Serial poświęcony królom strzelców Ekstraklasy pozwala wrócić pamięcią do dawnych czasów, a przy tym zastanowić się, kto w rundzie wiosennej dołączy do tego zaszczytnego grona.
Z wielką przyjemnością obejrzałem nowy odcinek serialu „Byłem królem. Grzegorz Piechna”. Najlepszy strzelec sezonu 2005/2006 i jego nietypowa historia, pozwoliły mi na chwilę wrócić myślami do rozgrywek, w których zdobyłem tytuł mistrzowski. Jesienią grałem w obronie w meczu z Koroną właśnie na Grzesia. Kawał twardziela i prawdziwka. Ostatecznie wygraliśmy 1:0, "Fabian" zachował czyste konto bramkowe, więc w tym odcinku szczęśliwie nie zaistniałem w cieniu spektakularnego wyczynu „Kiełbasy”. Pamiętam zapowiedzi w gazetach przed naszym bezpośrednim starciem pod koniec października 2005 roku w Warszawie. Dwie nietypowe kariery, jeden prosto od masarza, drugi na stadion pewnie przybiegnie z mikrofonem. Nie zapomnę też uśmiechów i serdeczności wymienianych przez nas przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a zaraz potem ostrej naparzanki fizycznej i słownej. Trash talk rodem z serialu „Piłkarze na podsłuchu” Maćka Klimka. A po ostatnim gwizdku znowu uśmiechy i koleżeńskie piątki.
Cały cykl „Byłem Królem” to po prostu perełka, której pomysłodawcą jest Rafał Nahorny. Za sir Nahornym odcinki z Włodzimierzem Lubańskim, Grzegorzem Lato i gotowym do emisji Kazimierzem Kmiecikiem, strzelcem 153 ligowych goli, który w latach 70. taśmowo zgarniał koronę w barwach Wisły Kraków. Za Piechnę odpowiadał natomiast koncepcyjnie i realizatorsko Czarek Olbrycht. Kawał dobrej roboty, historia z przymrużeniem oka, ale pokazująca i dobitnie potwierdzająca, że Piechna w pełni wykorzystał swój czas. Dodatkowy szacunek za gola w reprezentacji! A w kolejce do serii „Byłem Królem” sporo ciekawych nazwisk: Lucjan Brychczy, Mirek Okoński, Dariusz Dziekanowski, Tomasz Frankowski, Mirek Trzeciak, Marek Koniarek, Jerzy Podbrożny, Andrzej Juskowiak, Zenon Burzawa z Sokoła Pniewy, Paweł Brożek, Marcin Robak i grupa bohaterów najnowszej historii ekstraklasy: Carlitos, Angulo, Gytkjaer, Pekhart, Ivi Lopez.
Za kilka tygodni wraca nasza ukochana PKO Bank Polski Ekstraklasa. Na razie ruchów transferowych niewiele, za drużynami pierwsze gry kontrolne, które są elementem cyklu przygotowawczego na obozach, więc do ich wyników nie ma sensu przywiązywać zbyt dużej wagi. Jest za to sporo spekulacji, przede wszystkim na kogo Raków przeznaczy swoje niemałe jak na ekstraklasę środki, żeby wzmocnić zespół w drodze do historycznego tytułu mistrzowskiego. Transfer Jeana Carlosa to wartościowe uzupełnienie składu i wzmocnienie rywalizacji na skrzydłach, głównie na lewej stronie, gdzie Patryk Kun nie miał konkurencji. Pytań wokół lidera sporo, to najważniejsze rzecz jasna dotyczy samego Marka Papszuna. Toczą się przecież tajne negocjacje prezesa PZPN Cezarego Kuleszy w sprawie obsadzenia posady selekcjonera reprezentacji Polski, a trener Rakowa jest jednym z mocnych kandydatów.
Przewaga na Legią jest na razie bezpieczna, ale wpływ Marka Papszuna na zbudowany przez siebie i na swoich zasadach zespół, jest gigantyczny i niełatwo oszacować reakcję szatni po stracie niekwestionowanego lidera całej operacji „Raków Mistrz 2023!”. Na razie nikt nie szasta milionami, Vladan Kovacevic, a na pewno jego agent, marzą o zastąpieniu Manuela Neuera w Bayernie Monachium. Skoro Grzegorz Piechna zrealizował marzenia, trzeba mierzyć wysoko. Sporo aktywności na rynku młodzieżowców, bo kary za niewypełnienie limitu mogą być dla biedniejszych klubów bardzo dotkliwe, więc warto wzmocnić kadry o utalentowanych nastolatków. Wzmacniają się dość solidnie kluby walczące o przetrwanie – Lechia, czy Korona.
Rzuciłem okiem na najlepszych strzelców bieżących rozgrywek i sam lider PKO Bank Polski Ekstraklasy ma w czołówce kilka graczy: Bartek Nowak – w sumie 7 trafień, w tym 6 w barwach Rakowa, Ivi Lopez i Vladislavs Gutkovskis po 5. Mocna jest Wisła Płock, bo Davo dzieli pozycję lidera po jesieni z Saidem Hamuliciem (po 9 goli), a w czwartym szeregu z pięcioma bramkami jest Rafał Wolski. Na uwagę zasługują przyczajeni i ukryci na drugich miejscach Hiszpanie z Jagiellonii Białystok – Marc Gual i Jesus Imaz. Swoje szanse na koronę króla strzelców i miejsce w cyklu „Byłem Królem” mają także Mikael Ishak z Lecha i Szymek Włodarczyk z Górnika. Ostatniego słowa na pewno nie powiedział Kamil Grosicki z Pogoni. Kwartet z siedmioma golami uzupełnia Jakub Łukowski z Korony.
W ostatnich dziesięciu sezonach Ekstraklasy tylko dwukrotnie król strzelców nie dobijał do pułapu 20 bramek – w 2017 roku duet Flavio Paixao i Marcin Robak zdobył po 17 oraz 4 lata wcześniej Robert Demjan, napastnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, który rozgrywki zakończył z 14-oma golami. Wiele wskazuje na to, że nie mamy co liczyć na „dwójkę z przodu”, bo brak niekwestionowanego faworyta, ale to dodaje temu wyścigowi pikanterii, bo losy korony króla strzelców mogą mieć mnóstwo zwrotów akcji i być atrakcyjne do samego końca sezonu.
Odcinek serialu „Byłem Królem” z Grzegorzem Piechną przypomniał też o gali „Piłkarskich Oscarów”, podczas której „Kiełbasa” do dwóch statuetek – napastnika i objawienia roku 2006 – otrzymał w prezencie hit „Ligi duma, hej!”, autorstwa Rafała Bryndala. Boys band został błyskawicznie zrekrutowany przez Arka Bilskiego do tego szalonego projektu w szatni Korony. Skład: Bilski - wokal, Arkadiusz Kaliszan – klawisze, ś. p. Sławek Rutka – piękny głos i wspaniałe czucie muzyki, zdecydowanie ciągnął wokalnie całą ekipę, Robert Bednarek – chórki i dobra atmosfera, spisał się na medal.
Grzegorz Piechna w tamtym sezonie ustrzelił „oczko”, które przed styczniowym startem rozgrywek jawi się jak mission impossible. Każdy ma swojego faworyta do korony. Moim niezmiennie zostaje Mikael Ishak, a Waszym?
autor: Marcin Rosłoń / CANAL+ SPORT