Legia zremisowała z Motorem Lublin na zakończenie kolejki. Strata stołecznej ekipy do podium rośnie. Zapraszamy na skróty meczów Ekstraklasy.
Dawno już poniedziałkowy mecz Ekstraklasy nie zapowiadał się tak intrygująco, jak starcie Motoru Lublin z Legią Warszawa. Widowisko faktycznie okazało się bardzo emocjonujące i będzie pamiętane długo głównie ze względu na koszmarne pomyłki bramkarzy. Szczególnie kuriozalnego gola puścił Kacper Rosa, który myślał, że wybrzmiał gwizdek sędziego i wypuścił piłkę przed siebie w polu karnym, a Marc Gual nieatakowany kopnął ją do siatki. Goście byli bliscy wywiezienia trzech punktów z dogodnego terenu, ale stracili gola w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, bo Samuel Mraz skutecznie dobił niewykorzystany przez siebie rzut karny. Strata Legii do lidera wynosi już dziesięć, a do podium osiem punktów. Może więc być już bardzo trudno ją odrobić.
Kupienie przez Raków Częstochowa Leonardo Rochy z Radomiaka miało oznaczać, że w ekipie Marka Papszuna wreszcie będzie grał skuteczny środkowy napastnik. Okazało się jednak, że ktoś taki już pod Jasną Górą grał. W ostatnich dwóch meczach cztery razy do siatki trafił Jonatan Brunes, który tym razem okazał się katem Piasta Gliwice. Mecz był bardziej wyrównany, niż wskazuje wynik, ale goście wykazali się znakomitą skutecznością. Raków wygrał już po raz czwarty z rzędu i nadal jest w tym sezonie niepokonany na wyjazdach. Warto podkreślić, że przy drugim golu Norwega asystę zaliczył Kacper Trelowski, bramkarz gości.
W kolejce, w której drużyny z dołu tabeli na ogół przegrywały, arcyważne zwycięstwo odniósł Radomiak. Piłkarze Joao Henriquesa niespodziewanie ograli na wyjeździe Cracovię, która do soboty była najdłużej niepokonanym zespołem w lidze. Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy prowadzili po trafieniu Mikkela Maigaarda. Gol i asysta Rafała Wolskiego pozwoliły jednak gościom odwrócić losy meczu. Decydujące trafienie padło w doliczonym czasie gry, a jego autorem został drugi tydzień z rzędu Renat Dadaszow, nowy napastnik ekipy z Radomia. Jego zespół w trzecim meczu z rzędu uniknął porażki, co jest dla Radomiaka najdłuższą taką serią w bieżącym sezonie.
Historyczny dzień przeżywali w niedzielę wszyscy fani GKS-u Katowice. Ich drużyna po latach żegnała się z kultowym stadionem, bo już po przerwie na kadrę przeniesie się na nowo wybudowany obiekt. Mimo że samo spotkanie z Zagłębiem Lubin nie zachwyciło, uroczystość wypadła okazale, bo gospodarze dopisali sobie trzy punkty. Ostatniego gola przy Bukowej strzelił Sebastian Bergier. To spory cios dla Miedziowych, którzy przegrali czwarty raz z rzędu, a siódmy w ostatnich ośmiu spotkaniach. W ten sposób trudno im będzie uratować byt w Ekstraklasie. Nawet jeśli konkurencja wciąż utrzymuje ich nad strefą spadkową.
Żadnych szans na sukces nie miała w Poznaniu drużyna Stali Mielec. Kolejorz od początku zdecydowanie przeważał, czego konsekwencją były dwa gole strzelone w krótkim odstępie przez Rasmusa Carstensena oraz Daniela Hakansa. Zupełnie niespodziewanie gościom udało się złapać kontakt w końcówce pierwszej połowy po skutecznym woleju Roberta Dadoka, ale gol kontaktowy nie odmienił obrazu gry. Po prostej stracie Marvina Sengera bezlitośnie wykorzystanej z dystansu przez Afonso Sousę, Lech wrócił po przerwie na dwubramkowe prowadzenie, z którym spokojnie dojechał do mety, utrzymując pozycję lidera przed wyjazdem do Białegostoku w następnej kolejce.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.