Bartosz Zmarzlik może zostać drugim po Tomaszu Gollobie zawodnikiem, który wygrywał Indywidualne Mistrzostwa Polski trzy razy z rzędu. Do ostatniego finału w tym sezonie przystąpi ze znaczną przewagą.
O pogoni trzykrotnego mistrza świata za rekordami Golloba pisałem przed startem tegorocznego cyklu. Zmarzlik wkrótce może przejść do historii, choć pamiętajmy, że jego mentor dokonał jeszcze większego osiągnięcia. W latach 1992-1995 nie było na niego mocnych w mistrzostwach. Wywalczył wówczas tytuł cztery razy z rzędu. A na koncie łącznie ma aż osiem wiktorii! Nawet w przypadku kolejnego triumfu Zmarzlika, do rekordu Golloba „trochę” jeszcze będzie mu brakować. Ale biorąc pod uwagę jego potencjał, kompletnie się nie zdziwię, gdy pewnego dnia prześcignie dotychczasowego hegemona.
Zmarzlik błyszczy w obecnej edycji IMP-u. Stoi przed wielką szansą, by wygrać wszystkie trzy finały w tym roku i jednocześnie skompletować kolejnego hat-tricka. W klasyfikacji ma aż siedem punktów przewagi nad drugim Maciejem Janowskim. Trzeci w zestawieniu Patryk Dudek traci do niego już dziewięć punktów. Żużel bywa przewrotny, ale tylko kataklizm może pokrzyżować szyki żużlowcowi Platinum Motoru Lublin.
Nie jest jednak powiedziane, że Zmarzlik z łatwością wygra ostatni finał w Krośnie. Przed rokiem runda padła łupem Dominika Kubery, który wyśmienicie „skleił” się z nawierzchnią krośnieńskiego toru i zwyciężył z 17 punktami na koncie. W finałowym wyścigu pokonał Zmarzlika, Grzegorza Zengotę i Janowskiego. Wcześniej stracił punkty tylko raz – w wyścigu 12. receptę na niego znalazł Bartosz Smektała.
Kubera, który w sezonie 2022 sięgnął ostatecznie po indywidualne wicemistrzostwo Polski, jest w gazie także i teraz. Mimo że niedawno wrócił do ścigania po długiej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kręgosłupa, jest w stanie pokrzyżować szyki Zmarzlikowi także i w niedzielę. Dodatkowo dysponuje piekielnie szybkim sprzętem, który ostatnio otwarcie chwalił. Na wysoką pozycję w klasyfikacji generalnej „Domin” nie ma jednak szans, bo z powodu wspomnianego urazu musiał opuścić inauguracyjny finał IMP w Rzeszowie.
Pozostali w stawce też oczywiście nie będą bez szans w utrudnieniu zadania Zmarzlikowi, który przed rokiem nie potrafił wraz z teamem idealnie dostroić swojego sprzętu pod krośnieński tor. W walce o czołowe lokaty powinni liczyć się drugi w tabeli Janowski (zapewne niemile wspomina poprzedni finał w Krośnie, zakończony groźnym upadkiem), trzeci Dudek oraz Janusz Kołodziej, czterokrotny triumfator IMP-u. A może zaskoczy ktoś inny? Ktoś, kto będzie miał tego dnia „dzień konia”? Niewykluczone.
W niedzielę z pewnością istotne będzie błyskawiczne dopasowanie się do krośnieńskiego toru. Ta kwestia ma niebagatelne znaczenie w tym sezonie. Wielu żużlowców ma duży problem z szybkim znalezieniem optymalnych ustawień pod dany tor. A ten krośnieński przeszedł niedawno pozytywną metamorfozę. Dodatkowo swoje może zrobić kapryśna na Podkarpaciu pogoda. Oby jednak dołożyła cegiełkę do widowiska, a nie pokrzyżowała szyki organizatorom. I tego się trzymajmy!
Transmisję z niedzielnych zawodów będzie można oglądać w CANAL+ Sport 2 od godziny 18:30. Gośćmi w studiu będą nasi czołowi eksperci – Tomasz Gollob i Marek Cieślak. Zapraszamy!
TEKST: MATEUSZ KĘDZIERSKI (CANAL+SPORT)