Z czołowej szóstki aż pięć drużyn wygrało w weekend swoje mecze. Zapraszamy na skróty meczów 13. kolejki Ekstraklasy.
Do pięciu przedłużyli serię meczów bez wygranej piłkarze beniaminka z Gdańska. Gracze Szymona Grabowskiego po wyjeździe do Gliwic muszą jednak pluć sobie w brody, bo Lechia była znacznie bliżej zwycięstwa. Nie dość, że dwa razy wychodziła na prowadzenie, to jeszcze w drugiej połowie miała nad gospodarzami dwa gole przewagi. A mogło ich być jeszcze więcej, bo dwie doskonałe sytuacje zmarnował Camilo Mena. Gdańszczanie znów jednak roztrwonili przewagę, tracąc dwa gole i wyjeżdżając ze stadionu Piasta tylko z remisem, który sprawia, że wciąż są w strefie spadkowej.
Zeszłotygodniowe niepowodzenie na własnym stadionie z Lechem Poznań (0:2) Cracovia powetowała sobie w starciu z beniaminkiem. Fani z Krakowa znów byli świadkami spektakularnego powrotu do meczu swoich zawodników. Lublinianie dwa razy wychodzili na prowadzenie, ale Pasy nic sobie z tego nie robiły i już do przerwy remisowały 2:2. Końcówka należała do gospodarzy, którzy między 72 a 86 minutą aż cztery razy trafili do siatki. Niekwestionowanym bohaterem meczu był David Olafsson. Islandczyk zaliczył hattricka, asystując jeszcze przy trafieniu Mateusza Bochnaka. Tym samym zawodnicy Dawida Kroczka nie stracili dystansu do ścisłej czołówki.
Za porażkę z Motorem na własnym stadionie tuż przed przerwą na kadrę chciał się zrehabilitować Lech Poznań. Do pewnego momentu spotkanie z Radomiakiem miało jednak podobny przebieg. Zaczęło się od niekwestionowanej dominacji gospodarzy, którzy objęli prowadzenie i mieli szanse na kolejne gole. Niespodziewanie jednak tuż po przerwie Zie Ouattara doprowadził do wyrównania i spotkanie zaczęło się liderowi wymykać spod kontroli. O wygranej Lecha przesądziły indywidualne umiejętności jego gwiazd. Fantastycznym rajdem popisał się Afonso Sousa, a wykończył go niezawodny Mikael Ishak. Dzięki remisowi Rakowa we Wrocławiu Kolejorz zwiększył przewagę nad wiceliderem do trzech punktów.
Dobrą formę po październikowej przerwie na mecze reprezentacji potwierdził Górnik Zabrze. Przed tygodniem gracze Jana Urbana ograli Stal Mielec, tym razem pokonali na wyjeździe Widzew Łódź. Znów ozdobą spotkania było efektowne trafienie Damiana Rasaka, który po rzucie rożnym idealnie trafił wolejem w okienko. Łodzianie drugi raz z rzędu przegrali przed własną publicznością, osiadając w środku tabeli, do którego doskoczył Górnik. Oba zespoły były przed sezonem wskazywane jako potencjalni kandydaci do szerokiej czołówki, ale na razie ich forma jest zbyt chwiejna, by myśleć o czymś więcej niż miejsca 7-9.
W poprzednim sezonie Legii zdarzało się głupio tracić punkty z beniaminkami. Nie była w stanie pokonać na wyjeździe ŁKS-u, a z Puszczą uzbierała tylko dwa oczka. Tym razem jest inaczej. Gracze Goncalo Feio w meczach z nowymi drużynami w Ekstraklasie nie mają litości. Pewnie ograli Motor Lublin i Lechię Gdańsk, a w niedzielę zebrali trzeci skalp, nie dając u siebie szans GKS-owi Katowice. To trzecia wygrana Legii z rzędu, a druga w lidze. Ostatni raz taką serię stołeczna ekipa miała na początku sezonu, gdy licząc rozgrywki pucharowe oraz ekstraklasowe triumfowała w czterech kolejnych spotkaniach.
AUTOR: MICHAŁ TRELA (CANAL+SPORT)