Wisła Płock odrobiła straty i umocniła się jako lider. Goni ją Górnik, który wygrał w derbach. Oto skróty meczów 6. kolejki Ekstraklasy.
Szesnaście na osiemnaście możliwych punktów. To bilans otwarcia Wisły Płock w Ekstraklasie. Kończące kolejkę poniedziałkowe spotkanie z Zagłębiem Lubin było dla gospodarzy nad wyraz trudne, bo to Miedziowi wyszli na prowadzenie za sprawą Marcela Reguły. Do wyrównania doprowadził w drugiej połowie niezawodny Łukasz Sekulski, kapitan Nafciarzy. Zwycięstwo w doliczonym czasie gry zapewnił Iban Salvador. Dzięki temu gracze Mariusza Misiury umocnili się na pozycji lidera, mając już cztery punkty przewagi nad Górnikiem Zabrze. Mogą więc już być pewni, że przerwę na mecze reprezentacji spędzą na pierwszym miejscu.
Na drugą pozycję po kolejnym zwycięstwie wskoczył Górnik Zabrze, który w sobotni wieczór zdeklasował na własnym stadionie GKS Katowice. Derbowe spotkanie było dla gospodarzy lekkie, łatwe i przyjemne. Prowadzenie graczom Michala Gasparika dał Patrik Hellebrand. Kolejnego gola dołożył Sondre Liseth, przesunięty na pozycję napastnika. A wynik kuriozalnym samobójczym trafieniem ustalił Marten Kuusk. Mecz jako żywo przypominał zeszłoroczne starcie tych drużyn, gdy katowiczanie również rozegrali po sąsiedzku jedno z najgorszych spotkań w sezonie. Po dobrym nastroju w obozie GieKS-y, jakie przyniosło przekonujące rozbicie Arki Gdynia przed tygodniem, teraz nie ma już śladu.
Mecz o sporym ciężarze gatunkowym już na początku sezonu odbył się w Łodzi. Widzew podejmował Pogoń Szczecin, a w razie porażki nad którymś z trenerów mogły się zacząć ciemne chmury. Początkowo większe powody do zmartwień miał Robert Kolendowicz, bo to gospodarze wyszli na prowadzenie i spisywali się znacznie lepiej. Gola do szatni po rzucie wolnym strzelił jednak Marian Huja, co odmieniło obraz meczu. W drugiej połowie lepsi byli Portowcy i za sprawą Adriana Przyborka przywieźli z delegacji trzy punkty. Nerwowo jest więc teraz w Łodzi, gdzie trwają dyskusje nad przyszłością Żeljko Sopicia.
Nie kończy się fatalna seria Arki Gdynia w ekstraklasowych derbach z Lechią Gdańsk. Żółto-niebiescy jeszcze nigdy nie pokonali lokalnego rywala na tym szczeblu i tak też było tym razem. Długo zanosiło się na bezbramkowy remis, rozczarowujący dla obu drużyn. W końcówce komplet punktów gospodarzom zapewnił jednak Dawid Kurminowski, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Lechii po transferze z Zagłębia Lubin. Gracze Johna Carvera wyszli tym samym na zero, czyli odrobili pięć ujemnych punktów, którymi zostali ukarani za zaległości finansowe. Teraz mogą myśleć o marszu w górę tabeli.
Motor Lublin nie miał żadnych szans z Koroną Kielce. Biorąc pod uwagę ambicje klubu z Lubelszczyzny, to może zaskakiwać. Zawodnicy Mateusza Stolarskiego w tym sezonie wygrali jednak tylko raz, w pierwszej kolejce, przeciwko Arce Gdynia. Kielczanie natomiast, przeciwnie, zdają się rozpędzać. Po niemrawym wejściu w sezon złapali dobry rytm i w ostatnich trzech spotkaniach sięgnęli po siedem punktów. Tym razem nie tylko wygrali pewnie po golach Antonina i Konrada Matuszewskiego, ale też grali bardzo efektownie i mogli się pokusić o kolejne trafienia. Goście mogą z kolei zastanawiać się, co by było, gdyby przy stanie 0:0 Karol Czubak wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i dał im prowadzenie.
Twój komentarz pozostanie anonimowy i tylko do wiadomości Redakcji CANAL+ Blog. Komentując akceptujesz regulamin.