Widzew przełamał się, pokonując Puszczę. Sprawy mistrzostwa rozstrzygną się w ostatniej kolejce. Oto skróty meczów 33. kolejki Ekstraklasy.
To była pełna emocji wiosna wokół Widzewa Łódź. Na początek seria porażek i fatalne wejście w rundę, co poskutkowało zmianą trenera i dyrektora sportowego. Potem zmiana właściciela, która obudziła w fanach mocarstwowe ambicje. A ostatnio rozczarowanie tym, jak drużyna pod wodzą Żeljko Sopicia kończyła sezon, mając już zapewnione utrzymanie. Gorsze nastroje udało się poprawić dzięki pokonaniu Puszczy Niepołomice w pożegnaniu z własną publicznością. Po przerwie w rozgrywkach łódzcy kibice zobaczą już drużynę prawdopodobnie w zupełnie nowym kształcie. Ta obecna ma jeszcze szansę na zakończenie sezonu na dwunastym miejscu, co i tak byłoby rozczarowaniem. Ale w kolejnych rozgrywkach Widzew ma się kręcić w zupełnie innych rewirach tabeli.
Najciekawsze rzeczy w końcówce sezonu dzieją się w górnej części tabeli, bo kształt podium nie jest jeszcze znany. Najważniejsze pytanie dotyczy tytułu mistrza Polski. Lech Poznań, w razie zwycięstwa w Katowicach, mógł się ustawić w idealnej pozycji przed ostatnią kolejką. To jednak gospodarze dwa razy wychodzili na prowadzenie, a Kolejorz musiał dramatycznie walczyć o to, by nie dać się strącić z pozycji lidera. Ostatecznie przedziwne trafienie Mario Gonzaleza, rezerwowego napastnika, sprawiło, że „Kolejorz” przed meczem z Piastem Gliwice wciąż ma wszystko w swoich rękach.
Raków Częstochowa, po tym, jak przed tygodniem dał się strącić z pozycji lidera, musiał liczyć na potknięcie Lecha i wygrać wszystkie mecze do końca sezonu. To się jednak nie wydarzyło. Podobnie jak lider, tak i wicelider w miniony weekend nie zdołał wygrać swojego wyjazdowego meczu. Przeprawa w Kielcach była dla Rakowa bardzo trudna, bo gospodarze prowadzili do przerwy po trafieniu Wiktora Długosza, byłego zawodnika klubu z Częstochowy i mieli okazje do strzelenia kolejnego gola. Zawodnicy Marka Papszuna zdołali doprowadzić do remisu po bramce Jonatana Brunesa z rzutu karnego, ale nie dali już rady pójść za ciosem. Sytuacja przed ostatnią kolejką pozostała więc niezmieniona.
Korespondencyjny pojedynek o trzecie miejsce toczyły natomiast w tej kolejce Jagiellonia i Pogoń, które w ostatnim meczu zmierzą się ze sobą w Białymstoku. Pierwsza wybiegła na boisko Jagiellonia, która pojechała do Wrocławia na mecz ze zdegradowanym już Śląskiem. Gospodarze, chcący godnie pożegnać się z własną publicznością, niespodziewanie objęli prowadzenie za sprawą trafienia Jehora Macenki. Wyrównał Jesus Imaz po ładnej asyście Jarosława Kubickiego, ale na zadanie decydującego ciosu mistrzów Polski nie było już stać. Ba, to wrocławianie mieli w ostatniej akcji meczu doskonałą sytuację bramkową, którą zmarnował jednak Sylvester Jasper.
Najbardziej atrakcyjne spotkanie kolejki rozegrano w sobotę w Szczecinie, gdzie pewna już utrzymania Lechia postawiła Portowcom bardzo trudne warunki. Gdańszczanie przed przerwą dwa razy obejmowali prowadzenie po bramkach Kacpra Sezonienki i Ivana Żelizki. Pogoń wracała jednak dwukrotnie do meczu, a świetną partię rozgrywał Adrian Przyborek, który wypracował dwie bramki. W drugiej połowie faworyt wyszedł na prowadzenie, ale w samej końcówce beniaminek doprowadził do wyrównania dzięki debiutanckiej bramce Michała Głogowskiego. Pogoń dzięki remisowi zachowała szansę na trzecie miejsce w tabeli. By je zająć, musi jednak w sobotę wygrać w Białymstoku.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.