował twarz, jaką pokazywał przez cały sezon: dużo tracił, dużo strzelał, więc jego mecze zwykle dobrze się oglądało.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.