Puchar Narodów Afryki od lat wpływa na rywalizację w Ligue 1. Tym razem będzie podobnie. I to na obu biegunach tabeli.
„Musimy pomyśleć o wstrzymaniu rozgrywek ligowych na czas Pucharu Narodów Afryki". Słowa Pablo Longorii, prezydenta Olympique Marsylia, wypowiedziane w sierpniu ubiegłego roku wracają jak bumerang, kiedy tylko toczą się dyskusje na temat rozgrywanego co dwa lata turnieju o Puchar Narodów Afryki.
Tym razem mistrzostwa potrwają od soboty 13 stycznia do niedzieli 11 lutego. Wyzwanie, z którym borykają się właściciele i zarządzający klubami w najsilniejszych ligach Europy, dotyczy rzecz jasna odpowiedzi na pytanie: jak radzić sobie z nieobecnością powoływanych piłkarzy na Puchar Narodów Afryki, kiedy równolegle toczą się rozgrywki krajowe?
Nie brakuje nawet takich postaw, jak Aurelio de Laurentiisa, prezydenta Napoli, który z tego powodu nie chce w ogóle zatrudniać piłkarzy z Afryki. Chyba że zadeklarują brak chęci gry w tym turnieju. Na te i wypowiadane w podobnym tonie głosy zareagowała kilka lat temu Afrykańska Federacja Piłkarska. Wsłuchując się w prośby przedstawicieli najsilniejszych lig, przesunęła termin mistrzostw na okres letni.
W 2019 roku do wyłonienia najlepszej drużyny na „Czarnym Lądzie” na terenie Egiptu doszło w czerwcu i lipcu. Upały, które panowały wówczas w kraju gospodarza, sprawiały, jednak że piłkarze mdleli na treningach, kibice niechętnie przychodzili na trybuny, a mecze toczone były w ślimaczym tempie. Pomysł więc porzucono. W kolejnej edycji, która została ponownie rozegrana w styczniu i lutym w Kamerunie w 2022 roku, po tytuł sięgnęła drużyna Senegalu. Lwy Terangi będą bronić zatem trofeum podczas 34. Pucharu Narodów Afryki, który po raz drugi w historii zostanie rozegrany w Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Nie ulega wątpliwości, że w największym stopniu wpływ na rozgrywki krajowe odczuwają kluby we Francji. Tym razem Ligue 1 opuści aż 58 (!) zawodników. Co warte podkreślenia, z każdego z osiemnastu klubów wyjedzie przynajmniej jeden zawodnik. Patrząc jednak z perspektywy każdego klubu z osobna, różnice w liczbie powołanych zawodników są dosyć spore:
Olympique Marsylia – 7
Monaco, Montpellier, Lorient – 5
Reims, Toulouse, Nantes, Metz – 4
Nice, Lens, Le Havre, Clermont – 3
Lille, Olympique Lyon – 2
PSG, Brest, Rennes, Strasbourg - 1
Trzeba jeszcze dodać, że czas trwania turnieju pokrywa się z czterema kolejkami ligowymi i rundą Pucharu Francji. W tygodniu po zakończeniu mistrzostw rozgrywane będą z kolei mecze Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Przyjmuje się, że ze względu na etap przygotowań do turnieju, aspekty mentalne i fizyczne, zawodnik wypada z rozgrywek klubowych średnio na około 4-5 tygodni. Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia, której nikomu nie życzymy. Leczenie ewentualnych urazów, co zawsze jest trudne do przewidzenia. Czas rekonwalescencji i powrotu na boisko często jest trudny do oszacowania.
Gołym okiem widać, że w najtrudniejszej sytuacji we Francji jest drużyna Marsylii, z której zostało powołanych aż siedmiu zawodników. To Chancel Mbemba (DR Kongo), Pape Gueye, Iliman Ndiaye, Ismailla Sarr (wszyscy Senegal), Azzedine Ounah, Amine Harit (obaj Maroko) i Simon Ngapandouetnbu (Kamerun). Tak naprawdę tylko rezerwowy kameruński bramkarz może nie mieć żadnego wpływu na postawę zespołu z Prowansji. Pozostała szóstka (w tym wracający po czteromiesięcznej karze zawieszenia Gueye) jest ważną, a w niektórych przypadkach bardzo ważną częścią zespołu.
Z tego punktu widzenia nie powinny dziwić nikogo zacytowane wyżej słowa prezydenta OM. Tym bardziej że Marsylia, która na ten moment jest szósta w tabeli Ligue 1 (miejsce dające prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Konferencji), przy takich poważnych nieobecnościach może wypaść z walki o europejskie puchary. Nie trzeba przy tym nikomu przypominać, jak odległa jest to perspektywa od oczekiwań władz klubu, a co ważniejsze kibiców.
