Ach, co to był za weekend! Skróty meczów 4. kolejki Ekstraklasy

Sekcja rozrywkowa nie zawiodła

Lechia Gdańsk i Motor Lublin już od poprzedniego sezonu należały do zespołów, które najczęściej oferowały niezapomniane widowiska. Ich bezpośrednie spotkanie było więc raczej gwarancją emocji. Zwłaszcza że żaden z zespołów nie słynie z przesadnie szczelnej defensywy. To się potwierdziło, bo na zakończenie kolejki kibice obejrzeli w Gdańsku aż sześć bramek. Strzelanie zaczęli gospodarze, ale potem dwukrotnie na prowadzenie wychodzili goście. Za każdym razem doganiali ich jednak gracze Johna Carvera. A kolejne trafienie do dorobku dołożył ich snajper Tomas Bobcek, który na początku tego sezonu jest nie do zatrzymania. Jego gole na razie nie pozwalają jednak Lechii odnieść pierwszego zwycięstwa w tych rozgrywkach.

Skróty meczów Ekstraklasy: emocje do końca przy Łazienkowskiej

Niedzielne spotkanie z GKS-em Katowice miało być dla Legii okazją, by trochę wylizać rany po fatalnym wyjeździe do Larnaki. Długo zanosiło się jednak, że faworyt przyjmie kolejny cios, jakim byłaby strata punktów u siebie z zespołem, który kiepsko zaczął sezon. Legia długo prowadziła, ale w ostatnich minutach do wyrównania doprowadził Bartosz Nowak. Gospodarze pokazali jednak charakter i w doliczonym czasie gry dwukrotnie trafili do siatki. Ich bohaterem został weteran Artur Jędrzejczyk. Może takie wyszarpane zwycięstwo zainspiruje graczy Edwarda Iordanescu, by w czwartek jeszcze powalczyli o odrobienie strat z Cypru?

Podlaski dreszczowiec

Mecze Cracovii w Białymstoku przyzwyczaiły w ostatnich latach do sporej liczby bramek. Nie inaczej było tym razem, choć z mniej szczęśliwym niż w poprzednich dwóch przypadkach zakończeniem dla Pasów. Gracze Luki Elsnera dwukrotnie wychodzili na Podlasiu na prowadzenie i mieli idealną okazję, by podwyższyć na 3:1. Mikkel Maigaard zmarnował jednak rzut karny, co okazało się przełomowym momentem meczu. W drugiej części gry z boiska wyleciał Mauro Perković, stoper gości. A Jagiellonia pokazała inne oblicze i rozbiła rywala, który świetnie zaczął sezon, aż 5:2. Drużyna Adriana Siemieńca po raz kolejny pokazuje, że bardzo mocno trzeba się z nią liczyć.

Skróty meczów Ekstraklasy: pomorskie prawo ex

Osiemnaście lat czekała Arka Gdynia, by pokonać Pogoń Szczecin na poziomie Ekstraklasy. Mniej, bo pięć lat, minęło, odkąd ten klub w ogóle sięgnął po trzy punkty w najwyższej lidze. Sobota była więc dla kibiców beniaminka wielkim dniem, choć długo nic na to nie wskazywało. Faworyt objął bowiem prowadzenie po główce Danijela Loncara. W drugiej połowie natomiast Efthymis Kolouris miał znakomitą okazję na drugiego gola. Z rzutu karnego zatrzymał go jednak Damian Węglarz, a chwilę później bramkę dla gdynian strzelił Kamil Jakubczyk, wychowanek Pogoni, który celebrując gola, prowokował swojego byłego trenera, dziś będącego asystentem Roberta Kolendowicza. Wywołało to sporą awanturę na boisku. Ostatecznie jednak 21-latek okazał się bohaterem, a Arka przypieczętowała przyzwoite wejście w rozgrywki.

Derby dla Korony

Rywalizacja z Radomiakiem była dla kibiców Korony zadrą po udanym poprzednim sezonie. Ich drużyna przegrała bowiem oba te prestiżowe mecze z lokalnym rywalem. Tym razem wejście obu zespołów w rozgrywki było zupełnie odmienne. Radomiak spisywał się do tej kolejki świetnie, Korona zaś nie mogła odnieść pierwszego zwycięstwa. Logika Ekstraklasy sprawdziła się jednak i w tym przypadku. Kielczanie zmietli rywali z boiska, a ich bohaterem został Dawid Błanik, który dwukrotnie trafił do siatki. Gracze Joao Henriquesa liczą, że to był tylko przykry wypadek przy pracy. W Kielcach mają natomiast nadzieję, że teraz mocno przebudowany w lecie zespół Jacka Zielińskiego wreszcie wskoczy na dobre tory.