Już przeczytane? Pora na film!
Oglądasz polskich artystów czy zagraniczne gwiazdy? A może wolisz kino spoza głównego nurtu, festiwalowe odkrycia lub inne produkcje na konkretny temat? Mamy to wszystko w ofercie CANAL+!

Fani pisarza w tym roku wygrali los na loterii. W tym roku poza filmem “Wielki marsz” doczekaliśmy się bowiem aż 3-ech ekranizacji jego powieści. O wszystkich było głośno. Pierwsza była brawurowa komedia grozy “Małpa”, historia dwóch braci prześladowanych przez morderczą zabawkę z dzieciństwa. Potem bodaj jedna z najlepszych ekranizacji powieści mistrza, magiczne, melancholijne “Życie Chucka”. Następny był “Wielki marsz”, film, którego fabuły nie można by skojarzyć z żadnym innym twórcą. Tuż po nim na ekrany kin wszedł “Uciekinier”, wizja przyszłości, w której skazańcy walczą o życie w brutalnym reality show.
Autor w swoich utworach lubuje się w swoistych “igrzyskach śmierci”. Film “Wielki marsz” z pewnością nie jest dla wszystkich, lecz tych, którzy dotrwają do końca, czeka miła niespodzianka. Sprawdź, gdzie obejrzeć film “Wielki marsz”, poznaj jego twórców, ciekawostki dotyczące produkcji i przeczytaj recenzję.
Fabuła filmu jest prosta. W niedalekiej przyszłości co roku w Ameryce odbywa się tytułowy Wielki marsz. Zgłaszają się do niego dobrowolnie chłopcy z całego kraju. Wśród nich wybranych zostaje 50-u, po jednym na każdy stan. Wygrać może tylko jeden. Na końcu czeka na niego wszystko, co tylko mu się zamarzy. Ale do końca droga daleka, a podczas niej wiele się może wydarzyć...

Oglądasz polskich artystów czy zagraniczne gwiazdy? A może wolisz kino spoza głównego nurtu, festiwalowe odkrycia lub inne produkcje na konkretny temat? Mamy to wszystko w ofercie CANAL+!
Film “Wielki marsz” był dla mnie zagadką, ponieważ tej książki pióra mistrza grozy akurat nie czytałam. Nie wiedziałam więc, czego się spodziewać. Wydawało mi się: ot, nieco przegięty survivalowy thriller. Pierwsze skojarzenie pojawiło się dość szybko: “Igrzyska śmierci”. Okazało się, że słuszne, bowiem za kamerą stanął reżyser trzech ostatnich części tej serii, Francis Lawrence.
Zaczyna się wzniośle. Jeden z amerykańskich nastolatków okazuje się zostać wybrańcem. Otrzymuje list z gratulacjami zakwalifikowania się do corocznej imprezy. Myślisz sobie: jakaś wygrana w totka. Tymczasem ów totek okazuje się być dosłownie morderczą imprezą, którą wygrać może tylko jeden uczestnik. Jedyny, który przeżyje. I znów myślisz sobie: będzie sieczka. I owszem, momentami jest makabrycznie, niekiedy obrzydliwie naturalistycznie. Tymczasem, jak to często u Stephena Kinga bywa, za fasadą klasycznego horroru czy survivalowego thrillera kryje się coś więcej. Ba, są tacy, którzy doszukiwali się ukrytego protestu przeciwko bezsensownej wojnie w Wietnamie.
Pisarz odżegnuje się od takiej metaforyki, wszak tworząc “Wielki marsz”, miał zaledwie 19 lat. Jak sam mówił w jednym z wywiadów: “Piszę o czasach, w których żyję, więc oczywiście miałem to na myśli, ale nigdy nie myślałem o tym świadomie. Pisałem coś brutalnego. Było to beznadziejne, ale właśnie tak się pisze, gdy ma się 19 lat. Jest się pełnym energii i cynizmu, i tak właśnie było”.
Im dalej w las w tych obrzydłych igrzyskach (co czeka jak w filmie, tylko najwytrwalszych), tym bardziej istota filmu ewoluuje w stronę "Stań przy mnie", jednej z najbardziej znanych historii o przyjaźni w całej popkulturze. Za fasadą survivalowego thrillera kryje się bowiem coś znacznie większego...

Ta z pozoru sensacyjna, makabryczna, ponura historia mocno zaskakuje, a finalnie wręcz rozczula. Pod płaszczykiem taniej sensacji skrywa się niesamowita opowieść o tym, jak w krótkim czasie, na skutek wspólnych, ekstremalnych doświadczeń, między totalnie obcymi sobie ludźmi rodzi się głęboka więź. To dzieje się na naszych oczach i jest absolutnie wzruszające. Obserwujemy maleńką iskierkę piękna i nadziei w parszywym, przerażającym, okrutnym świecie, w którym przyszło dorastać młodym bohaterom.
Najwytrwalszych widzów, którzy mają za sobą lekturę książki Kinga, czeka niemałe zaskoczenie. Scenarzysta JT Mollner zaproponował rozwinięcie postaci Ray’a Garraty’ego i związaną z tym zmianę zakończenia filmu. Wbrew początkowym obawom pomysł ten spodobał się pisarzowi. Według mnie to zakończenie jest znacznie ciekawsze i choćby dla niego warto przetrwać ten hardcore’owy dreszczowiec do końca.
PS. Cieszę się, film “Wielki marsz” mogę obejrzeć oglądać sobie w ciepłym mieszkaniu, na wygodnej kanapie, zajadając się popcornem, nie zaś jak niektórym widzom podczas specjalnego pokazu, maszerując na bieżni z widmem usunięcia z sali, jeśli zwolnię tempo...
Cały film "Wielki marsz" możesz teraz obejrzeć po polsku w serwisie PREMIERY CANAL+

Cooper Hoffman – Raymond Garraty
David Jonsson – Peter McVries
Produkcja ma na swoim koncie takie wyróżnienia jak:

Scenariusz opiera się powieści Stephena Kinga z 1979 r., którą napisał pod pseudonimem Richard Bachman.
Prawa do powieści kupił Frank Darabont, lecz wygasły zanim udało mu się nakręcić film.
Stery za kamerą przejął Francis Lawrence, a produkcja jest 8. ekranizacją powieści, którą nakręcił.
Zdjęcia do filmu powstawały od lipca do września 2024 r. w Garson i Winnipeg (Kanada).
Praca na planie to nie były rurki z kremem. Aktorzy maszerowali co dziennie po 15 mil w harcore’owym upale po nagrzanym betonie. Łącznie przeszli blisko 400.
W jednej ze scen na poboczu marsz mija czerwony samochód, który staje w płomieniach. To oczywiste nawiązanie do innej powieści Stephena Kinga “Christine” z 1983 r.
Oglądaj w PREMIERACH CANAL+: "Wielki marsz"

Czytaj więcej:
Poznaj TOP ekranizacji książek Stephena Kinga
Przeczytaj recenzję filmu “Uciekinier”
Może Cię zainteresować recenzja filmu “Małpa”
Dowiedz się więcej o filmie “Życie Chucka”
Mogą Ci się spodobać najlepsze ekranizacje powieści [TOP 30]
Komentując akceptujesz regulamin.