Popatrzmy teraz, jak może zmienić się układ sił poszczególnych drużyn przez pryzmat statystyki, mówiącej o tym, ile procentowo czasu gry całej drużyny stanowił dotychczas w rozgrywkach Ligue 1 czas gry zawodników powołanych na turniej. Liczby jasno pokazują, w których klubach brak powołanych piłkarzy może wywołać największe skutki, a gdzie będzie to praktycznie nieodczuwalne:
Olympique Marsylia – 28,7% możliwych do rozegrania minut
Nantes 26,5%
Lorient 24,6%
Monaco 23,4%
Metz 22%
Montpellier 20,5%
Toulouse 19,4%
Reims 17,4%
Clermont 16%
Le Havre 13%
Nice 13%
Lens 11,6%
Lyon 7,9%
PSG 7%
Lille 5,3%
Rennes 3,2%
Brest 2,1%
Strasbourg 0,13%
Pozostając jeszcze przy drużynach walczących o najwyższe cele, oprócz Marsylii, najmocniej ucierpi Monaco. W będącej na trzeciej pozycji w tabeli drużynie najbardziej będzie brakowało Wilfrieda Singo (WKS), podstawowego środkowego obrońcy. Poza tym Senegalczycy Krepin Diatta i Ismail Jakobs albo grają w wyjściowej jedenastce, albo są pierwszymi rezerwowymi wchodzącymi do gry. Mo Camara (Mali) w tym sezonie stracił miejsce w pierwszym składzie, ale to piłkarz gwarantujący odpowiedni poziom. Najrzadziej z całej piątki pojawia się na murawie Mohammed Salisu (Ghana). To jednak kolejny środkowy obrońca w zespole Adiego Huettera, co uszczupla austriackiemu szkoleniowcowi warianty gry w jego ulubionym systemie z trójką stoperów.
Jeśli chodzi o głównego faworyta do tytułu, PSG straci na ten czas jednego, aczkolwiek podstawowego bocznego obrońcę Achrafa Hakimiego. Marokańczyk jest jednym z najlepszych asystentów w drużynie. W klubie martwią się przede wszystkim, by nie doznał kontuzji, która wykluczyłaby go z gry w kluczowych meczach Ligi Mistrzów. W rozgrywkach krajowych jego brak nie powinien mieć aż tak wielkiego wpływu na wynik. Poza tym to ogromna szansa dla Nordiego Mukiele, aby udowodnić przydatność do gry w pierwszym składzie.
Patrząc na przeciwległy biegun i drużyny walczące o utrzymanie, każdy zawodnik w takiej sytuacji bywa na wagę złota. W tym przypadku najwięcej do stracenia ma Lorient. Nieobecność aż pięciu zawodników w szeregach przedostatniego w tabeli zespołu może odbić się mocno na wynikach. Tym bardziej że zespół Regisa Le Brisa opuści aż czterech (!) zawodników z formacji obrony: dwóch środkowych (Talbi i Fo Mendy), prawy (Kululu) i lewy defensor (Yongwa).
Nie tylko Lorient może się obawiać o regres w tym czasie. Pozostając przy statystyce czasu gry powołanych zawodników, warto zwrócić również uwagę na osłabienie beniaminka Metz, Tuluzy oraz ekipy Nantes. Wszystkie te drużyny nie mogą być pewne pozostania w lidze, a na czas mistrzostw stracą swoich podstawowych zawodników. W ekipie Metz dużą stratę odczuje defensywa (Cande, van der Kerkhof) i środek pomocy (Camara). W Tuluzie środek obrony (Costa, Diarra) i ofensywa (Magri z 5 bramkami to drugi wśród najlepszych strzelców drużyny). Jocelyna Gouverneca, trenera Nantes, o największy ból głowy będzie natomiast przyprawiać ułożenie linii ofensywnej bez Egipcjanina Mostafy Mohameda, najlepszego strzelca (6 goli) i Nigeryjczyka Mosesa Simona, najlepszego asystenta (5 asyst).
Na koniec warto pamiętać, że Puchar Narodów Afryki to wielkie święto dla Afrykanów. To impreza, która pozwala nie tylko oderwać się od problemów i trosk życia codziennego, ale również skoncentrować na siebie uwagę mediów znacznej części globu. To turniej radości, śpiewu, tańca, muzyki i różnych wierzeń. Niech wygra go ten, kto najbardziej zasłuży na boisku!
AUTOR: FILIP SURMA (CANAL+SPORT)