Kielczanie piąty raz z rzędu nie wygrali u siebie. Zwycięzcą ostatniej kolejki została Legia. Oto skróty meczów 18. kolejki Ekstraklasy.
W poprzednich latach Korona Kielce utrzymywała się w Ekstraklasie w znacznej mierze dzięki punktom zdobywanym u siebie. Kibiców tego klubu musi więc martwić, że na własnym obiekcie ich drużyna nie wygrała na zakończenie rundy po raz piąty z rzędu. Tym razem gospodarze musieli się zadowolić bezbramkowym remisem z kiepsko radzącą sobie na wyjazdach Pogonią. Ostatni raz gracze Jacka Zielińskiego wygrali w Kielcach 15 września przeciwko Zagłębiu Lubin (2:0). Kolejna okazja nadarzy się dopiero w lutym przeciwko Motorowi Lublin. Passa bez wygranej u siebie potrwa więc przynajmniej niemal pięć miesięcy. Co gorsze, kielczanie wciąż mogą zimować w strefie spadkowej. Stanie się tak, jeśli w zaległym meczu we Wrocławiu Radomiak zdobędzie w najbliższą sobotę chociaż punkt.
Po raz kolejny w ostatnich tygodniach potknął się zespół lidera Ekstraklasy. Z pięciu meczów kończących jesień, Lech zdołał wygrać tylko dwa. Z trzech kolejnych wyjazdów udało mu się przywieźć ledwie punkt. Tym razem gracze Nielsa Frederiksena nie dali rady rozpędzonemu Górnikowi Zabrze. Drużyna Jana Urbana może żałować, że runda dobiegła już końca, bo na finiszu Ślązakom udało się złapać doskonałą formę. Wygrali cztery mecze z rzędu, a w sześciu kolejkach kończących rok, odnieśli aż pięć zwycięstw. Dzięki temu przezimują na świetnym szóstym miejscu, z ledwie pięcioma punktami straty do strefy pucharowej. Lech, mimo porażki, spędzi zimę na pierwszym miejscu, ale z taką grą jak w ostatnich kolejkach trudno będzie wiosną zdobyć mistrzostwo Polski.
Do arcyważnego spotkania doszło w sobotę w Gdańsku, gdzie zmierzyły się dwa najsłabsze zespoły jesieni. Lechii udało się pokonać Śląsk po trafieniu Bohdana Wjunnyka. Dzięki temu John Carver, nowy trener beniaminka, mógł się cieszyć z udanego debiutu. Lechia złapała tym samym kontakt z bezpieczną strefą i ma na czym budować nadzieję przed drugą częścią sezonu. Po tym spotkaniu jest już przesądzone, że zimę na dnie tabeli spędzi wicemistrz Polski. Wrocławianie mają jeszcze do rozegrania zaległy mecz z Radomiakiem (sobota, 17:30), ale niezależnie od jego wyniku nie zdołają opuścić osiemnastego miejsca. Walka o pozostanie w Ekstraklasie jawi się dla wrocławian jako bardzo trudna.
Legia Warszawa udanie zakończyła ligowy rok. Stołeczna ekipa jako jedyna z pierwszej piątki dopisała sobie w ten weekend komplet punktów. Dzięki temu tuż przed końcem rundy zdołała przeskoczyć czwartą Cracovię i zniwelować dystans do podium na ledwie trzy punkty. Także lider z Poznania, mający sześć punktów więcej, nie jest poza zasięgiem grającej na trzech frontach Legii. Po klęsce w stolicy Wielkopolski 10 listopada warszawianie wygrali cztery z pięciu meczów we wszystkich rozgrywkach. W Lubinie z kolei muszą być w zimie czujni. Cztery z ostatnich pięciu spotkań tego roku Zagłębie bowiem przegrało i jego przewaga nad strefą spadkową jest minimalna.
W 1. Kolejce beniaminek z Lublina gładko uległ u siebie Rakowowi Częstochowa, co sugerowało, że przed Motorem długa droga, nim zdoła doskoczyć do poziomu Ekstraklasy. Pięć miesięcy później potyczka obu drużyn wyglądała już zgoła inaczej. Wprawdzie gospodarze byli stronę przeważającą, ale to lublinianie byli bliscy odniesienia już piątego z rzędu zwycięstwa. Remis faworytowi uratował w doliczonym czasie gry niezawodny tej jesieni Jean Carlos Silva. Raków nie skorzystał jednak z szansy, by zrównać się punktami z liderem z Poznania. Motor z kolei spędzi zimę w środku tabeli, z komfortową przewagą nad strefą spadkową. Gracze Mateusza Stolarskiego wykonali w ostatnich miesiącach bardzo dobrą pracę, co ma odzwierciedlenie w tabeli.
AUTOR: MICHAŁ TRELA (CANAL+SPORT)